reklama

Niech żyje Polska - krzyknęli ostatkiem sił

Opublikowano:
Autor:

Niech żyje Polska - krzyknęli ostatkiem sił - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości- W piątkowy ranek, 18 września 1942 roku dopiero koło południa rozeszła się straszna wieść, że Niemcy mają wieszać. Nikt nie wiedział kogo, ale przypuszczenie szybko potwierdziło postawienie na placu belki przytwierdzonej do dwóch wysokich na trzy metry słupów ? tak brzmi początek tragicznej historii, którą w piątek przypomniano na placu 13 Straconych.

- W piątkowy ranek, 18 września 1942 roku dopiero koło południa rozeszła się straszna wieść, że Niemcy mają wieszać. Nikt nie wiedział kogo, ale przypuszczenie szybko potwierdziło postawienie na placu belki przytwierdzonej do dwóch wysokich na trzy metry słupów – tak brzmi początek tragicznej historii, którą w piątek przypomniano na placu 13 Straconych.

Uczniowie z Zespołu Szkół Ekonomiczno-Kupieckich zorganizowali uroczystości upamiętniające kolejną rocznicę stracenia przez powieszenie 13 Polaków w 1942 roku. Wzięli w niej również udział przedstawiciele Ratusza oraz reprezentujący środowisko kombatantów Edward Jankowski, Nim złożono kwiaty i wieńce na placu 13 Straconych, przytoczono całą historię, która rozegrała się w tym samym miejscu 74 lata temu. 

Próbowano wówczas zrobić z tego wydarzenia widowisko. Niemcy tak to zorganizowali, aby nikt już z placu nie wyszedł, można było za to swobodnie dostać się na ul. Szeroką i inne pobliskie ulice w tej części miasta. Schodzili się gestapowcy, robotników zmuszono do przećwiczenia usuwania stołków pod szubienicą. Najpierw przybyli dygnitarze, dopiero później przywieziono ciężarówką więźniów. Pojazd natychmiast otoczyli gestapowcy z automatami gotowymi do strzału. Polaków zrzucano na ziemię, byli bardzo wychudzeni. Wszystkim związano od tyłu ręce drutem (księdzu czterokrotnie). Nie rozwiązano ich nawet wówczas, kiedy mieli wchodzić już na stołki. Tuż przed nałożeniem pętli jeszcze zdjęto im czapki.

Wyrok odczytano w języku niemieckim i polskim. Zgodnie z jego treścią na karę śmierci skazano 48 Polaków „buntowników (pozostałe egzekucje odbyły się w innych częściach powiatu płockiego) za należenie do polskiej organizacji wolnościowej mającej na celu zniszczenie panowania niemieckiego na Wschodzie oraz częściowo za posiadanie broni”. Śmierć miała odbyć się przez powieszenie, a sam wyrok wykonany natychmiast. Jeden z gestapowców podniósł rękę na znak, aby stracić trzynaście osób. Wśród tej ciszy dało się jeszcze od nich usłyszeć „Niech żyje Polska”. 

Mężczyźni, którzy zginęli, nie urodzili się w Płocku. Parali się różnymi zawodami. Wśród nich był m. in. dróżnik, rolnik, buchalter, szofer, nauczyciel, maszynista, urzędnik, technik, kierownik Spółdzielni Rolniczej w Wyszogrodzie, ksiądz pełniący funkcję dziekana w Wyszogrodzie. Ciała ofiar pochowano na cmentarzu żydowskim w Płocku w jednej mogile, później (za wyjątkiem księdza Michała Serafina, proboszcza parafii w Wyszogrodzie) przeniesiono na cmentarz na Kobylińskiego.

- My, pokolenie XXI wieku, z trudem pojmujemy te odległe wydarzenia – mówili młodzi ludzie. - Nie chcemy wojen. Kiedy umiera człowiek, łamie się niebo.

Na koniec była krótka modlitwa.

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE