reklama

Po co nam te samochody z jedzeniem na starówce? Dziwiła się jedna z radnych

Opublikowano:
Autor:

Po co nam te samochody z jedzeniem na starówce? Dziwiła się jedna z radnych - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPopularne samochody z jedzeniem stały się dodatkowym tematem sesji w auli ratusza przy okazji informacji o rozwoju turystyki.

Popularne samochody z jedzeniem stały się dodatkowym tematem sesji w auli ratusza przy okazji informacji o rozwoju turystyki. 

Prezeska Płockiej Lokalnej Organizacji turystycznej na samym początku sesji w auli ratusza przekonywała, że Polska stała się modna chociażby ze względu na to, ze jest bezpieczniej niż w innych państwach, w których dochodzi do zamachów.

- Przyjazd do Polski stał się bardziej opłacalny cenowo. Rocznie do Płocka przyjeżdża około pół tysiąca turystów głównie z Niemiec. Zaglądają z Warszawy, Łodzi, Torunia, ze Śląska, Pomorza. Rocznie informację turystyczną w Płocku odwiedza około 10 tys. osób. A co będzie dalej, to już zależy od nas. Musimy tworzyć lokalne produkty turystyczne. Przyciągają ich wydarzenia kulturalne i sportowe. Płockie festiwale cieszą się zainteresowaniem, ale trzeba pamiętać, że oferta musi być dostosowana do potrzeb. Wymagania są dużo większe niż kilka lat temu, dlatego tak ważne były decyzje o remoncie Kaplicy Królewskiej, Małachowianki, rozbudowie Sanktuarium Bożego Miłosierdzia.

Prezydenta nieco zaskoczyła prośba radnego PiS, Adama Modliborskiego, aby miasto partycypowało w kosztach rozbudowy Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Radny przekonywał, że takie posunięcie będzie korzystne z uwagi na liczbę przyjezdnych odwiedzających to miejsce na płockiej starówce.

Bardziej krytycznie odnosiła się do informacji prezeski PLOT radna Wioletta Kulpa.

- Nie byłabym aż taką optymistką. Wymieniliście 44 zorganizowane imprezy samodzielnie lub przy współpracy. Nie wiemy, czy ich koszty są adekwatne do frekwencji. Brakuje tu pewnej refleksji, co należałoby zmienić czy zmodyfikować. Przedstawiliście to, co było w 2017 roku i na tym koniec. Nie odpowiedzieliście przykładowo, czy będzie jeszcze Reggaeland? Mówicie, że na imprezach zarabiają taksówkarze, hotelarze. Kto odpowiada za dziwny pomysł sprowadzenia food trucków na starówkę? To gdzie ten interes lokalnych restauratorów? 

Prezydent twierdził, że PLOT jest niezależną organizacją, aktywnie działającą w mieście i dbającą też o najmłodszych płocczan, by mogli poznawać miasto.

- Propozycja radnego Modliborskiego mnie zaskoczyła, skoro nawet siostry z sanktuarium nie zgłaszały, aby miasto partycypowało w kosztach. Nie było ani takiego pomysłu, ani uzgodnień. Dyskutujemy na temat przejścia od terenu Małachowianki w stronę bazyliki, ponieważ główne wejście do sanktuarium będzie od strony ul. Piekarskiej. Trzeba było liczyć koszty i finalny efekt, stąd taka decyzja w przypadku Reggaelandu. W sprawie food trucków organizatorzy zwrócili się do Agencji Rewitalizacji Starówki. Niemniej cieszę się, że pani radna dostrzegła, iż na tych imprezach korzystają lokalni sklepikarze czy taksówkarze. A czy był to dobry czy zły pomysł, to przyznam, że ja chętnie nie korzystam z takiego jedzenia, ale dzieci lubią. Podobne imprezy organizowane są w różnych miejscach w Polsce.

- Nie interesuje mnie, co pan jada – odcięła się radna. - Tu trzeba się kierować pewną logiką, wsłuchać w głos mieszkańców, a nie według własnego upodobania. Proszę nie zrzucać odpowiedzialności na miejskie spółki, bo to pan nadzoruje ich działalność. To jak pan jest zorientowany, skoro to się w sumie dzieje pod oknami Urzędu Miasta Płocka – dziwiła się radna. - Podobne wydarzenia nie powinny być finansowane z pieniędzy miejskich. Pan sobie szydzi z moich słów o tym, kto zarabia, a mnie chodziło o argument, który sami podnosicie, w dodatku nie przedstawiając żadnych danych o tych rzekomych korzyściach.

Michał Sosnowski chwalił akcję z food truckami, w tym frekwencję. Przyszło sporo młodych płocczan. 

- Byłem na tej imprezie i rozmawiałem z restauratorami. Można było na niej zyskać, jeśli się wyszło z ciekawą ofertą do klientów. Warto się zastanowić czy to nie jest raczej próba wytłumaczenia własnych niepowodzeń biznesowych decyzjami miasta.

Prezydent odpowiadał radnej Kulpie: - Ja nie mam uwag do pani diety, pani radna. Ale tak na poważnie, to nie zrzucam niczego na spółki miejskie. Według mojej filozofii zarządzania, to prezes spółki ponosi odpowiedzialność, może ustawiać różnego rodzaju imprezy. Ważne, aby celem było dobro mieszkańców. Zakładam, że tak działają prezesi i są z tego rozliczani.

Mieszkaniec Paweł Stefański apelował, że to czas najwyższy, by miasto przestało dopłacać do największych imprez, a wręcz odwrotnie. To oni powinni płacić.

- Na festiwalach zarabia się iluzorycznie. Kokosów nie ma z tych festiwalowiczów. A ci, którzy przyjeżdżają do sanktuarium, wsiadają zaraz po wyjściu do autobusu.  

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo