Czy potrzebujemy nowego stadionu? Nie lepiej za te pieniądze zadbać o baseny na osiedlach? A może warto wprowadzić kartę gwarantującą zniżki, komunikację miejską bez opłat za bilety? Co zrobić, aby w Płocku było nam dobrze?
Trwają prace nad przyszłą strategią dla miasta do 2030 roku.
- Nie chcemy stworzyć dokumentu, który trafi na półkę i nikt go nie przeczyta – przekonywał w poniedziałek wiceprezydent Jacek Terebus.
[ZT]16494[/ZT]
W ratuszu potrzebują wsparcia mieszkańców, chociaż na tych spotkaniach dotychczas większość tworzą pracownicy urzędu, radni czy szefowie jednostek podległych miastu. Przy okazji zaprezentowano nowe hasło: „Płock 3.0 – Tu mi dobrze”. Usystematyzowano również dotychczasowe ustalenia ujęte pod tym hasłem w trzech zbiorach: „zdrowe społeczeństwo”, „hub innowacji i technologii” oraz „przestrzeń do życia”. A jak przy tego rodzaju spotkaniach bywa, pomysły i sugestie przeplatały się z krytyką. Całą dyskusję podzielono na kilka rund.
- Fundamentem rozwoju miasta są pieniądze. Pytanie powinno brzmieć ile miasto będzie miało środków, aby planować swoje działania – uważał Waldemar Ejdys.
Mariusz Portalski nie mógł zgodzić się z tezą, że w Płocku jest niskie bezrobocie. - Ono jest relatywnie wyższe niż średnie bezrobocie w Polsce. Nie wykorzystujemy potencjału, jakim są młodzi ludzie po studiach.
Zwracano uwagę na agencje pracy tymczasowej oferującej pracę zagranicą. - A po roku czy dwóch ci pracownicy zostają tam i ściągają swoją rodzinę – mówił Jacek Kędryna. - Urząd Miasta zdobywa pieniądze z Unii, robi ładne rzeczy, ale nie zapominajmy, że ładne drzewka to nie wszystko. Ludzie pójdą tam, gdzie będą mieli pracę, dlatego najważniejsze powinno być ściągnięcie nowych inwestorów.
Radnej Darii Domosławskiej zabrakło elementu edukacji prozdrowotnej.
- Lepiej zapobiegać niż leczyć. Poprzez dbałość o profilaktykę unikniemy wielu schorzeń.
Prezydent miasta odpowiadał:
- Na budowach częściej usłyszymy język białoruski czy ukraiński niż polski. Nie zgodzę się, że to bezrobocie jest największym problemem. W budownictwie brakuje rąk do pracy. W Płocku mamy wiele dużych zakładów. Naszą największa bolączką jest znalezienie sposobu na to, co zrobić, aby młodzi ludzie wracali tu po studiach.
W drugiej rundzie pojawił się temat zdrowego społeczeństwa. Paweł Stefański wymieniał tu rożne aspekty oddziałujące na stworzenie zdrowych warunków do życia: sposoby ogrzewania w domach, ograniczenie ruchu samochodów w centrum, zwiększenie roli komunikacji zbiorowej, a także presja miasta na zakłady, aby zmniejszyć emisję przemysłową. - Ale na to są potrzebne pieniądze.
Radny Artur Kras upomniał się zwiększenie terenów zielonych. Poruszono temat stadionu dla Nafciarzy. - Rozwój bazy rekreacyjnej, do wypoczynku, sportowej dla mieszkańców tak, rozwój bazy sportowej dla zawodowców nie – upierał się Paweł Stefański. - Od podziwiania społeczeństwo zdrowsze nie będzie. Planuje się utopić pieniądze w tę wypasioną bazę sportową dla sportu zawodowego. To wydatek bliżej 200 niż 150 mln zł. Ci od sportu zawodowego niech sami dbają o swoje fundusze.
Inny mieszkaniec nie zgodził się z takim podejściem. - Przecież amatorzy dążą do tego, aby stać się zawodowcami. Jeśli starsi panowie nie chcą chodzić na mecze, to niech nie chodzą. Nowy stadion powinien powstać.
Stefański nie pozostał dłużny, zwracając uwagę, że są inne priorytety i miasto nie powinno dotować rozrywki. Jacek Kędryna proponował, aby za te pieniądze wyposażyć każde z osiedli w basen modułowy. - Budowa nowego stadionu to próba przypodobania się 3 tys. kibiców. A niby kto powiedział, że w każdym mieście powinna być drużyna grająca w pierwszej lidze?
- Biorąc pod uwagę, jakim my powietrzem oddychamy, to chyba za wcześnie na profilaktykę – zauważył Ejdys. - Należy poszerzyć bazę leczniczą w zakresie ciężkich chorób, co jest spowodowane sąsiedztwem kombinatu petrochemicznego. Miasto przez palce przepuszcza zjawisko suburbanizacji. W mieście ludności ubywa, podczas gdy na około przybywa. Małe gminy podgryzają większe miasta, dlatego przydałaby się zachęta w rodzaju karty gwarantującej zniżki.
Wszyscy byli zgodni, że brakuje lekarzy (w tym geriatrów). - Ubywa lekarzy czynnych w zawodzie. Aby tę lukę zapełnić potrzebujemy w kraju około 40 tys. medyków – wtrącił Portalski. - Wyjeżdżają zagranicę. Są obciążeni biurokracją. Na Zachodzie od tego są sekretarki medyczne.
Mieszaniec Radziwia, Bogusław Osiecki wypominał, że kiedyś stowarzyszenia mogły nadzorować miejskie inwestycje, a teraz już nie. - Chcieliśmy nadzorować prace przy ul. Zielonej. Powiedziano nam, że jeszcze powpadamy do wykopów. Właśnie takie podejście powoduje, że miasto dla jego mieszkańców jest obce. Nie interesują się nim. Dlatego w wyborach należy wybrać inne władze.
Prezydent odniósł się do sprawy ze stadionem: - Nowy stadion to kwestia decyzji mojej i radnych, efekt zgłoszonej potrzeby – kończąc na wypomnieniu decyzji o wzięciu drużyny sportowej na „garnuszek miasta”.
Moderator spotkania stwierdził, że czek na strategię nie tylko zdrowego, ale i szczęśliwego społeczeństwa. Paweł Stefański dopowiedział: - W kolejnych miesiącach będzie gwarantowany wysyp pomysłów na zapewnienie powszechnej szczęśliwości.
W trzeciej rundzie pojawiły się takie koncepcje, jak Miejski Park Technologii, Centrum Naukowe czy MID TECH Campus.
- Chcemy czy nie, i tak będziemy jako miasto kojarzeni z Orlenem – mówiła dyrektorka wydziału rozwoju i polityki gospodarczej miasta, Miasta Aneta Pomianowska-Molak. - W Centrum Nauki chcemy skupić się na chemii. Z kolei Miejski Park Technologii byłby miejscem dla start up-ów.
- W Płocku mówimy o specjalizowanych miejscach pracy – dodawał wiceprezydent Terebus. - MID TECH Campus mógłby powstać na terenach zalewowych. Holendrzy upatrują w takich terenach potencjał. Można rozważyć partnerstwo publiczno-prywatne, aby nie powiększać zadłużenia miasta. Miejmy na uwadze, że ta perspektywa unijna może być ostatnią tak dużą.
Niekoniecznie dawano wiarę w powodzenie tych koncepcji (chyba, że doszłoby do połączenia, powstania centrum badawczo-rozwojowego przemysłu chemicznego, kładąc nacisk na specjalizację w dziedzinie chemii). Dalej apelowano, aby dać sobie spokój z lotniskiem w Płocku (określając je „atrapą”), a tereny przeznaczyć dla inwestorów.
Czwarta runda to takie tematy, jak rewitalizacja społeczna i rewitalizacja tkanki miejskiej, kultura, turystyka i rekreacja. Od razu padła propozycja, aby burzyć stare budynki i stawiać nowe, a „nie robić jakieś sukcesywne plomby” (a taka poprawa stanu kamienic, jak tłumaczył Jacek Terebus, jest problematyczna z uwagi na fundusze i kwestie własnościowe). Zanegowano pomysł stawiania na skarpie „badziewia” (chodziło o sprawę z Budizolem i działkę tuż przy pl. Książęcym) i sygnalizowano zagrożenia związane z konkursami na zagospodarowanie niektórych miejskich placów (także w kontekście pomysłu pomnika w kształcie kolumny na pl. Narutowicza, co forsowała posłanka Elżbieta Gapińska).
Marta Gajewska krytykowała brak dostosowania do potrzeb osób niepełnosprawnych w niektórych budynkach w Płocku. Ponadto sugerowano, aby przy zalewie Sobótka powstało pole namiotowe, pojawił się pomysł komunikacji publicznej bez ponoszenia opłat na bilety, a także – w kontekście terenów zielonych – podkreślano konieczność szukania terenów wewnątrz miasta na nowe parki. - Dbajmy o to, co już mamy. Tkanka miejska zużywa się szybciej niż byśmy chcieli – zwracał uwagę Ejdys. - Niedługo nie starczy nam czasu. Mamy problem wykluczenia transportowego. W Płocku nie tylko powinno się dobrze żyć. Tu trzeba dobrze dojechać i wyjechać. Samorząd powinien wpływać na decydentów.
Terebus na razie jest ostrożny w formułowaniu stwierdzeń, że pomysł Centralnego Portu Komunikacyjnego stanowi szansę dla Płocka. - Niezależnie od tego, kto jest prezydentem, trudno samorządowi wymusić pewne decyzje na wyższych szczeblach w zakresie dróg czy kolei. Jest duży niedosyt w zakresie kontaktu z największą firmą w Płocku – dodał na koniec debaty.