- Okres wakacyjny to również okres wielu porzuceń – przypominała w „Pytaniu na śniadanie” Małgorzata Rogalska. Chodziło psy, które są wyrzucane niczym niepotrzebna rzecz. Czasem to już dorosłe zwierzęta, a czasem jeszcze maleństwa. Ostatnio wszyscy widzowie programu TVP usłyszeli o płocczance, która znalazła i uratowała psa zawiązanego w worku.
Dla tego pieska to było jak szczęście w nieszczęściu. Bestialsko potraktowany przez jednego człowieka, a przez innych uratowany. Został nie tylko porzucony, ale też przerzucony za ogrodzenie przy ul. Traktowej w szczelnie zawiązanym worku, aby najwyraźniej nie sprawiał kłopotu.
Ruszający się worek w zaroślach dostrzegła w trakcie spaceru z synkiem płocczanka, Katarzyna Juzaszek-Jaworska. Piesek miał na tyle sił, by zrobić w nim dziury. Na zewnątrz wystawały pyszczek i łapka. Kobieta zachowała się fenomenalnie. Nie odeszła, tylko zadzwoniła po odpowiednie służby. W uwolnieniu psa pomogła policjantka z patrolu, która przeskoczyła przez ogrodzenie i delikatnie rozerwała worek.
- Robiła to bardzo delikatnie – wspominała Juzaszek-Jaworska w miniony weekend w audycji "Pytanie na śniadanie" wyemitowanej w sobotę, 1 lipca. - Nie wiedziałyśmy, w jakim stanie jest piesek. Na szczęście fizycznie nic mu nie dolegało. Był mocno przestraszony, ale też bardzo przyjacielsko nastawiony wobec obcych osób.
[ZT]15594[/ZT]
Suczka trafiła do schroniska, aby wydobrzała i mogła trafić do adopcji. - Jest bardzo przyjacielska. To taka przylepa – opowiadała płocczanka, która wciąż interesuje się dalszym losem zwierzęcia. Przyznała, że „brakuje jej słów” na takie sytuacje. Sama ma zwierzęta w domu. - Mieszkam niedaleko miejsca tego zdarzenia. Naprawdę jest mi bardzo ciężko mijać to miejsce, bo przypominam sobie tę scenę.
Sprawą zajmuje się płocka policja i są już wstępne przymiarki, kto mógł dopuścić się takiego czynu.
- Zostało jeszcze kilkoro świadków do przesłuchiwania - mówił nam we wtorek mł. asp. Jarosław Ostrowski.
Kiedy widzimy takie bestialskie sytuacje, trzeba reagować, szybko zadzwonić po municypalnych, na policję lub do schroniska. Możemy także sami dostarczyć zwierzę do lecznicy weterynaryjnej, która ma podpisaną umowę z gminą. A przede wszystkim nie wolno panikować. Warto w takich sytuacjach postępować rozważnie, nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, jeśli chcemy, aby zwierzę do nas podeszło. - Trzeba zniżyć się do poziomu zwierzęcia, może wyjąć coś, co dodatkowo zachęci i spokojnie przemawiać – radziła w programie Małgorzata Rogalska z Fundacji Zwierzęca Polana. Kluczowa jest nasza reakcja, ponieważ za chwilę tego zwierzęcia może z nami nie być.
W sobotnim programie po raz kolejny apelowano, aby nie porzucać zwierząt tylko dlatego, że są wakacje, uznając je za „zbędne”. - Jeśli już musicie, popytajcie w schronisku lub u sąsiadów – prosiła Małgorzata Rogalska. Dajcie im szansę na przeżycie. W schroniskach w różnych częściach Polski wskazują na falę porzuceń kotów i psów, która zaczyna się wiosną. Co roku przybywa porzucanych zwierząt, młodych i starszych, także takich bardzo zadbanych, nagle zostawionych gdzieś na pastwę losu w kartonach albo przywiązanych do parkanu. Pamiętajmy, że zwierzę nie jest rzeczą, tylko istotą żyjącą, a człowiek, który decyduje się na opiekę, jest mu winien poszanowanie i ochronę.
Fragment programu można obejrzeć na stronie: https://pytanienasniadanie.tvp.pl/33052711/wakacje-sezon-porzuconych-zwierzat.
Fot. Kadry z audycji wyemitowanej 1 lipca w TVP2, TVP