reklama

Policja czekała na uczestników marszu

Opublikowano:
Autor:

Policja czekała na uczestników marszu - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościChoć tegoroczny Marsz Niepodległości przeszedł bardzo spokojnie, na autokar płocczan wracających z Warszawy i tak czekali policjanci.

Choć tegoroczny Marsz Niepodległości przeszedł bardzo spokojnie, na autokar płocczan wracających z Warszawy i tak czekali policjanci. 

W ubiegłym roku pisaliśmy o sytuacji, którą spotkała wracających z marszu płocczan. Jak relacjonowaliśmy wówczas, zamaskowani policjanci z kilku radiowozów policyjnych zaparkowanych przy zajeździe Mazowsze w Słupnie zatrzymali autokar i nie przedstawiając się ani nie wyjaśniając całej sytuacji, mieli wylegitymować płocczan, a także przeszukać ich plecaki i torby. Cała akcja trwała kilkadziesiąt minut. Na wszystkie nasze pytania policja odpowiadała tylko, że była to „rutynowa kontrola”.

Tak było rok temu. W tym roku - relacjonowały media ogólnopolskie z Warszawy -  Marsz Niepodległości, mimo że zgromadził kilkadziesiąt tysięcy osób, przebiegał spokojnie i bez groźnych incydentów. Członkowie płockiego ONR przesłali do nas oświadczenie,  w którym piszą m.in.: „Jak co roku duża reprezentacja mieszkańców naszego miasta postanowiła wyrazić swój patriotyzm i miłość do ojczyzny podczas Marszu Niepodległości. Po raz pierwszy dzięki ogromnej pracy również naszych mieszkańców w Staży Marszu  i Sekcji Medycznej udało się zapobiec demolowaniu miasta i bitew z Policją, co przy frekwencji ponad 150 000 ludzi było dość ciężkie”.

- Jednak mimo to płoccy policjanci i tak chcieli uprzykrzyć nam życie - twierdzą płocczanie z ONR wracający z Warszawy specjalnym autokarem.  Jak opowiadał nam jeden z nich, anonimowe osoby poinformowały wracających, że w Słupnie, na wysokości zajazdu Mazowsze, znów czekają na nich trzy policyjne radiowozy. Podróżni wybrali więc inną trasę i ominęli Słupno. Wszyscy wysiedli w centrum, ale nie przed teatrem, gdzie jak twierdzą, czekał na nich jeszcze jeden nieoznakowany radiowóz policyjny, lecz na dworcu.

 - Ale wiemy z różnych źródeł, że kierowca naszego autokaru, który po skończonym kursie wracał z Płocka w stronę Warszawy, został zatrzymany przez czekających na nas policjantów - opowiada płocczanin. - Nas już tam nie było, więc nie mieli kogo zatrzymywać.

- Czy tak będzie co roku? Czy niezależnie od tego, czy są zamieszki, czy nie ma, to oni nas będą zatrzymywać, straszyć, legitymować, przetrząsać plecaki?

Rzecznik płockiej policji, Krzysztof Piasek twierdzi, że w we wtorek i w środę na terenie Słupna służbę pełnił dwuosobowy patrol policjantów z drogówki, którzy ustawili się tam, by kontrolować prędkość pojazdów, trzeźwość kierowców oraz stan techniczny pojazdów.  Rzecznik przyznaje, że obok był jednak również jeszcze jeden oznakowany radiowóz, a w nim policjanci z prewencji, którzy mieli reagować na przypadki łamania prawa w tym rejonie.

- Patrol ten, z uwagi na doświadczenia ubiegłoroczne, ewentualnie miałby również udzielić wsparcia policjantom z Wydziału Ruchu Drogowego podczas kontroli autokaru wiozącego uczestników marszu w Warszawie - przyznaje Krzysztof Piasek. -  Taka kontrola zostałaby przeprowadzona tylko wtedy, gdyby w Warszawie doszło do zamieszek podobnych do ubiegłorocznych.

Sęk w tym, że marsz zakończył się po południu, a płocczanie wracali wieczorem, gdy było już wiadomo, że do zamieszek w Warszawie nie doszło. Po co w takim razie zatrzymywano pusty autokar? - Z uwagi na fakt, że autobus nie wracał z Warszawy przez Słupno, natomiast przez Słupno już bez pasażerów wracał z Płocka, policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego zatrzymali ten pojazd w celu ustalenia z kierowcą, czy powrót z Warszawy do Płocka odbył się bez zakłóceń - tłumaczy Krzysztof Piasek.

 

Czytaj też:

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE