Czy miasto może poradzić coś na plagę ochotek, zwłaszcza nad Wisłą, gdzie odbędą się wkrótce sztandarowe festiwale? - dopytują nasi czytelnicy.
Plaga niegroźnych, ale uciążliwych zielonych komarów zalała miasto i choć owady nie są w stanie wyrządzić nam żadnej krzywdy, ich towarzystwo nie do końca odpowiada płocczanom. Nasi czytelnicy co i raz przesyłają nam zdjęcia i filmiki chmar bzyczących ochotek, pytając, czy można coś na nie poradzić.
Dyrektor zoo, Krzysztof Kelman, z którym rozmawialiśmy na ten temat, przyznawał, że na ochotki nie ma rady - lęgną się one w mule na dnie Wisły i żeby się ich pozbyć, trzeba by oczyścić dno.
Jeśli nie można sobie poradzić ze źródłem problemu, może można z jego skutkiem? Czy miasto zamierza jakoś walczyć z ochotkami?
Ratusz przyznaje, że interesował się problemem. - Pracownicy Wydziału Kształtowania Środowiska UMP szukali informacji w różnych źródłach na temat zwalczania ochotek - informuje Alina Boczkowska z biura prasowego Ratusza. - Dotarli m.in. do ekspertyzy dra Janusza Żbikowskiego z Zakładu Ekologii i Ochrony Środowiska UMK, który przygotował ją na zlecenie samorządu Nowego Duninowa, gdzie ten problem również występuje).
Z ekspertyzy wynika mniej więcej to, o czym mówił nam dyrektor zoo. Że Zalew Włocławski jest doskonałym miejscem do rozmnażania się ochotek, ponieważ występuje tu muliste dno, a przepływ wody jest wystarczający, by te owady miały dostateczne natlenienie.
Sposoby są, ale u nas nieskuteczne
Wykładowca z UMK wskazał cztery metody zwalczania ochotek, ale zaznaczył, że W odpowiedzi na nasze pytania Ratusz przytoczył te metody, za dr Żbikowskim, że zastosowanie większości z nich w warunkach Zbiornika Włocławskiego jest praktycznie niemożliwe z powodu wielkości zbiornika i z faktu, że jest w nim woda płynąca. Na przykład metody mechaniczne polegają na rozlaniu oleju, aby uniemożliwić wylot dojrzałych owadów, a także mechanicznym mieszaniu dna, co prowadzi do zniszczenia jaj i larw czy też stosowanie porażających prądem pułapek. Możliwe są również manipulacje ekologiczne ograniczające zagęszczenie larw, które polegają np., na zwiększeniu głębokości zbiorników czy regulowanie pokrycia dna roślinnością naczyniową. Sposobem na walkę z ochotkami mogą być również metody behawioralne związane z wykorzystaniem pasożytów, czyli wirusów, bakterii, grzybów, pierwotniaków i innych, a także ryb.
Wreszcie pozostają jeszcze metody chemiczne związane z zastosowaniem środków hamujących szybkość rozwoju larw lub działających już na dorosłe osobniki.
Naukowiec wskazał też, że ingerencja człowieka w ekosystem może być niekorzystna dla człowieka i jako przykład podał ochronę kormorana. - Wzrost jego populacji przyczynił się do znacznego zmniejszenie populacji ryb w Zalewie, a to jest jedną z przyczyn wzrostu populacji ochotkowatych - uważa cytowany przez Ratusz specjalista.
Trzeba by zamknąć całą starówkę na dwie godziny
Urzędnicy przyznają, że analizowali możliwość przeprowadzenia dezynsekcji na określonym obszarze, np. na Starym Rynku, gdzie odbywają się wydarzenia kulturalne czy sportowe. - Jednak w tym przypadku istniałaby konieczność zamknięcia okien w zlokalizowanych tu domach, zamknięcia znajdujących się tu lokali gastronomicznych oraz wprowadzenia zakazu poruszania się ludzi po tym terenie – przynajmniej na dwie godziny, a być może na dłużej.
Co gorsza, zdaniem Ratusza, byłaby to operacja nieskuteczna, bo cały czas pojawiałyby się nowe owady. Z kolei koszty ich zwalczania i negatywny wpływ na środowisko to zbyt wysoka cena na chwilowe pozbycie się owadów.
Czytaj też:
