reklama

Pan Franciszek ma w domu skarby [WYWIAD]

Opublikowano:
Autor:

Pan Franciszek ma w domu skarby [WYWIAD] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościSkarbów Franciszek Olkowski ma tyle, że nie mieszczą się w jednym mieszkaniu! W przedpokoju i dwóch pokojach w zgodzie żyją setki medali, monet, rzeźb, obrazów, książek, pocztówek, medalików. Przedstawiamy Wam znanego płockiego kolekcjonera!

Skarbów Franciszek Olkowski ma tyle, że nie mieszczą się w jednym mieszkaniu! W przedpokoju i dwóch pokojach w zgodzie żyją setki medali, monet, rzeźb, obrazów, książek, pocztówek, medalików. Przedstawiamy Wam znanego płockiego kolekcjonera!

Zwykle stojący nieco na uboczu, skromny starszy pan z białą brodą, o miłym spojrzeniu to jedna z twarzy płockiego Jarmarku Tumskiego. To on w imieniu kolekcjonerów odbiera klucze do bram miasta z rąk prezydenta i następnie na stoisku wystawia swoje skarby.

A raczej ich niewielką część. Bo świat pana Franciszka w całości składa się ze skarbów!

Oryginalne,  czasami dziwaczne przedmioty witają nas już od progu mieszkania na jednym z płockich osiedli. Tuż za drzwiami przy szafce na buty stoi dumnie głowa Matki Teresy z Kalkuty z ozłoconą twarzą. Obok sięgająca sufitu deska z malowidłami przedstawiającymi orszak hinduskiej księżniczki. Na wszystkich ścianach obrazy w ramach wykonanych przez pana Franciszka. Głównie św. Cecylia, patronka muzyki religijnej (pan Franciszek szczyci się kolekcją muzykaliów!) ale i Piłsudski, Włocławek, z którego pochodzi, i Płock, w którym mieszka od 1980 roku.

Skarby są w każdym kącie. Zza firanki wystaje naturalnych rozmiarów popiersie Dantego. Obok leżą ciężkie odlewy z brązu  - dzieła pana Franciszka, z zawodu formierza odlewnika.  Przy tuzinach medali, medalików, medalionów, odznak - fragment kości św. Cecylii, relikwia pierwszego stopnia.  Pod stołem rzędy obrazów.  Obok leży żydowska menora, o krzesło oparte trąbki i surmy. Przy drzwiach balkonowych pień brzozy obwieszony medalikami, krzyżykami, różańcami. Aż się nie mieszczą!

W ogóle panu Franciszkowi nic się nie mieści - zbiory tak się rozrosły, że nie mieszczą się w jednym mieszkaniu, i trzeba je trzymać w dwóch, plansze ze wspomnieniami  płockiego kolekcjonera dawno przerosły gigantyczny album. Wykonany - tak jak medaliony odlane w brązie - własnoręcznie przez pana Franciszka.

Portal Płock: Kiedy zaczęła się pańska pasja kolekcjonowania?

Franciszek Olkowski: W czasie okupacji jako kilkulatek zacząłem zbierać pocztówki z ułanami Kossaków. Od tego się zaczęło. Po wojnie gdy gdzieś wyjechałem, zawsze najpierw obskoczyłem księgarnie. W czasie wojny uzbierałem może ze 30 kartek, z biegiem lat doszedłem do 4 tysięcy.

Ma pan jeszcze te pocztówki?

Tylko reprodukcje. Bo kolekcję sprzedałem dla znaczków z malarstwem jednemu lekarzowi w Poznaniu za 2 tys. zł , po 50 gr za sztukę. Węgrzy wypuścili bardzo ładne serie z malarstwem. Myślałem, że ta moda minie, a do tej pory wydają te znaczki!

Nie było panu szkoda pozbywać się zbioru kartek pocztowych?

Nie, bo zacząłem zbierać znaczki, a potem monety. Zbiór numizmatyczny gromadziłem równo przez 50 lat. W 2012 r.  przekazałem cały do Muzeum Diecezjalnego.

