reklama

Odsłonili zabytek na starówce. Wiedzą już, jak go wykorzystać

Opublikowano:
Autor:

Odsłonili zabytek na starówce. Wiedzą już, jak go wykorzystać - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościOdkrycie na Starym Rynku nie ma nic wspólnego z płockimi tunelami, o których krążą legendy. Po tym, jak runęła część jednej z kamienic i ocalała tylko ściana przednia, na jedną z działek wjechał specjalistyczny sprzęt. Firma Invest Bud, właściciel kamienic przy Starym Rynku 10 i 12, odsłoniła fragmenty starej, unikatowej zabudowy Płocka i teraz pokazała je dziennikarzom.

Odkrycie na Starym Rynku nie ma nic wspólnego z płockimi tunelami, o których krążą legendy. Po tym, jak runęła część jednej z kamienic i ocalała tylko ściana przednia, na jedną z działek wjechał specjalistyczny sprzęt. Firma Invest Bud, właściciel kamienic przy Starym Rynku 10 i 12, odsłoniła fragmenty starej, unikatowej zabudowy Płocka i teraz pokazała je dziennikarzom.

- Nigdy nie pozostawiono mi takiej swobody przy realizacji programu badawczego – mówił w piątek Andrzej Gołembnik, archeolog zajmujący się tym, co pozostało po jednej z kamienic z dotychczasowym adresem Stary Rynek 10. Druga kamienica z numerem 12, ulokowana po sąsiedzku, wciąż stoi, ale jest w stanie wymagającym kompleksowego remontu. Taki smutny los spotkał stare budynki tuż obok Domu Darmstadt. Jest jednak nadzieja, że wkrótce wszystko się zmieni. Przy okazji prowadzonych prac udało się wyeksponować coś naprawdę wyjątkowego, jedną z ostatnich gotyckich piwnic na Starym Rynku.

- W tych murach jest zapisane kilkaset lat historii Płocka – zaznaczał Gołembnik. Archeolog nie miał wątpliwości, że mają ogromną wartość historyczną. Do końca XVI wieku istniało w Płocku osiem, może dziewięć kamienic mieszczańskich. W tej pierzei stały cztery. Istnieje przypuszczenie, że kamienica mogła powstać nawet w XIV wieku. Na razie informacje są tylko wycinkowe. Wiadomo, że w XV wieku jej właścicielem był kupiec Marchewka. Po jego śmierci toczyły się procesy, ponieważ był zadłużony u paru różnych osób jednocześnie. Nie wiadomo, w jaki dokładnie sposób wykorzystywano wówczas piwnice. 

W gąszczu tuneli

W połowie czerwca pisaliśmy o tym, co wydarzyło się w trakcie ostatniego Jarmarku Tumskiego. Jedna z kamienic zapadła się od środka. Nie było już na co czekać. Usunięto pozostałości, zostawiając tylko przednią ścianę. Już wówczas były wykrystalizowane plany odnośnie tego, co dalej stanie się z terenem w zabytkowej części miasta. Wspominano o planach hotelu i lokalu na dole. Przy okazji prac odsłonięto unikatową zabudowę, nad którą teraz czuwa archeolog. - To ostatnia szansa, aby pokazać ten historyczny obszar Płocka, w którym kiedyś kipiało życie – mówił Andrzej Gołembnik, stojąc na tle piwnicznej ściany z cegieł w jednym z odsłoniętych pomieszczeń. Ta część od zewnątrz przypomina tunel. Są umocowania, z muru wystają wielkie gwoździe.

Aby wejść do środka trzeba skorzystać z dostawionych stopni przez pracowników firmę Invest Bud. Zaraz po zejściu na dół trafiamy do wąskiego korytarzyka. Piwnice są mocno zagłębione w ziemi. Po dotarciu do drzwi wejściowych od razu rzuca się w oczy różnica wysokości. Po prawo mamy jedno pomieszczenie ze sklepieniem, natomiast po lewej gąszcz kolejnych, znacznie mniejszych i głównie bez zadaszenia, ale za to nie tylko z ziemią, ale i z cegłami tworzącymi podłogę. Czasem przechodzi się bezpośrednio z jednego pomieszczenia do drugiego. Wszystko można zobaczyć również z góry, z dostawionego pomostu. W kamienicy, która się zachowała, są także kolejne piwnice. Na parterze stoją stare drzwi, w największy pokoju z zasłoniętymi oknami kawałek ściany jest żółty, pozostałe we wzory, które silnie kontrastują z szarą, uszkodzoną resztą ścian.

Tyle decybeli, że aż ściany popękały

Znaczną część odkrytych piwnic usunięto już wcześniej z nieznanej przyczyny. Prace badawcze trwają od kilku tygodni. Zastosowano wiele technik, dzięki czemu będzie to pierwszy obiekt w Płocku, który uzyska kompleksową dokumentację.  Archeolog nie uniknął tematu ostatniego festiwalu Audioriver. - Część gotyckich ścian popękała. Mówię to ku rozwadze decydentów, którzy wpuszczają taką ilość decybeli do obszaru zabytkowego - podkreślał. - Warto to przemyśleć, bo możemy na tym stracić znacznie więcej niż zyskać. Na próbie byłem akurat w piwnicy numer jeden. Kiedy odpadł fragment ściany, przerwałem prace. Właściciele zabezpieczali. co się dało. Wszystko tu stoi otwarte, przez co jest bardziej narażone na oddziaływanie. Stare, średniowieczne mury tym razem wytrzymały, ale nie wiem, czy przetrwają następną edycję festiwalu.

Wtórował mu przedstawiciel firmy Invest Bud, Wojciech Piasecki. To do tej firmy należą nieruchomości na starówce z numerami 10 i 12. – Przy tak dużym natężeniu dźwięku powstają drgania, które potrafią rozłupać spoiny między cegłami.

Archeolog to piąte koło u wozu?

Archeolog opowiadał o pracach, nie szczędził przy tym gorzkich słów. - Pewnie, że z punktu widzenia inwestora najwygodniej jest taką kamienicę rozebrać lub doprowadzić do całkowitej zagłady. Wydaje mi się jednak, że każda rozsądna osoba rozumie, że to oszczędność pozorna. Przy takich sprawach potrzebna jest mądrość, a nie kalkulacja. Wciąż dużo osób myśli w taki sposób „archeolog to piąte koło u wozu, przyjdzie, jeszcze coś znajdzie i kłopoty gotowe”. Brakuje wiedzy, wyobraźni i dobrej woli, a tak unikalny kompleks wart jest każdego wysiłku. W tym przypadku wydaje mi się jednak, że uda się uratować zabytek. Stąd moja ekscytacja. Pierwsza rozmowa z inwestorem wyglądała w taki sposób: „Szanowni panowie, nie interesuje mnie za ile. Interesuje mnie jakość waszej pracy”.

Szkopuł w tym, że nie zawsze bywało tak dobrze. Gołembnik spędził w Płocku wiele lat. Na konferencji ubolewał: - Przy pracach prowadzonych na terenie Małachowianki mieliśmy szansę dowiedzieć się czegoś więcej na temat pierwszego okresu lokacji Płocka. Nie zrobiono tego. Podobną sytuację mieliśmy z farą po zdjęciu tynku i posadzek – mówił. Według niego to stracone szanse. Taka została już tylko jedna, chodzi o plac Obrońców Warszawy. To w tym miejscu można odkryć informacje, jak sądzą specjaliści, na temat najstarszej zabudowy Płocka. Gołembnik pisał w tej sprawie do Ratusza na początku tego roku. Zapewniał, że nie doczekał się odpowiedzi. Obecny na miejscu radny miejski Artur Kras twierdził, że nic mu na ten temat nie wiadomo. Obiecał, że sprawdzi.

Osoba, które będzie teraz robiła projekt, musi wykonać taką konstrukcję nośną dla kamienicy, aby nie obciążać zabytkowych murów. Ściany już zostały dodatkowo osłabione po Audioriver. Gołembnik wierzy, że uda się zrobić z tego obiektu perełkę, atrakcję dla miasta i radość dla właściciela. Na parterze i na wyższej kondygnacji są planowane lokale gastronomiczne, restauracje, wyżej mieszkania na wynajem albo pokoje hotelowe. Trwają już prace nad dokładną koncepcją (efekty poznamy zapewne do końca tego roku). A co najważniejsze, piwnice mają zostać zabezpieczone (na czas prac w okresie zimowym pojawi się zadaszenie) i płocczanie będą mogli zobaczyć zabytek. - Chcemy pokazać, że w Płocku jest kawał dobrej historii, która nie będzie zniszczona, zdeptana, tylko dalej może cieszyć mieszkańców – utrzymywał Piasecki. Invest Bud czeka na efekty pracy archeologów. O kosztach nie chciano wspominać. W komentarzu padło tylko jedno słowo, „duże”. 

Na początku przyszłego roku zapewne pojawi się monografia piwnic.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE