reklama

Patriotyczne ogniska. Przyjmą się czy nie?

Opublikowano:
Autor:

Patriotyczne ogniska. Przyjmą się czy nie? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościZwarty krąg tworzony przez całkiem małe maluchy, trochę większe też, ich rodziców i dziadków, iskry szybujące w niebo, nawet drzewa, które łaskawie zaszumiały niczym stary bór, no i wdzięczne, zawsze żywe piosenki legionowe, patriotyczne, a nawet biesiadne - w takiej atmosferze minęły pierwsze w Płocku ogniska patriotyzmu. Czy ta nowa tradycja ma szansę zostać na dłużej?

Zwarty krąg tworzony dzieci, ich rodziców i dziadków, iskry szybujące w niebo, nawet drzewa, które łaskawie zaszumiały niczym stary bór, no i wdzięczne, zawsze żywe piosenki legionowe, patriotyczne, a nawet biesiadne - w takiej atmosferze minęły pierwsze w Płocku ogniska patriotyzmu. Czy ta nowa tradycja ma szansę zostać na dłużej?

Patriotyczne ogniska płoną dwa razy w roku, na 11 listopada i właśnie 3 maja w wielu miejscach kraju już od pięciu lat, jednocząc Polaków na wspólnym śpiewaniu patriotycznych pieśni . W Płocku swą premierę miały wczoraj na terenie ośmiu płockich parafii. Z tego, co wiemy, nie wszędzie się udały, może zawiniła pogoda, bo było mokro, chłodno i szaroburo, w każdym razie przy niektórych ogniskach patriotyczne piosenki śpiewały pojedyncze głosy.

Za to na przykład  w parafii na Cholerce mieszkańcy osiedla Wyszogrodzka stawili się dość licznie - przy trzaskających gałęziach grzało się ok. 60 osób w bardzo różnym wieku. Przyszły całe rodziny - maluchy, trochę starsze dzieci, młodzież, ich rodzice, nawet dziadkowie. Każdy dostał śpiewniki, a w niebo wraz z iskrami ognia wzbiły się pieśni i piosenki - legionowe, harcerskie, patriotyczne, był i „Warszawianka”, i „Przybyli ułani pod okienko”, „Rozkwitały pąki białych róż”. „Żeby Polska była Polską:, trafiła się nawet ludowa „Szła dzieweczka do laseczka”. Nie zabrakło oczywiście „Płonie ognisko i szumią knieje”, a jak na święto Konstytucji odśpiewano radośnie „Wiwat Maj, trzeci Maj”. Śpiewających wspomagali harcerze i skauci, na gitarze przygrywał też kościelny organista.

W rolę drużynowego, który „opowiada starodawne dzieje, bohaterski wskrzesza czas” wcielił się początkowo radny Leszek Brzeski, entuzjasta wprowadzenia do Płocka tej nowej sympatycznej tradycji świątecznej, ale dość szybko na miejscu ogniskowego gawędziarza zastąpił go proboszcz parafii św. Józefa, ks. Andrzej Smoleń, który - co podkreślali wszyscy z uznaniem - okazał się wytrawnym historykiem raczącym zebranych historycznymi anegdotkami głównie o powstaniu styczniowym, ale także m.in. o Żołnierzach Wyklętych . - Bałem się, że może być trochę nudnawo, ale nic z tych rzeczy - chwalił jeden z mieszkańców. - Trochę na wesoło, trochę na poważnie, ogólnie bardzo sympatycznie. Warto by było powtórzyć również w przyszłym roku.

Inni podkreślali , że fajnie było wrócić do starych harcerskich lat, ogniska, gitary, tej zwyczajnej, klasycznej, bez kabli i wzmacniacza , wspólnego śpiewania, na które coraz mniej czasu w tym zaganianym świecie. Oderwać się na chwilę od komputerów, supermarketów, wiadomości na pasku, a nawet… poznać wreszcie swoich sąsiadów, pogadać, pośmiać się, że ten czy drugi zapomniał okularów i nie widzi śpiewnika. - Już zapomnieliśmy chyba jakie to ważne, wystarcza nam dotąd tylko „dzień dobry” rzucone nieuważnie, w locie miedzy jednym obowiązkiem a drugim - mówiła z autentycznym zdumieniem młoda mama.

Fot. AOS


Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE