Ksiądz zwrócony przodem do ołtarza, łacina, chorał - tak jak przed wiekami odprawia się mszę w nowej kaplicy w parafii św. Jadwigi Królowej. To tam msza trydencka przeniosła się ze Stanisławówki.
Przez siedem minionych lat tzw. stara msza, jak potocznie nazywa się przedsoborową liturgię, była odprawiana na Stanisławówce. Zmieniło się to, gdy zarządzanie salezjańską parafią objął nowy proboszcz. Jak czytamy na Facebooku wspólnoty, „skończył się wówczas etap gościnności księży salezjanów” i trzeba było znaleźć nowy kościół dla coniedzielnych nabożeństw. Po kilku miesiącach odprawiania mszy w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia losem wspólnoty zainteresował się proboszcz parafii św. Jadwigi Królowej, który zaproponował, by na kaplicę zaadaptować nieużywane pomieszczenie w bocznym skrzydle kościoła parafii na Wielkiej Płycie.
Dziś to właśnie tam co niedziela gromadzą się wierni przywiązani do tradycyjnej liturgii, w której ksiądz odprawia mszę według starego rytuału, po łacinie i przodem do ołtarza. Na 10.00 przyjeżdżają tam nie tylko płocczanie z różnych parafii, ale i mieszkańcy podpłockich gmin, a nawet oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów miejscowości jak Gostynin czy Włocławek. Dzięki ich hojności kaplica została wyposażona m.in. w nowy, drewniany ołtarz z trzema stopniami i portatylem z relikwiami świętych męczenników Eufrozyny i towarzyszy, a także sprzęty liturgiczne i figury Matki Bożej Fatimskiej i św. Józefa.
- Dlaczego warto chodzić na Mszę św. trydencką? Przede wszystkim jest to czas, kiedy można oddychać dwoma tysiącami lat Tradycji Kościoła, czerpiąc z tego samego źródła duchowości, którym karmili się święci, królowie, nasi przodkowie – mówi ks. dr Wojciech Kućko, opiekun wspólnoty. - Msza św. w formie nadzwyczajnej otwiera przed wiernymi możliwość jeszcze pełniejszego zrozumienia Mszy św. sprawowanej w formie zwyczajnej, nawet jeśli początkowo wydaje się ona trudna i niezrozumiała.
To – jak się okazuje – częste odczucia tych, którzy po raz pierwszy stykają się z mszą trydencką.
- Każdy, kto pierwszy raz przychodzi na mszę, myśli sobie „Co ja tu robię?! Nic nie rozumiem” – mówi pan Piotr, organizator mszy. – Ale gdy ktoś się choć trochę uprze, by poznać mszę, dla której wznoszono najpiękniejsze europejskie świątynie, dla której powstały najwybitniejsze dzieła sztuki i utwory muzyczne, wreszcie na której uświęcali się wszyscy nasi ukochani święci, to zwykle zostaje już na zawsze.
To właśnie dzięki owemu uporowi świeckich, wierni z Płocka i okolic mogli uczestniczyć nie tylko w tradycyjnej mszy św., ale i innych nabożeństwach po staremu – m.in. roratach, requiem czy nieszporach. W Płocku odbyły się już także tradycyjne śluby i chrzty, a niedawno także pierwsza komunia św. oraz pogrzeb. Prymicje trydenckie mieli także nowo wyświęceni księża.
Zielone światło dla mszy wszech czasów, jak nazywa się tradycyjną mszę, dało motu proprio Summorum Pontificum Benedykta XVI, który – jak mówili jego bliscy współpracownicy – chciał, aby przedsoborowa liturgia znów była odprawiana w każdej parafii na świecie.
- Papieski dokument niejako uwolnił starą mszę – wyjaśnia ks. Grzegorz Śniadoch z Instytutu Dobrego Pasterza, autor książki „Msza św. Trydencka. Mity i prawda”. – Benedykt XVI przypomniał w nim, że starożytna forma mszy potocznie zwana trydencką nigdy nie była zakazana. Papież wprowadził także nowe regulacje jej sprawowania, m.in. że odtąd każdy ksiądz katolicki może ją odprawiać bez konieczności uzyskiwania zgody biskupa.
Od papieskiego dokumentu mija w tym roku 10 lat, a sytuacja mszy w polskich parafiach – choć nie jest taka jak życzyłby sobie papież – zdecydowanie się polepsza. Według danych przedstawionych przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego, większość polskich katolików przychylnie odnosi się do tradycyjnej mszy łacińskiej i gdyby była ona odprawiana w ich parafii, regularnie przychodziłaby na nią jedna trzecia z nich, a od czasu do czasu – ponad połowa badanych.
Msza trydencka jest odprawiana w każdą niedzielę o godzinie 10.00 w kaplicy parafii św. Jadwigi Królowej w Płocku.