reklama

Pałac cudów. Mieszkańcy pomalowali ściany

Opublikowano:
Autor:

Pałac cudów. Mieszkańcy pomalowali ściany - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościMieszkańcy czwartego piętra pałacu cudów, jak złośliwie nazywa się okryty wyjątkowo złą sławą budynek przy Otolińskiej, postanowili zmienić wizerunek niebieskiego bloku i jego lokatorów. Chwycili za pędzle, do pomocy zagonili młodzież i w mig odrapane, pomazane i brudne ściany odzyskały świeżość. Wszystkim zrobiło się raźniej.

Mieszkańcy czwartego piętra pałacu cudów, jak złośliwie nazywa się okryty wyjątkowo złą sławą budynek przy Otolińskiej, postanowili zmienić wizerunek niebieskiego bloku i jego lokatorów. Chwycili za pędzle, do pomocy zagonili młodzież i w mig odrapane, pomazane i brudne ściany odzyskały świeżość. Wszystkim zrobiło się raźniej.

Nie da się ukryć - nie ma w Płocku drugiego budynku, którego okrywałaby taka niesława. Zdewastowany, brudny, z dyktą zamiast szyb i koszmarnymi klatkami sam wystawia sobie jak najgorsze świadectwo. Płocczanie szerokim łukiem omijają to miejsce, ironicznie przezywając niebieski budynek przy Otolińskiej „pałacem cudów” albo płockim „Marriottem”.

Niestety - zła sława budynku rzutuje na jego lokatorów. - Ale przecież to nieprawda, że wszyscy tu są tacy - mówi pani Mirosława z czwartego piętra, która mieszka w bloku od 20 lat. - Przez ten czas trochę się u nas zmieniło na lepsze, jest spokojniej, a cały czas na budynku ciąży piętno. Gdy dostawca przywozi pizzę czy tosty, to prosi, żeby zejść na dół, bo się boi wejść na górę. Nie dziwię się, opinia jest, jaka jest. Gdy niektórzy z nas podają adres na przykład starając się o pracę, to tylko błagają w myślach, żeby nikt nie skojarzył, że Otolińska 23 to ten blok.

W głosie naszej rozmówczyni słychać smutek. - Nieraz czytamy w Internecie, że tu mieszka tylko patologia, że jesteśmy puści, nie jest to miłe, bo przecież są i tacy, którym na czymś zależy.

Zwłaszcza że - jak opowiada, za część burd i awantur odpowiadają, owszem, sami lokatorzy, ale nierzadko zdarza się, że na klatce libacje urządzają sobie przyjezdni, czasami całkiem obcy. Podobnie jest ze zdewastowanymi, pomazanymi bohomazami ścianami.

Poprosili o farby i pędzle

I to właśnie od tych ścian i sufitów wszystko się zaczęło. - My, kobiety z czwartego piętra, postanowiłyśmy wziąć sprawy w swoje ręce - pani Mirosława znacznie się ożywiła.

Jak dowiedzieliśmy się w Miejskim Zakładzie Gospodarki Mieszkaniowej -TBS, który administruje budynkiem, w grudniu ub. roku 11 rodzin z czwartego piętra wystosowało administracji podanie z prośbą o zapewnienie materiałów do malowania sufitów i ścian. Spółka zapytała o zgodę miasto, a gdy Ratusz się zgodził, przekazała mieszkańcom farby i pędzle.  - Materiały malarskie zaczęliśmy przekazywać we wtorek 9 lutego, a praktycznie już w piątek 12 lutego zakończono prace - mówią pracownicy MZGM i chwalą:  - Mieszkańcy działali z wielkim zapałem, zadziwiali świetną organizacją pracy oraz tempem.

Jak się sam napracuje, to mu ręka z flamastrem zadrży

To, że dobrze byłoby odświeżyć zdewastowane pomieszczenia, uradziły głównie panie z czwartego piętra, ale do czyszczenia, malowania i naprawy dziur w ścianach zaprzęgnięto całe rodziny. W sumie około 20 osób, dlatego wszystko poszło jak z płatka. - Uczniowie mają teraz ferie, więc i oni pomagali - opowiada pani Mirosława. - Młodzież po 17 lat, a sprawili się jak fachowcy!

Inicjatorki cieszą się nie tylko ze schludności, jaką tym prostym zabiegiem zyskała klatka, ale i z wychowawczego efektu. - Wiadomo, że gdy ktoś pomaluje, to tak się nie dba, a jak samemu człowiek się napracuje, to co innego, już niektórym ręka zadrży, zanim wezmą się za flamastry i mazaki.

Mieszkańcy niższych pięter już pozazdrościli sąsiadom z góry świeżo wymalowanych ścian i sufitów i zapewnili, że i im nie brak zapału. - Chcielibyśmy, żeby tak wyglądał cały blok - mówi pani Mirosława. - Ale nie ma nic za darmo - skoro oczekujemy wsparcia w zakresie farb, to i z siebie coś dajmy. Chcielibyśmy też bardzo podziękować pani Olszewskiej z administracji i panu inspektorowi za okazaną pomoc i życzliwość.

Zachęceni sukcesem myślą, co jeszcze można by zrobić fajnego dla bloku, dla otoczenia. - Spotykamy się z kawą na korytarzu i debatujemy - śmieje się pani Mirosława. - Szału nie ma, ale zawsze coś uradzimy, jakby tu odczarować do miejsce i sprawić, żeby inni postrzegali nas inaczej.

Na zdjęciach: świeżo pomalowane ściany obecnie i archiwalne zdjęcia wnętrza budynku; więcej zdjęć prezentujących wygląd wnętrza budynku przed zmianami na lepsze

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE