reklama

Ognisko zakażeń na Winiarach. Zaraziło się kilkoro pacjentów [RAPORT Z WINIAR]

Opublikowano:
Autor:

Ognisko zakażeń na Winiarach. Zaraziło się kilkoro pacjentów [RAPORT Z WINIAR] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościW ostatnich dniach liczba pacjentów z COVID-19 w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Płocku znacząco wzrosła. Na oddziale zakaźnym hospitalizowanych jest 13 pacjentów z dodatnim wynikiem. Potwierdziło się także zakażenie u pacjentki na oddziale wewnętrznym, a zaraziło się jeszcze pięciu innych pacjentów.

W ostatnich dniach liczba pacjentów z COVID-19 w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Płocku znacząco wzrosła. Na oddziale zakaźnym hospitalizowanych jest 13 pacjentów z dodatnim wynikiem. Potwierdziło się także zakażenie u pacjentki na oddziale wewnętrznym, a zaraziło się jeszcze pięciu innych pacjentów. 

Sytuacja na oddziale zakaźnym znacząco pogorszyła się przez ostatnich kilkadziesiąt godzin. Jeszcze na początku zeszłego tygodnia hospitalizowano dwóch-trzech pacjentów z potwierdzonym COVID-19. W piątek było to już sześcioro pacjentów, a w poniedziałek rano trzynaścioro. Takich liczb nie było na Winiarach od początku pandemii. Na oddziale przebywa jeszcze troje oczekujących na wynik. 

Cztery zakażone osoby to płocczanie, trzy osoby to mieszkańcy powiatu płockiego. Dwie osoby to mieszkańcy miasta i gminy Wyszogród, pozostali to mieszkańcy powiatu sierpeckiego, Raciąża, Sochaczewa i Makowa Mazowieckiego. 

W zeszłym tygodniu wstrzymano działalność oddziału płucnego i przyjęć na oddział chorób wewnętrznych. Na oddziale płucnym od jednego z pacjentów koronawirusem SARS-CoV-2 zakaziło się sześciu pracowników szpitala. 

- W sobotę o godz. 10:00 podjęliśmy decyzję o wznowieniu działalności oddziału płucnego. Sześć zarażonych osób nie ma wpływu na obsadę. Oddział może normalnie funkcjonować - mówi Stanisław Kwiatkowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku.  

Podejrzenie zakażenia zaistniało także u jednej z pacjentek z oddziału chorób wewnętrznych. Testy potwierdziły zakażenie koronawirusem. Zaraziło się dwóch kolejnych pacjentów (łącznie trzy osoby). 

- Cały personel "interny" został przebadany. Nikt nie jest zakażony. Za dwa dni [30 września - przyp. autora] odbędą się ponowne testy, żeby z całą odpowiedzialnością wykluczyć zakażenie wśród pracowników - zapewnia Kwiatkowski. - Na oddziale przebywa 24 pacjentów, są leczeni. Nadal nie ma przyjęć. 

Pacjenci, którzy ciężko przechodzą chorobę, nadal są transportowani do Szpitala MSWiA w Warszawie. Jak mówi dyrektor, póki co to jednak pojedyncze przypadki. Niewykluczone też, że szpital będzie musiał lada chwila powiększyć przestrzeń dla pacjentów z COVID-19. Pierwszym "zapasowym" oddziałem jest... oddział chorób płuc. 

Szpital będzie robił testy 

Szpital posiada dwa aparaty (większy i mniejszy) do przeprowadzania testów, m.in. na zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2. 

- W tej chwili jest jedna osoba, która szkoli pracowników w tym zakresie. Szkolenie odbywa się dziś. Musimy zarejestrować aparat w Krajowym Rejestrze Diagnostycznym i wtedy mamy szansę na dostawę testów. Myślę, że w przyszłym tygodniu zaczniemy wykonywanie testów, ale tylko dla pacjentów i personelu szpitala - mówi dyrektor. 

Nie wiadomo jeszcze, ile testów będzie w stanie wykonać aparat, ale jak mówi dyrektor nie będą to wielkości rzędu 100. Szpital ma jeszcze mniejszy aparat , który też nieco poprawia działalność szpitala, ale wiarygodność jego badań jest dość niska - 30-60%. 

- Zalecenia są takie, żeby mimo przeprowadzenia testu tym aparatem, trzeba powtórzyć testy na "dużym". On daje w kilka minut jakąś informację. Jeśli jest "dodatnia", mamy już wiedzę jak postępować z pacjentem. Jeśli daje wynik ujemny, można pacjenta odesłać z szpitalnego oddziału ratunkowego do izolatki na oddziale z jego jednostką chorobową i powtórzyć wynik. Rozładowuje to kolejkę w SOR-ze - tłumaczy Kwiatkowski. 

SOR na Winiarach jest jeszcze bardziej oblegany przez pacjentów, którzy nie znaleźli pomocy u lekarza rodzinnego. Kolejki się tworzą, bo często znajdują się tam pacjenci, którzy nigdy nie powinni tam trafić. Dyrektor tłumaczy, że na SOR-ze brakuje też obsady. 

- Żeby opisać pacjenta, musi mieć pewność, że robi to zgodnie ze swoją najlepszą wiedzą. Przyjęcie na oddział to też szereg procedur. Jeżeli pacjent jest co 7-8 minut, proszę sobie wyobrazić, jak to jest. Jeśli pacjent mówi, że boli go w klatce piersiowej, to jest 6 godzin czekania. Pierwszy wynik na zawał serca są po 2,5-3 godzinach, a trzeba zrobić jeszcze raz, bo w ciągu tego czasu zawał mógł się rozwinąć. Taka jest procedura. Trzeba siedzieć i czekać, nic z tym nie zrobimy - tłumaczy Kwiatkowski. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE