Ostatnie tragiczne zdarzenie miało miejsce w 29 czerwca - wtedy na swoje życie targnął się 28-letni mężczyzna. Wcześniej podobną tragedię odnotowano w niedzielę, 12 czerwca - to także pacjent jednego z oddziałów. 74-latek wyskoczył z okna sali szpitalnej.
W rozmowie z Super Expressem Andrzej Kamasa, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Ciechanowie, przekonuje, że placówka jest odpowiednio zabezpieczona. Pacjenci te zabezpieczenia jednak pokonują. Tak było też ostatnim razem.
- Pacjent był stabilny i nie sprawiał żadnych problemów. Nie dawał też sugestii co do jego złego stanu psychicznego - mówi w rozmowie z SE.pl Kamasa. - Około godziny 1:00 pacjent opuścił salę, nie ragując na wezwania pielęgniarek i lekarza. Trzech sanitariuszy zaprowadziło go do sali chorych, gdzie zachowywał się agresywnie - słownie i fizycznie. Pacjent wydostał się z objęć sanitariuszy, a wybiegając z sali popchnął lekarze dyżurnego. Trafił do innej sali monitorowanej, wskoczył na łóżko jednego z pacjentów, chwycił zaryglowane okno, wyrwał je i wyskoczył z oddziału chirurgii ogólnej, który znajduje się na 5 piętrze.
Próbowano uratować mężczyznę. Niestety, pomimo resuscytacji, około godziny 1:30 zmarł.
Jak zapewnia dyrektor szpitala wojewódzkiego w Ciechanowie, wszystkie okna w oddziale chirurgii ogólnej zabezpieczone są specjalnymi zamkami. Tylko personel medyczny może je uchylać na prośbę pacjentów.
- Pacjent miał tyle siły i determinacji, że otworzył zaryglowane okno - przekonuje Andrzej Kamasa. - Mamy już siedem takich przypadków, z czego trzy w ostatnim roku. Widzimy, że mamy problem z kondycją psychicznego naszego społeczeństwa. Występują coraz częstsze przypadki agresji na naszych oddziałach czy wobec załóg karetek.
W rozmowie z Super Expressem Kamasa wskazał na kilka podobieństw w tych tragicznych przypadkach. To przede wszystkim nieudzielenie, bądź zatajanie informacji o złym stanie psychicznym pacjenta przez rodzinę lub samego chorego. Żaden z pacjentów, którzy targnęli się na życie w ciechanowskim szpitalu, nie zachowywali się też niepokojąco.
W ciechanowskim szpitalu zapewniają, że każdy taki przypadek jest szczegółowo badany i każdy był nieprzewidywalny. Dyrektor zapewnia również, że w tych przypadkach wina nie leży po stronie personelu czy placówki. Krat w oknach placówki dyrektor nie zamierza montować.
Prokuratura umarza sprawy
Sprawę serii tragicznych zdarzeń bada prokuratura.
- Trwa śledztwo w sprawie ostatniej śmierci - powiedziała w rozmowie z nami Iwona Śmigielska-Kowalska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Płocku. - Pozostałe sprawy zostały umorzone, nikomu nie postawiono też aktu oskarżenia. Sprawę prowadzi Prokuratura Rejonowa w Ciechanowie.
W ciechanowskiej prokuraturze przyznają, że sprawa jest w toku. Wszystko wskazuje jednak na serię nieszczęśliwych wypadków.
- Postępowanie jest w toku - powiedział Piotr Tyszka, zastępca Prokuratora Rejonowego w Prokuraturze Rejonowej w Ciechanowie. - Sprawa, jak wszystkie tego typu przypadku, prowadzona jest w kierunku art. 151 Kodeksu Karnego. Wszystkie tragiczne zdarzenia nie są ze sobą powiązane. Miały miejsce na różnych oddziałach, a ich wynik - zgodnie z ustaleniami - był często efektem desperacji osób, które łamiąc zasady i zabezpieczenia placówki targnęły się na życie.
Jak mówi Tyszka, wiele wskazuje na to, że stan zdrowia pacjentów był ich głównym motywem.
- Każdy z tych przypadków był ciężki - usłyszeliśmy podczas rozmowy. - Jeden pan, z tego co wiem, przebywał na oddziale onkologicznym w bardzo ciężkim stanie. Okoliczności ostatniego tragicznego zdarzenia i śmierci 28-latka są ustalane.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.