Płockie szkoły średnie mierzą się z podwójnym rocznikiem, czyli absolwentami III klas gimnazjów i VIII klasy szkół podstawowych. Większość chce kontynuować naukę w liceach ogólnokształcących, ale wszyscy na pewno się nie zmieszczą.
Przez ostatni rok trwało opracowywanie możliwości szkół do przeprowadzenia podwójnej rekrutacji. Założenia były takie, żeby każda placówka zapewniła tyle samo miejsca absolwentom szkół podstawowych i gimnazjów. W Ratuszu podkreślali, że pod tym względem Płock nie jest w złej sytuacji, bo sytuacja lokalowa jest dość dobra. Znak zapytania dotyczył Małachowianki i tu rzeczywiście będzie jeden oddział mniej dla absolwentów gimnazjów, choć szkoła i tak przyjmie o 160 uczniów więcej, niż przed rokiem.
Problemu z chętnymi z pewnością nie będą miały najpopularniejsze licea. Największe oblężenie przeżywa III Liceum Ogólnokształcące, które zadeklarowało po 210 miejsc dla absolwentów gimnazjów i szkół podstawowych (w 2018 r. miejsc było 240), a o przyjęcie stara się odpowiednio 316 i 320 osób. Na zainteresowanie nie narzekają też w Jagiellonce - tu również przygotowali 420 miejsc (w 2018 r. 210), po równo dla obu roczników. Wnioski o przyjęcie złożyło 312 absolwentów szkół podstawowych i 265 absolwentów gimnazjów. Więcej chętnych niż miejsc jest również w Małachowiance, choć tu z kwitkiem odejdzie najmniej chętnych: 260 ósmoklasistów walczy o 210 miejsc, a 244 byłych gimnazjalistów o 180 miejsc. W 2018 roku były łącznie 232 miejsca. Dobry wynik zanotowało też V LO, choć tu liczba miejsc w porównaniu do poprzedniego roku szkolnego się nie zmieniła. 224 miejsca podzielono po równo, a wnioski złożyło łącznie 371 osób. Więcej chętnych niż miejsc jest też w Akademickim Liceum Ogólnokształcącym - o 144 miejsca walczy 219 osób.
Reformie systemu edukacji przyjrzała się Najwyższa Izba Kontroli. Wskazano, że dużą część kosztów poniosły samorządy. Prezydent Andrzej Nowakowski wskazuje, że Płock dopłacił sporo, około 7 mln złotych.
- Reforma edukacji była nieprzygotowana, niepoparta żadnymi analizami, nieskonsultowana ze środowiskiem. Mówimy tu o zaniedbaniach, które na swoje barki musiały wziąć samorządy, dyrektorzy i nauczyciele w poszczególnych szkołach - komentował Nowakowski. - Za chwilę zderzymy się podwójnym rocznikiem, nauczyciele w liceach będą realizowali dwie podstawy programowe. Reforma zabiła gimnazja, ale trwa w szkołach podstawowych, VII i VIII klasy są przeładowane programami, a za chwilę w szkołach będzie podwójny rocznik.
- Do tego trzeba liczyć koszty, które samorządy cały czas ponoszą. Te największe zdecydowały się iść do sądu. My liczymy nasze koszty i analizujemy jak będzie wyglądała batalia największych samorządów. Analizujemy możliwość wkroczenia na drogę sądową, aby odzyskać środki wydane na wdrożenie tej reformy. Z deklaracji wynikało, że te wydatki pokryje rząd - dodał.
Jakie koszty wydało miasto? Na tę chwilę jeszcze nie znamy dokładnej kwoty, ale chodzi tu o miliony złotych. Dwa czy pięć? - Bardziej siedem - odpowiada prezydent.