Zaczęło się od pocztówek małego chłopca. A kiedy poczuł pan, że jest pan kolekcjonerem? Czy był taki moment w pana życiu, że postanowił pan: będę zbierał?

Na wystawie filatelistycznej w Bydgoszczy w 1966 r. zobaczyłem monety z muzykami, z Haydnem i Lisztem i wtedy postanowiłem, że będę zbierał monety o tematyce muzycznej.

Pocztówki, znaczki, monety, muzykalia. Czy jest coś, czego pan nie zbierał?

Chyba nie ma... Zbierałem wszystko, co mnie interesowało, to, co mi się podobało. Ale później z tego uwypuklały  się poszczególne kolekcje.

Jaka była ich tematyka?

Muzyka w numizmatyce, medale o tematyce muzycznej, św. Jan  Bosko i salezjanie,  św. Franciszek z Asyżu - mój patron, św. Cecylia - patronka muzyki kościelnej. A także Dante Alighieri i jego Boska Komedia.

No właśnie, zza firanki patrzy na nas popiersie Dantego...

Wszystko zaczęło się od tego, że trafiła mi się półmetrowej wielkości wydanie „Boskiej Komedii” z XIX w.,  drukowane w Paryżu po włosku, prawdopodobnie dla biblioteki watykańskiej z 45 ilustracjami. Zacząłem zbierać przedmioty, monety i medaliony, związane z tym pisarzem.

Wiele z pana zbiorów dotyczy świętych.

Zostałem cudownie ocalony. Przed wojną, jako 1,5 roczne dziecko  zapadłem na zapalenie płuc i oskrzeli. Trafiłem do szpitala. Lekarze powiedzieli ojcu: „Nie ma ratunku, pożyje góra trzy dni”. Ojciec zaczął więc heblować deski na trumnę. Przy tej pracy zastał go znajomy, który poradził, by ojciec poszedł do przeora klasztoru franciszkanów we Włocławku i poprosił o pomoc. - Dobrze - przeor zgodził się na modlitwę za mnie. - Musi się pan zobowiązać do wstąpienia do trzeciego zakonu franciszkanów, a syn będzie nosił habit zakonny. Ojciec obiecał wstąpić do tercjarzy, przyjął to wszystko do wiadomości, i wrócił do heblowania desek. Wtem przybiega goniec ze szpitala i wzywa prędko do szpitala. Ojciec mówi: Uuu, niedobrze. Tymczasem zdumieni lekarze poinformowali go, że wracam do zdrowia! Aby dotrzymać obietnicy do siódmego roku życia nosiłem habit do samych kostek, brązowy, przepasany sznurkiem z węzłami, a także szkaplerz ze św. Franciszkiem.  Potem, w czasie okupacji, też było kilka sytuacji, z których wyszedłem obronna ręką. Jestem pod ochroną (śmiech).

Jak pana rodzina reaguje na pana pasję?

Moja żona mówi na moje zbiory „zabaweczki”.  Nie podziela tej pasji.

Lubi pan pokazywać swoje zbiory?

Jak każdy kolekcjoner. Ale z zainteresowaniem jest różnie. Napisałem z dwuletnim wyprzedzeniem do pani Gronkiewicz-Waltz, ówczesnej prezes Narodowego Banku Polskiego z propozycją, by z okazji stulecia powstania Filharmonii Narodowej wydać okazałą monetę. Zrobiłem nawet dwa projekty - z pierwszym secesyjnym budynkiem filharmonii  z 1900 r. i z tym nowym. Odpisali mi, że nic z tego, bo byłoby małe zainteresowanie. Stulecie i małe zainteresowanie? Po czym wypuścili... motyla!

Kiedyś poszedłem do jednego z płockich kościołów  i zaproponowałem księdzu, że mógłbym urządzić wystawę o św. Cecylii. - Ojeju, ale to trzeba by wyjmować... - krzywił się niechętnie. - Ja mówię, no trzeba by, ale ja to wszystko wyjmę i z powrotem ułożę. No dobrze, to się zgodzili. Ale już nikt nie ogłosił w ogłoszeniach, więc mało kto oglądał.

A pan często ogląda swoje skarby?

A jakże, co chwila na nie spoglądam z przyjemnością.

Które są dla pana najcenniejsze?

To powiem teraz coś śmiesznego.  Tu mam taką malutką dwulirową monetkę aluminiową z Dantem, ona jest w katalogu amerykańskim wyceniona na 30 centów. A ja jej szukałem 15 lat! Te inne można było kupić, właśnie dlatego, że były cenne, a tej nie, bo jest mało warta.

Czyli największą wartość mają te, na które długo się poluje?

Bardzo lubię ten medalik. ze św. Cecylią. Kupiłem go w Paryżu na pchlim targu. Leżała pokrywka, a na niej kilkanaście medalików. Przejrzałem wszystkie i wreszcie jest św. Cecylia! I to jeszcze jaka ładna! Srebrna, sygnowana po dwóch stronach nazwiskiem autora.

To te najmniejsze skarby.

Mam tu miniaturową książeczkę - kilkunastomilimetrowy Koran. Obok maleńki sześcianik - na sześciomilimetrowych stronach wypisano „Ojcze nasz” w sześciu językach.

Jakie ma pan marzenie kolekcjonerskie?

Największe to autograf o św. Cecylii napisany przez Krzysztofa Pendereckiego. Ale już nie kupuję nic nowego, nie mam forsy.

Nie kupuje już pan nowych nabytków, a czy pan sprzedaje swoje skarby?

Sprzedaję na jarmarku w Płocku i w Łodzi. Na inne nie jeżdżę. Czasami się mnie pytają, ile zarobiłem, a ja mówię szczerą prawdę - nie zarobiłem, tylko straciłem! Bo pozbyłem się czegoś, co lubiłem!

Jak pan ocenia zmiany dotyczące Jarmarku Tumskiego związane z jego organizacją?

Paweł Mieszkowicz żył Jarmarkiem, to było jego dziecko! Więc mu było przykro, bardzo przeżył tę sytuację. Ale i tak wstawił się za mną razem z panią Jadwigą Wojnarowską, gdy okazało się, że moje stoisko ustawiono daleko na Starym Rynku, tam, gdzie była strefa dzieci. Dzięki interwencji, przenieśli mnie w lepsze miejsce.  A tym roku bardzo ładne mi dali, bardzo! Tuż przed kinem Przedwiośnie!

Kolekcjonerstwo nie jest pana jedyną pasją. Drugą są wykonywanie medalionów, odlewów.

Nie jestem artystą, tylko majsterkowiczem, to moja pracownia. Niech pani zobaczy, ile narzędzi tu jest. Szlifierka, wiertarka, gdzie, nie spojrzeć jakieś narzędzia do majsterkowania. To są techniczne sprawy, nie artystyczne.

Ośmielam się nie zgodzić. Mam przed sobą drewnianą książkę z odlanymi w brązie ilustracjami do Boskiej Komedii Dantego i  wyjątki poszczególnych fragmentów dzieła w różnych tłumaczeniach. Długo zajęło panu wykonanie jednej takiej ilustracji?

Ze cztery noce. Wykonywałem je, gdy byłem dozorcą w Mostach. Wycinałem ze sklejki i oddawałem do odlania.

Lutownica, nożyki, wycinarki są chyba w ciągłym ruchu? Patrząc na liczbę obrazów, ramek, medalionów, płaskorzeźb...

I dlatego ja się w życiu nie nudziłem  nawet pięciu minut. Bo nie miałem czasu!

Rozmawiała Małgorzata Rostowska

Ósmy Jarmark Tumski rusza już jutro, w piątek. Pośród kilkuset stoisk szukajcie skarbów pana Franciszka! Poznacie go po białej brodzie i laseczce (jak mówi, całymi latami trenował stanie w kolejkach PRL).  Ale pamiętajcie, pan Franciszek nie bardzo lubi się targować!

Niektóre skarby pana Franciszka możecie obejrzeć w naszej galerii:

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE