W środowy wieczór Vistula Folk Festival zagościł w Parku Północnym. Tancerze z całego świata wystąpili na Podolszycach, a o zainteresowaniu świadczyła nie tylko kilkusetosobowa publiczność, ale też pełny parking.
To już szósta edycja wskrzeszonego po latach Vistula Folk. Dzisiejszy trwający grubo ponad dwie godziny występ to dopiero przystawka. Festiwal potrwa do niedzieli, a artyści wystąpią jeszcze na Starym Rynku i na koncercie galowym w amfiteatrze.
[ZT]16334[/ZT]
- Znacie państwo już pewnie moją maksymę, że mam szczęście do ludzi - mówił Piotr Onyszko, dyrektor Vistula Folk Festival. - Szczęście do współpracowników, państwa, którzy świetnie przyjmują "Vistulę", ale też i firm nas wspierających.
- Dodałbym, że ma pan jeszcze szczęście do pogody, bo ta się poprawia - uśmiechał się Roman Siemiątkowski, zastępca prezydenta ds. polityki społecznej. - Vistula Folk Festival uważam za otwarty!
Na scenę zaprezentowały się zespoły z Polski, Serbii, Rosji, Meksyku i Nowej Zelandii. Największe zainteresowanie wzbudził zespół z ostatniego z krajów, który zaprezentował m.in. tradycyjny taniec wojenny. Fantastycznie zaprezentowały się też zespoły z Serbii i Rosji, a Meksykanie urzekali bajecznymi sukienkami. Nie zawiodły też oczywiście rodzime zespoły - "Wisła" i "Mazowsze". Kolejne występy nagradzane były oklaskami, a gdzieniegdzie przebijały się nawet nieśmiałe prośby o "bis".
[YT]https://youtu.be/VTQKbcx3Jbk[/YT]
Przy rytmach folkloru z każdego zakątku świata świetnie bawili się wszyscy płocczanie. Starsi widzowie z podziwem patrzyli na zespoły, a najmłodsi tuż przed sceną próbowali naśladować artystów. Oby występ na Podolszycach był dopiero przedsmakiem wrażeń, jakie czekają nas przy okazji szóstej edycji Vistuli Folk Festival.
Już w czwartek artyści z Nowej Zelandii będą starali się nauczyć płocczan rytualnego tańca "haka". Początek lekcji na Starym Rynku o 18:00.