Choć płockie okno życia, czyli miejsce będące pod opieką sióstr zakonnych, w którym matka może bez konsekwencji prawnych zostawić swoje maleństwo w bezpiecznym miejscu zamiast narażać je na pewną śmierć, istnieje od marca 2009 r., dotąd nie zdarzyło się, by ktoś zostawił w nim niemowlę. Aż do dzisiaj.
Jak poinformował rzecznik płockiej policji, Krzysztof Piasek, ok. 13.25 siostry ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia, które czuwają nad płockim Oknem Życia, znalazły w kołysce przy sanktuarium malutką dziewczynkę. - Dziecko nie miało żadnych widocznych obrażeń, zostało przewiezione do szpitala - mówi rzecznik płockiej policji. - Funkcjonariusze będą teraz ustalać okoliczności tego zdarzenia, choć oczywiście nie będą szukać rodziców dziecka - to zaprzeczałoby idei okien życia.
A ta jest taka, że matka może zostawić swoje dziecko w Oknie Życia w pełni anonimowo (obiekt nie jest monitorowany) bez ponoszenia konsekwencji prawnych.
- To pierwsze dzieciątko zostawione w naszym oknie - potwierdza siostra przełożona w płockim klasztorze Mirosława Ratter.- Przy dziewczynce była karteczka z jej imieniem i danymi. Dziecko było zadbane, czyściutkie.
Cały mechanizm powiadamiający o zostawieniu maluszka zadziałał sprawnie i bez zarzutu. - Rzadko zdarza się, by ktoś zostawiał dziecko w biały dzień, a nie pod osłoną nocy - podkreśla siostra przełożona.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że sygnał powiadamiania był bardzo dyskretny - kobietę, która zostawiła zawiniątko i szybko uciekła mogło widzieć kilka osób, które akurat były w pobliżu, ale nie rozległ się żaden słyszalny na starówce sygnał.
Po wyjęciu z kołyski na parapecie dziewczynka trafiła do szpitala. Nie wróci już do sióstr. - Okno życia to miejsce stworzone, po to, by matki, które z różnych powodów nie mogą opiekować się swoim dzieckiem zamiast zostawiać je w przypadkowych miejscach mogły w pełni anonimowo pozostawić niemowlę w bezpiecznym miejscu, ratując je przed pewną śmiercią, ale na tym nasza rola się kończy - przypomina siostra przełożona. - Zosia poczekała u nas na przyjazd karetki.
Przypomnijmy: początki inicjatywy chroniącej niechciane niemowlęta sięgają zamierzchłych czasów średniowiecza (jak można wyczytać w sieci, najstarsze z zachowanych okien życia pochodzi z końca XII w. i powstało w Rzymie z inicjatywy papieża Innocentego III; w Polsce już w XIII w. sprowadzony do Krakowa zakon duchaczek miał przy furcie klasztornej specjalne miejsce, gdzie można było anonimowo pozostawić siostrom niechciane dziecko). Współcześnie pierwsze okno pojawiło się w 2006 r. Krakowie, u sióstr nazaretanek. W następnych latach takie miejsca powstawały w kolejnych kilkudziesięciu polskich miastach, najczęściej właśnie przy zgromadzeniach zakonnych. Udało się w ten sposób uratować kilkanaścioro maleństw.
Teraz do tego grona dołączyła Zosia.
Fot. MR/Portal Płock