Do czego dążą członkowie płockiego koła Nowoczesnej? Do władzy. Celem są najbliższe wybory samorządowe i już rozpatrują, czy znajdą odpowiedniego kandydata, który powalczyłby o prezydenturę w Płocku. Ich koło liczy 25 osób. - Niedawno było 10, ale były już byty składające się z 300, 400 osób i już ich nie ma. Liczy się jakość – podkreślali w piątek.
W piątkowy wieczór do Płocka przyjechała posłanka Nowoczesnej, Kamila Gasiuk-Pihowicz. Parlamentarzystka dotarła na konferencję prasową mocno spóźniona. Tłumaczyła się m. in. obowiązkami związanymi z niedzielną konwencją programową w Warszawie. Przedstawią kompleksowy program „Nowoczesna Polska dla każdego” będący rozwinięciem kierunków programowych, z którymi partia startowała rok temu w wyborach.
Powodem wizyty posłanki był wybór nowych władz płockiego koła. Konferencja miała dotyczyć trzech tematów: zaciągnięcia kolejnego kredytu przez miasto, nieprzyjemnego zapachu z komina na kombinacie oraz programu rabatowego na paliwo dla mieszkańców. W trakcie zagadnienia uleciałyby podobnie jak dym z komina (i tak się rzeczywiście stało w przypadku programu rabatowego), gdyby nie sami dziennikarze. Kamila Gasiuk-Pihowicz nawiązała do apelu płockich radnych w sprawie sytuacji zdrowotnej płocczan.
- To dramat, jeśli spojrzeć na statystyki – uznała. Powiadomiła także o reakcji posłów Nowoczesnej, Joanny Scheuring-Wielgus oraz Piotra Misiło. Wysłali interpelacje i list do ministra zdrowia. - Wskazują w nim na problemy i pytają o podjęte działania.
Przywołała „konflikt między rządem a Komisją Wenecką”, aby momentalnie przeskoczyć na temat zbliżającej się konwencji programowej Nowoczesnej. - W Polsce potrzebujemy korekty prowadzonej polityki. Podział administracyjny Mazowsza, o którym jeszcze niedawno było głośno, to zbędna, kosztowna zmiana. Nie można nakładać na samorządy kolejnych zadań nie gwarantując źródła finansowania. Musi być przyjazny rozdział państwa od Kościoła, krajem powinni zarządzać profesjonaliści. My, jako partia opozycyjna, możemy tylko wskazywać nieprawidłowości i oczekiwać pewnych działań. Jednak biorąc pod uwagę to, co dzieje się w państwowych spółkach, obawiamy się, że nie prędko można liczyć na poprawę – po czym przywołała nominację do rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej dla Bartłomieja Misiewicza. - Nie mówimy o fabryce makaronu, tylko o funkcji od której zależy życie i zdrowie żołnierzy. Powierzono ją studenciakowi bez licencjata.
Zabrakło konkretów w temacie, co takiego zyska Płock dzięki założeniom programowym Nowoczesnej. Pojawiła się jedynie wzmianka o powstającej mapie potrzeb danego miasta, na razie pilotażowo w stolicy. Jak się sprawdzi, wówczas można myśleć o przełożeniu i realizacji pomysłu w innych ośrodkach. Program, który zostanie lada chwila zaprezentowany w Warszawie, opracowano na podstawie kilkumiesięcznych konsultacji z mieszkańcami różnych miast (informowano, że chodziło o 25 tys. osób), aby odwzorować sprawy dla nich najważniejsze.
- Chcemy zapoczątkować lawinę fermentu intelektualnego w poszczególnych kołach Nowoczesnej – dodawał Marcin Podsędek z Sochaczewa. - Nie zamykamy się na współpracę z innymi grupami.
Nowoczesna ogółem liczy 4 tys. członków, ale marzy im się wzrost do 10 tys.. Czeka ich, jak powtarzali, dużo pracy. Na wzmiankę o sondażowych wahaniach Kamila Gasiuk-Pihowicz żachnęła się, że notowania mają na poziomie 20 proc. - Może nie mamy posła w każdym okręgu, ale jak na strat-up, który rozpoczął działalność w maju 2015 roku, to jest całkiem dobrze. Napisaliśmy setki interpelacji, cechuje nas energia, chęć do działania.
W Płocku chcą zagarnąć optymalnie tak do 8-9 miejsc w radzie miejskiej (na 25). W przypadku wyborów prezydenckich jeszcze decyzja nie zapadła, ale nie wykluczają wystawienia własnego kandydata. Czy wejdą w koalicję z Prawem i Sprawiedliwością? - Obawiam się, że na to są niewielkie szanse – uważała posłanka. - Chociaż staramy się nie przenosić polityki krajowej do lokalnego środowiska. Czasem zgadzamy się z PiS-em, jak przy temacie zadłużenia miasta.
Temat ostatniego kredytu na 150 mln zł okazał się wejściem na minę. Ciężko było o wyjaśnienie dlaczego zaciągnięcie kredytu w Europejskim Banku Inwestycyjnym jest niewłaściwym posunięciem.
Pierwsza mówiła Małgorzata Kamińska:
- Bo to dodatkowe obciążenie dla miasta – usłyszeli dziennikarze. Poproszono ją o rozwiniecie tematu. - Może warto poszukać pieniędzy w inwestycjach... - tylko nie bardzo potrafiła określić, z których. - No może warto decydować się na kredyt, ale tylko wówczas, jeśli nie będzie wykorzystany na spłatę wcześniejszego.
Bartosz Leszczyński dopowiadał:
- Chodzi o to, aby nie zagalopować się za daleko, ponieważ dług obciąża kolejne pokolenia.
Posłanka tłumaczyła: - Mówimy o olbrzymiej kwocie obciążającej bieżące funkcjonowanie miasta. Wówczas o wiele trudniej zarządzać budżetem. Sprzeciwiamy się takiej lekkości zaciągania długofalowych zobowiązań finansowych. Zbyt często decyduje interes partyjny, wybory.
Po niej głos zabrał Marcin Podsędek: - Niektóre inwestycje mogą okazać się wyłącznie zagrywką PR-ową. Kolejne władze będą ograniczone w posunięciach. Nie życzę miastu komisarza z PiS.
Ostatnie słowa należały do Kamili Gasiuk-Pihowicz: - Miejski budżet jest już napięty do granic możliwości. To bardzo niebezpieczna sytuacja, kiedy państwowymi spółkami zarządzają dyletanci. Miasto nie będzie miało możliwości reakcji w sytuacji kryzysowej, której nie da się przewidzieć. Pamiętajmy o wskaźnikach zachorowań na nowotwory.
