Kwestia znacznych podwyżek cen prądu od kilku tygodni dosłownie elektryzuje Polaków. Rząd zapewnia, że podwyżek dla zwykłych odbiorców nie będzie. Na rosnące ceny z niepokojem patrzą też samorządy, a niektórym zaproponowano wzrost stawki o kilkadziesiąt procent. Płock jest, przynajmniej na razie, w komfortowej sytuacji, bo przetarg na dostawy prądu miasto będzie musiało ogłosić dopiero za rok.
Temat cen prądu w nadchodzącym roku powinien interesować każdego. Podwyżki cen o kilkadziesiąt procent, a są ku temu przesłanki, wpłynęłyby na każdy budżet. Różnicę zobaczylibyśmy zapewne nie tylko na rachunkach domowych, ale też w sklepach czy usługach.
Kwestia wprowadzenia podwyżek cen prądu w Polsce nie jest jednak taka łatwa. Nową stawkę musi zatwierdzić Urząd Regulacji Energetyki. Największe spółki energetyczne, w tym dostarczająca prąd płocczanom Energa, zwróciły się z taką prośbą. Urząd propozycji spółek nie przyjął i jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna" dał im czas do 3 stycznia na złożenie nowych wniosków. Od akceptacji stawki do wprowadzenia jej w życie muszą minąć dwa tygodnie. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że 1 stycznia obowiązywać będą jeszcze stare stawki. Co dalej?
Rząd zapewnia, że podwyżek dla zwykłych odbiorców i małych przedsiębiorstw nie będzie w ogóle. Czy spółki wezmą wzrost cen na siebie czy zostanie to rozwiązane w inny sposób? Jeszcze nie wiadomo.
W nieciekawej sytuacji postawione zostały samorządy, które musiały ogłosić przetargi na dostawy prądu. Miasto musi przecież opłacać rachunki za oświetlenie uliczne, oczyszczanie wody czy budynki użyteczności publicznej. W Rzeszowie zaproponowano wzrost o... 68 procent. W Płocku, przynajmniej przez najbliższy rok, możemy spać spokojnie.
- Jest wolny rynek. Do przetargu zgłaszają się firmy, oferują swoją stawkę, a my wybieramy najlepszą. Mamy podpisaną umowę i obowiązuje do końca 2019 roku, więc podwyżki w przyszłoroczne podwyżki, o ile do nich dojdzie, nas jeszcze nie dotyczą - tłumaczy prezydent Andrzej Nowakowski.
To dobra informacja, bo na rachunki za prąd pieniądze musiałyby się znaleźć, a zapewne ucierpiałyby inwestycje.