W Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym przebywa tylko 1 pacjentka z potwierdzonym COVID-19. Placówka wraca do coraz większej normalności - we wtorek pobrano wymazy od 25 pracowników oddziału płucnego, by jak najszybciej wznowić pracę i tego oddziału.
Dane liczbowe:
- 15 pacjentów na oddziałach zakaźnych,
- 8 na oddziale zakaźnym,
- w tym 1 osoba z potwierdzonym COVID-19,
- 7 na oddziale płucnym,
- 0 na oddziale intensywnej opieki medycznej,
- 157 osób zgłosiło się do szpitalnego oddziału ratunkowego ostatniej doby,
- z czego 64 osób przyjęto do szpitala,
- 435 pacjentów przebywało w szpitalu we wtorek 2 czerwca (+28 w porównaniu z poprzednią dobą).
Pobrania:
- 38 pobrań ostatniej doby
- z czego 25 wśród pracowników oddziału płucnego
- 7 na oddziale zakaźnym
- 6 na innych oddziałach szpitala
- 787 pobrań od początku pandemii,
Wynik pacjentki, która wymagała intensywnej opieki medycznej, okazał się negatywny. W szpitalu pozostaje jedna osoba z potwierdzonym COVID-19.
- Wczoraj została przebadana pierwsza grupa pracowników oddziału płucnego, dziś najprawdopodobniej przebadamy następnych. Przy okazji pobierzemy wymazy od pracowników oddziałów zakaźnych - mówi Stanisław Kwiatkowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego.
Wcześniej informowaliśmy, że wojewoda mazowiecki zdecydował, że oddział płucny na Winiarach nie jest już potrzebny do walki z pandemią koronawirusa. Trwa jednak ustalanie zasad współpracy pomiędzy oddziałem zakaźnym, a płucnym, bo na tym pierwszym jest tylko 19 izolatek. Na tę chwilę wystarcza, ale...
- Chcemy to ustalić, żeby nie było później zgrzytów. To też kwestia współpracy pomiędzy oddziałam zakaźnym, a innymi oddziałami. Mogą być dwa wyniki negatywne, a pacjent nadal wymaga hospitalizacji na którymś z oddziałów - tłumaczy dyrektor. - Zasady muszą być jasne.
Dyrektor nadal apeluje do pacjentów, którzy mają zostać przyjęci do szpitala, o poddanie się kwarantannie. W szpitalu nadal jest zakaz odwiedzin, póki co nie ma też mowy o rodzinnych porodach, ale są szczególne przypadki.
- Zdarzają się przypadki, że akurat trzy osoby chcą wyjść po wypis kogoś z rodziny i koniecznie muszą być trzy. Nie wpuszczamy trzech osób, bo waga sprawy nie wymaga aż trzech osób. To jednak sporadyczne przypadki. Zdecydowana większość poddaje się rygorom - mówi Kwiatkowski.- Wpuszczamy ok. 100 osób dziennie do szpitala. Trudno odmówić w przypadku, kiedy syn dzwoni i prosi o ostatnie spotkanie z ojcem, zanim zejdzie z tego świata. To są ludzkie sprawy i tu nie ma dyskusji - wpuszczamy takie osoby. Informujemy wtedy personel.
Nie wiadomo, normalne odwiedziny zostaną przywrócone.