reklama

Pitera nie przeprosi Gawkowskiego

Opublikowano:
Autor:

Pitera nie przeprosi Gawkowskiego - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościTak wynika z przesłanej do nas odpowiedzi minister Pitery. Posłanka uważa, że to kontrkandydaci zachowali się nie fair, nie odpowiadając na wysłane im zaproszenie i najwyraźniej gróźb się nie uklękła. Co na to straszący ją sądem Krzysztof Gawkowski? A nic, bo… już się dogadali.

Tak wynika z przesłanej do nas odpowiedzi minister Pitery. Posłanka uważa, że to kontrkandydaci zachowali się nie fair, nie odpowiadając na wysłane im zaproszenie i najwyraźniej gróźb się nie uklękła. Co na to straszący ją sądem Krzysztof Gawkowski? A nic, bo… już się dogadali.

Przypomnijmy pokrótce całą awanturę: w zeszły poniedziałek parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej na czele z minister Julią Piterą i senatorem Erykiem Smulewiczem zaprosili niektórych kandydatów z konkurencyjnych list wyborczych do udziału w zaplanowanej na środę debacie. Celowo piszemy niektórych, bo zaproszenia nie otrzymali między innymi startujący z list komitetu Polska Jest Najważniejsza ani kandydaci na senatorów: Marek Martynowski z PiS i Paweł Deresz z SLD. Zaproszone „jedynki”, czyli m.in. poseł Wojciech Jasiński i radny sejmiku Krzysztof Gawkowski, a także Paweł Deresz (do którego zaproszenie osobiście co prawda nie dotarło, ale przekazał mu je Arkadiusz Iwaniak) na łamach płockiego dodatku „Gazety Wyborczej” oznajmili, że zaproszenie wpłynęło zbyt późno i że mają inne plany. Na debatę dotarło więc poza parlamentarzystami PO kilku reprezentantów PSL , a jako że oba ugrupowania są w rządowej koalicji, siłą rzeczy „debata” nie mogła być specjalnie udaną. Cała afera rozpętała się jednak po tym, jak Julia Pitera oświadczyła przybyłym dziennikarzom, że konkurentów do mandatu poselskiego lub senatorskiego skontrolowano i wyszło na jaw, że wcale nie byli w czasie debaty w tych miejscach, które podało płockie medium. Tego samego dnia skontaktowaliśmy się więc z Wojciechem Jasińskim, Krzysztofem Gawkowskim i Pawłem Dereszem – wszyscy przedstawili nam szczegółowo miejsca swego pobytu, powołali się na dostępne dowody i z tych relacji wynikało niezbicie, że rzeczywiście nie wzięli udziału w debacie, bo nie było ich w Płocku. Rozsierdzony oskarżeniem o kłamstwo Krzysztof Gawkowski zapowiedział, że sprawy nie zostawi – albo Julia Pitera przeprosi na łamach lokalnej prasy za swoje słowa, albo sprawa wyląduje w sądzie. Czas na przeprosiny dał minister Piterze do wtorku włącznie.

Jako że wtorek ma się ku końcowi, a w naszej skrzynce mailowej przeprosin od Julii Pitery ani widu, ani słychu, doszliśmy do wniosku, że zapewne pani minister gróźb się nie ulękła i ani myśli przepraszać Krzysztofa Gawkowskiego tudzież pozostałych oskarżonych o unikanie debaty. Dla pewności zapytaliśmy jednak Julię Piterę, co zamierza w związku z żądaniami kandydata SLD. - Jedynym źródłem informacji o reakcji kontrkandydatów na zaproszenie do udziału w debacie były udzielone przez zaproszonych komentarze prasowe – wyjaśnia nam Julia Pitera. - W oparciu o nie dokonaliśmy szybkiego sprawdzenia, które nie potwierdziło podanych w komentarzach powodów nieuczestniczenia w debacie. Między innymi dlatego zawsze warto reagować w trybie przewidzianym dla normalnych relacji międzyludzkich - czyli odpowiedzieć (pisemnie lub telefonicznie) najpierw bezpośrednio zapraszającemu. Pozwoliłoby to na uniknięcie szeregu komplikacji, będących następstwem takich właśnie emocjonalnych reakcji.

Jednym słowem na odnalezienie maila z przeprosinami nie ma co liczyć. Czyli przyklepane awantura znajdzie swój finał w sądzie, w końcu to zapowiadał nam jeszcze w piątek Krzysztof Gawkowski. Okazało się jednak, że spotkanie oko w oko z minister Piterą sprawiło, że przyszły powód… się rozmyślił. – Widzieliśmy się z panią Piterą na dożynkach w Sierpcu i uznaliśmy całą sprawę za zamkniętą – poinformował nas przed chwilą kandydat SLD na posła. – Postanowiliśmy, że będziemy debatować o programach, a nie się sądzić.

Czyli jak to się mówi wilk syty i owca cała: Julia Pitera może jawić się jako dzielna nieustraszona, której byle groźby sądowe nastraszyć nie zdołają, a Krzysztof Gawkowski, choć rzecz jasna gotów mężnie i głośno bronić swego dobrego imienia, pieniaczem nie jest i litościwie spuszcza zasłonę niepamięci na niewarte funta kłaków nieporozumienia.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE