Pacjentów, którzy wymagają hospitalizacji z powodu Covid-19, nieco ubyło. W zeszłym tygodniu na Winiarach i w szpitalu tymczasowym przebywało około 80 pacjentów z Covid-19, we wtorek 18 stycznia było ich łącznie 65. Spadek jest widoczny, ale dyrektor Stanisław Kwiatkowski przestrzega przed optymizmem.
- To o niczym nieświadczy. Eksperci mówią, że wszystko jeszcze przed nami - mówi Kwiatkowski.
Konstanty Radziwiłł, wojewoda mazowiecki, robił rozenanie wśród placówek dotyczące możliwości powiększenia bazy łóżek covidowych. Uruchomienie dodatkowego modułu (28 łóżek) w Szpitalu Tymczasowym w Płocku ma zająć maksymalnie 2 tygodnie. Na razie takiej decyzji jednak nie ma.
Póki co nie ma też decyzji o zamykaniu oddziałów w szpitalu wojewódzkim, ale dyrektor Kwiatkowski przyznaje, nie po raz pierwszy zresztą, że w placówce krucho z obsadą.
- Problemy były, są i chyba długo będą. Nie ma dnia żebyśmy w dyrekcji nie rozwiązywali na gorąco problemu, że ktoś wypadł z dyżuru. W ubiegłym tygodniu wstrzymaliśmy na 2 dni przyjęcia do oddziału wewnętrznego, bo na dyżurze został 1 lekarz, a tam jest ponad 50 łóżek i konsultacje na SOR-ze. Podjęliśmy taką decyzję, poinformowaliśmy wojewodę - opisuje sytuację dyrektor Kwiatkowski.
Przyjęcia zostały już wznowione, ale wstrzymywnaie przyjęć to bardzo niebezpieczny trend. W szpitalu brakuje specjalistów, placówka jest gotowa od ręki zatrudnić kilkunastu, może nawet kilkudziesięciu lekarzy - specjalistów, rezydentów. Chętnych jednak jest niewielu. Jeśli dziś z dyżuru wypada jeden lekarz, robi się problem z obsadą. Wszystko sypie się kostki domina.
O problemach ze specjalistami interny napisała dziś "Gazeta Krakowska". Władze szpitali w Małopolsce wskazują, że młodzi lekarze wybierają dziś lżejsze, bardziej dochodowe specjalizacje, które pozwalają otworzyć w przyszłości własną praktykę.
- Za kilka lat zabraknie lekarzy tej specjalności. Kto będzie pracował w oddziałach internistycznych czy w szpitalnych oddziałach ratunkowych? Gdyby nie medycy, którzy mają uprawnienia emerytalne, ale chcą jeszcze pracować, już teraz wiele oddziałów mogłoby przestać istnieć. W jesiennym naborze w szpitalu, w którym pracuję specjalizację z interny rozpoczął tylko jeden lekarz – mówi w rozmowie z GK dr Lech Kucharski, wiceprezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie.
Przypomnijmy, że jesienią nad Winiarami wisiała prawdziwa groźba zamknięcia przynajmniej kilku oddziałów. Wówczas wypowiedzenia złożyło ponad 20 lekarzy, domagając się podwyżek i poprawy warunków pracy. Poprawa warunków pracy to przede wszystkim więcej lekarzy, którzy odciążyliby obecnych. Póki co jednak nie widać poprawy.
Czytaj więcej: Lekarze o dramatycznej sytuacji. - Szpital funkcjonuje tylko dzięki koleżeńskiej solidarności
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.