Zacznijmy od podstaw. Co lub kto zmotywował cię, by zgłosić się do konkursu Miss Polski?
Laura Antoszek: Po pierwsze, od małego oglądałam ten konkurs i już w dzieciństwie uznałam za swój cel, żeby kiedyś się tam znaleźć. Wspierali mnie również rodzice. Tata zawsze powtarzał mi, żebym się nie bała i próbowała nowych rzeczy.
Czy przed Miss Polski miałaś już jakieś doświadczenie w tego rodzaju konkursach?
Tak. Rok temu brałam udział w Queen Of Poland. Dostałam się nawet do finału, ale tam niestety nie zajęłam żadnego miejsca.
A czym zajmujesz się na co dzień?
Na co dzień jestem studentką drugiego roku psychologii. Uczę się w Akademii Mazowieckiej. Wiążę z tym swoją przyszłość - chciałabym zostać w przyszłości albo psychologiem klinicznym, albo psychologiem do spraw reklam. Moją pasją jest również taniec. Tańczę od około roku. Wybrałam styl nowoczesny z elementami jazzu.
A działalność powiązana z Miss Polski, na przykład modeling? Myślałaś nad tym?
Tak. Mam również doświadczenie jako modelka. Chodziłam na wybiegach, występowałam na targach ślubnych i brałam udział w sesjach zdjęciowych. Jak na razie jednak wyłącznie w Polsce.
Póki co wyłącznie w Polsce, czy to oznacza, że planujesz karierą zagraniczną?
Oczywiście chciałabym, ale studiuję, a zagraniczne kontrakty zazwyczaj wiążą się z kilkumiesięcznymi wyjazdami, co byłoby ciężkie do pogodzenia. Póki co jednak to nauka jest dla mnie najważniejsza.
Jasne, rozumiem, trzeba stawiać priorytety. Wracając jednak do głównego tematu, chciałabym się dowiedzieć nieco więcej o samym konkursie Miss Polski - jak to wygląda od środka?
Najpierw, w grudniu zeszłego roku, były castingi. Ja, jeśli dobrze pamiętam, pojawiłam się na pierwszym, który odbywał się w Warszawie. Po prezentacji na castingach do ćwierćfinału wybrano 140 dziewczyn. Tam znów zorganizowano coś w rodzaju castingu. Przedstawiłyśmy się przed jurorami, a oni podjęli decyzję i wybrali 50 reprezentantek, które przeszły do półfinału.
Na czym polegała prezentacja?
Przede wszystkim - musiałyśmy wyglądać naturalnie. Jurorom zależało na tym, żebyśmy pokazały się jak najbardziej autentycznie. Potem opowiadałyśmy o tym, czym zajmujemy się na co dzień, co nas interesuje i dlaczego zdecydowałyśmy się zgłosić do konkursu.
Oczywiście autentyczność jest ważna, choć domyślam się, że problemem może być również stres. Kobietom, szczególnie młodym, stres przed oceną wyglądu towarzyszy na co dzień. Jak to jest, kiedy tę urodę oceniają profesjonaliści?
Wiadomo, że wygląd jest w konkursie ważny, ale trzeba też powiedzieć, że wygląd to nie wszystko. Jury patrzy również na naszą osobowość, działalność czy otwartość. Istotne jest chociażby to, czy mówiąc kolokwialnie, przyszłyśmy tylko po wygraną, czy chcemy w jakiś sposób rozwinąć się dzięki temu konkursowi.
Czy jest coś, co chciałabyś przekazać osobom, które marzą o starcie w podobnym konkursie, ale nie robią tego, bo wstydzą się lub obawiają krytyki?
Uważam, że nie ma się czego bać i trzeba próbować nowych rzeczy. Wiadomo, że zawsze najgorszy jest ten pierwszy krok, ale jeśli chce się coś osiągnąć, trzeba go zrobić. Nawet po to, żeby mieć w przyszłości co opowiadać dzieciom i wnukom.
Komentarze (0)