O sprawie zrobiło się głośno, gdy jedna z płocczanek opublikowała ostrzeżenie na Facebooku. Post został udostępniony kilkaset razy, a kobieta informowała o przynajmniej kilku znanych jej przypadkach czworonogów, które przechodzą zatrucie po spacerze na Podolszycach Południe. Kobieta podejrzewała, że ktoś celowo rozrzuca po osiedlu mięso z jakąś trutką.
Marta Lewandowska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji, poinformowała, że funkcjonariusze podjęli działania na początku tygodnia. Kobieta, która nagłośniła sprawę, sprawę na policję zgłosiła w środę.
- Pies płocczanki żyje, natomiast, jak oświadczyła, nie widziała podczas spacerów z pupilem w rejonie osiedla Podolszyce rozrzuconego mięsa ani faktu, aby pies jadł takie mięso - mówi Lewandowska. - Kwestia mięsa z trucizną rozrzuconego na trawnikach w rejonie osiedla Podolszyce, jak oświadczyła zawiadamiająca, są podejrzeniami zarówno jej, jak i i jeszcze kilku innych osób które poprzez komunikatory społeczne skontaktowały się z kobietą.
Nikt nie wyklucza scenariusza rozrzucania zatrutego mięsa, ale fakty na dziś są takie, że nikt takiego mięsa nie widział. Policja apeluje: jeśli ktokolwiek zauważy coś podejrzanego, należy to zgłosić.
- Dobrze, że mieszkańcy wymieniają się swoimi spostrzeżeniami i informacjami na forach społecznościowych, ale prosimy aby o tak poważnych spawach informować niezwłocznie służby - apeluje Lewandowska.
Przy skrzyżowaniu al. Jana Pawła II z ul. św. Zygmunta jest kamera. To m.in. w tym rejonie spacerują właściciele czworonogów, które teraz przechodzą zatrucie. Jeśli rzeczywiście przyczyną była zatruta substancja rozrzucona w tym rejonie, niewykluczone, że wszystko zostało nagrane przez kamerę.
Do czasu wyjaśnienia sprawy policja apeluje o uwagę przy spacerach ze swoimi czworonogrami.
Jeśli podejrzenia płocczanki się potwierdzą i ktoś rzeczywiście rozrzuca zatrutą substancję, grozi mu nawet do 3 lat pozbawienia wolności.
Komentarze (0)