reklama

Ostrzegają przed wirusem, na który nie ma szczepionki

Opublikowano:
Autor:

Ostrzegają przed wirusem, na który nie ma szczepionki - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościZ powodu tego wirusa jednorazowo giną nawet setki zwierząt. Zabijane są także zdrowe, ponieważ nie ma innego wyjścia. Ich zwłoki trzeba natychmiast zutylizować. Ostatnie ogniska ASF wykryto w powiatach wysokomazowieckim i zambrowskim, czyli tuż przy granicy z naszym województwem.

Z powodu tego wirusa jednorazowo giną nawet setki zwierząt. Zabijane są także zdrowe, ponieważ nie ma innego wyjścia. Ich zwłoki trzeba natychmiast zutylizować. Ostatnie ogniska ASF wykryto w powiatach wysokomazowieckim i zambrowskim, czyli tuż przy granicy z naszym województwem.

W Starostwie Powiatowym w Płocku odbyło się szkolenie związanie z niepokojącymi informacjami o kolejnych zachorowaniach na afrykański pomór świń w gospodarstwach. Doniesienia jak na razie dotyczą głównie województwa podlaskiego, jednak kolejne ogniska choroby na granicy strefy ochronnej wskazują na to, że choroba dociera na obszar w głębi kraju. Dlatego Komisja Europejska najprawdopodobniej zdecyduje o powiększeniu strefy o część Mazowsza, fragmenty powiatów ostrołęckiego i siedleckiego, połowę powiatu sokołowskiego, cały powiat łosicki i ostrowski. Wówczas także i u nas zaczną obowiązywać bardziej zaostrzone rygory postępowania. W naszym województwie nie odnotowano jeszcze żadnego ogniska ASF. - W 2007 roku była ptasia grypa, w 2010 roku powódź. Jesteśmy już przećwiczeni – podkreślała prowadząca szkolenie lek. wet. Stanisława Gołębiowska. 

Sprawy jednak nie wolno lekceważyć. Ostatnie ognisko na Podlasiu odkryto w połowie zeszłego tygodnia, około 100 km od granicy wschodniej. Wówczas nie ma litości, muszą zginąć wszystkie świnki w gospodarstwie, chore i zdrowe. Mając do czynienia z ASF sprawdzają się tylko drastyczne metody. Wówczas koniec z targami zwierząt, skupami żywca, zostaje wprowadzony całkowity zakaz polowań zbiorowych. To również o wiele bardziej rygorystyczne zasady w gospodarstwach, których trzeba bezwzględnie przestrzegać. Hodowcy o ten ostatni aspekt muszą zatroszczyć się sami. Chodzi o wirus, który jest bardzo zakaźny, z niebywałą łatwością przechodzi z jednego zwierzęcia na drugie.

Zaczęło się od dzików

Nazwa wirusa brzmi egzotycznie, ponieważ pierwszy przypadek odnotowano w Kenii w 1910 roku. Do połowy XX wieku choroba szerzyła się w rejonach Afryki, aż w 1957 roku wykryto ją w Portugalii, w 1960 w Hiszpanii, 1964 we Francji, a trzy lata później także we Francji. Objawy rozpoznano również we Włoszech w latach 60. W 2013 roku problem z ASF dotyczył Białorusi. W Polsce zaczęliśmy się na dobrą sprawę martwić ASF w lutym 2014 roku wraz z odnalezionym ciałem chorego dzika. Jeśli przy trzodzie chlewnej mówimy o „ognisku”, to już w odniesieniu do dzików o poszczególnych przypadkach.

Kolejne przypadki zachorowań występowały blisko siebie. Ujawniono je na granicy z Białorusią, na obszarze trzech powiatów: sokólskiego, białostockiego i hajnowskiego w województwie podlaskim. Martwe zwierzęta znajdowano w rzekach, rowach, na trudniej dostępnych terenach leśnych. W 2014 roku stwierdzono 23 przypadki i dwa ogniska ASF (pierwsze ognisko w lipcu 2014 roku). Jak dotąd tylko w tym roku w Polsce wykryto dziewięć ognisk, w sumie od lutego 2014 jest ich już 12. 

Nic na własną rękę

Dla człowieka wirus nie jest szkodliwy, nie zagraża jego zdrowiu i życiu. W przeciwieństwie do trzody chlewnej. Na ASF nie ma szczepionki, chociaż wiadomo, że wirusa potrafi zniszczyć temperatura (przy czym najbardziej efektywna jest taka, jak przy gotowaniu w temperaturze 60 stopni, wówczas wirus zostaje zniszczony po 20 minutach). Jedyne, co można zrobić, to zabić całe stado. Kiedy z chorobą walczyli hodowcy z Brazylii, po uśmierceniu zwierząt kopano głębokie rowy, w których układano zwłoki i je podpalano. Właściciel po stwierdzeniu ASF i likwidacji stada otrzymuje pełne odszkodowanie, ale i tu trzeba mieć na uwadze wyjątkowe sytuacje. Jeśli w toku postępowania administracyjnego urzędnicy stwierdzą kardynalny błąd w postępowaniu hodowcy, wówczas urząd może odmówić wypłaty odszkodowania. Przed ubiciem zwierzęcia, trzeba to zgłosić lekarzowi weterynarii z wyprzedzeniem 24 godzin. Metoda musi być jak najmniej krwawa, stąd wybiera się środki farmakologiczne. Zwłoki trzeba bezwzględnie zutylizować, nie pozbywać się ich na własną rękę. Kiedy w 2014 roku wykryto pierwsze ognisko przed zgłoszeniem podejrzenia zdążyły już paść trzy świnie, właściciel zakopał je na terenie gospodarstwa. Później trzeba było je odkopywać.

U chorych świń najbardziej charakterystycznym objawem jest powiększona śledziona, która staje się niemal czarna. Hodowca musi bacznie obserwować zwierzęta. Przyglądać się, czy nie są apatyczne, wciąż mają apetyt, czy nie ma jakiś zmian na skórze, zasinienia w okolicy uszu, wymiotów, biegunki z domieszką krwi lub czy nie doszło do poronienia. Jeśli coś go zaniepokoi, wówczas sprawę należy niezwłocznie zgłosić w najbliższej lecznicy lekarzowi weterynarii. Pierwszym objawem jest gorączka do 41 – 42 stopni, która utrzymuje się do około czterech dni. Później spada poniżej normy, pojawiają się inne objawy. Wystarczy od kilku do kilkunastu dni, aby świnia padła.

W gospodarstwach objętych strefą ochronną obowiązkowe staje się wdrażanie zasad bioasekuracji i wskazań służb weterynaryjnych, aby zapobiec przeniknięciu wirusa do innych gospodarstw. Trzeba zacząć od solidnego zabezpieczenia chlewni, ogrodzenia jej i ograniczenia ilości osób, które mogą wchodzić do środka (wolno wpuszczać osoby postronne, które nie miały kontaktu ze świniami przez 72 godziny). Pracownicy nie powinni mieć własnych świń i brać udziału w polowaniu, mają również zakaz wnoszenia produktów wieprzowych i dziczyzny do chlewni. Trzeba zmieniać obuwie i okrycia wierzchnie, a gdy tylko jest to możliwe, także przechodzić przez śluzę z prysznicem. Wjeżdżające samochody muszą być umyte i zdezynfekowane, aby następnie przejechać przez specjalną nieckę w bramie wjazdowej i wyjazdowej wypełnioną aktywnym środkiem dezynfekującym. Lepiej nie kupować zwierząt korzystając z niepewnych źródeł. Przed włączeniem świnki do stada zaleca się 21-dniową kwarantannę.  

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo