Pierwszy płocki park linowy, który właśnie powstaje w Borowiczkach, ma być gotowy już pod koniec kwietnia. Na linach i sznurkach będą mogły hasać i dzieci, i dorośli.
Płoccy radni przyklasnęli pomysłowi powstania parku linowego i ich decyzją w Płocku będziemy mieli dwa linowe raje. Jak już pisaliśmy, jeden ma powstać w zoo, w dolnej części ogrodu, niedaleko stawu. Dyrektor zoo, Aleksander Niweliński przypuszcza, że linowy tor przeszkodowy, czyli wysokościowy system lin, na którym można hasać niczym Tarzan albo inny buszmen, zacznie działać jeszcze w pierwszej połowie roku.
Wszystko wskazuje na to, że wcześniej na linach będzie można poszaleć w Borowiczkach. Podczas lutowej sesji rada miasta zgodziła się wydzierżawić małżeństwu z Płocka teren przy ulicy Mazowieckiej z przeznaczeniem na urządzenie tam parku linowego oraz parkingu dla osób, które będą do niego przyjeżdżały. Pomysłodawcą powstania linowego raju był Tomasz Paluch, były szczypiornista Wisły Płock.
Paluch ma 37 lat, urodził się w Kielcach, wychował się w kieleckiej Podkarczówce, kilkaset metrów od hali wtedy Iskry, a dziś Vive Targów. Ale to w Płocku grał 10 lat i rzucił ponad 1100 bramek. Skrzydłowy, reprezentant Polski, zdobywca czterech Pucharów Polski i siedmiokrotnie mistrzostwa kraju.
- Skąd pomysł? Grałem w piłkę ręczną przez 12 lat, więc potem musiałem wymyślić coś, co podtrzyma adrenalinę w moim życiu na podobnym poziomie - opowiada ze śmiechem były piłkarz. - Zwiedziłem inne polskie parki i doszedłem do wniosku, że w Płocku bardzo brakuje takiego miejsca. Najbliższy znajduje się we Włocławku, dla wielu osób te 60 km to za daleko.
Prace idą pełną parą i jeśli tylko pogoda pozwoli, po linach w pięknym lesie w Borowiczkach będzie można hasać najprawdopodobniej już od 29 kwietnia. - Pod koniec kwietnia planujemy otworzyć dwie trasy - jedną dla dzieci, wysoką na 2,5 metra i drugą 6-metrową dla starszych - zapowiada Tomasz Paluch. - Trzecia, przeznaczona dla dzieci do 3. roku życia, a więc siatkowa, z mniejszymi przeszkodami, domkami na drzewach itd., powinna być gotowa na 1 czerwca.
Niewykluczone, że jeśli płocczanie połkną bakcyla, będą powstawać coraz trudniejsze trasy. Te pierwsze mają mieć średni poziom trudności, tak, by hasaniem na linach mogli się cieszyć wszyscy ci, również ci na co dzień przykuci do biurek i komputerów. Na razie nie wiadomo jeszcze, ile będzie kosztowała zabawa na linach - Tomasz Paluch zapowiada, że będzie to cena zbliżona do średniej w innych polskich parkach, czyli ok. 20 zł od osoby, ale brzdące i kilkuosobowe grupy będą mogły liczyć na zniżkę.
Fot. Tomasz Paluch