reklama

Nie dacie podwyżek? To zastrajkujemy

Opublikowano:
Autor:

Nie dacie podwyżek? To zastrajkujemy - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościMasowe zwolnienia, które dotknęły już 30 tysięcy pracowników oświaty, likwidacja szkół, obowiązkowe posyłanie 6-latków do szkół, drogie podręczniki, a także brak podwyżek dla nauczycieli - to zdaniem Solidarności 10 grzechów głównych Ministra Edukacji Narodowej. Jeśli szybko nie dojdzie do rozmów ze stroną rządową, związkowcy zagrozili strajkiem.

Masowe zwolnienia, które dotknęły już 30 tysięcy pracowników oświaty, likwidacja szkół, obowiązkowe posyłanie 6-latków do szkół, drogie podręczniki, a także brak podwyżek dla nauczycieli - to zdaniem Solidarności 10 grzechów głównych Ministra Edukacji Narodowej. Jeśli szybko nie dojdzie do rozmów ze stroną rządową, związkowcy zagrozili strajkiem.

- Od kilku lat rozpanoszyła się taka zła tradycja na szczeblu krajowym, że w wakacje, kiedy nauczyciele nie pracują, próbuje wprowadzać się zmiany – mówił dzisiaj na konferencji prasowej Marek Krysztofiak, przewodniczący płockiej Międzyzakładowej Komisji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”. Powodów do jej zwołania wymienił aż nadto. Przede wszystkim chodzi o pomijanie w waloryzowaniu pensji pracowników oświaty od 2012 roku, wskutek czego poziom płac dla nauczycieli spadł do poziomi z 2007 roku. Dlatego czym prędzej domagają się podwyżki wynagrodzeń o 9%, które miałyby zostać wypłacone od 1 stycznia 2014. Apelują również o zwiększenie środków na oświatę jako taką, które spadły o 0,07 % w stosunku do roku ubiegłego.

– Niezależne badania wykazały, że polscy nauczyciele pracują ponad 46 godzin tygodniowo – podawał dalej Krzysztofiak, chociaż powinno być ich nie więcej niż 40. – Wprowadza się tzw. godziny karciane, czyli 1 lub 2 godziny niepłatne – przypominał. Ponadto zgodnie z raportem OECD polscy uczniowie i nauczyciele mają największą ilość godzin nauki i pracy w roku szkolnym. Docelowo nauczyciel miałby w świetle ostatnich przepisów pracować do 67 roku życia. – To niewyobrażalne – grzmiał Krysztofiak. - Jakby tego jeszcze było mało, oszczędza się nawet na nagrodach (z poziomu 300 nagród rocznie przyznawanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, teraz jest to już 79) i materiałach dydaktycznych dla nauczycieli, którzy muszą kupować je sobie sami.

Oddzielny problem to zwolnienia związane z niżem demograficznym i ilość uczniów w klasie. W trzech pierwszych klasach podstawówki nie powinna być większa niż 25 osób, a teraz MEN zastanawia się nad zwiększeniem limitu.

Ze swoimi tezami przedstawiciele NSZZ Solidarność pojechali także dwukrotnie do Warszawy. – Już przybiliśmy je na wzór Lutra do drzwi ministerstwa, maszerowaliśmy też w blisko 2-tysięcznej demonstracji – tłumaczył Krysztofiak. A jednak w zeszłym tygodniu Krajowa Rada Sekcji Oświaty i Wychowania związku podjęła uchwalę o zaostrzeniu form protestu przeciwko zamrożeniu płac w oświacie, czego wynikiem była właśnie piątkowa konferencja. Podobne odbędą się w całej Polsce.

Rozpoczęli od dwutygodniowej akcji sondażowej w szkołach (w tym w Płocku we wrześniu). Chcieli w ten sposób dowiedzieć się, czy w ogóle, a jeśli tak, to które z możliwych form zyskałyby ewentualne poparcie. Do wyboru było kilka opcji: oflagowanie szkół wraz z akcją informacyjną (976 głosów), pikiety pod urzędem premiera (529 głosów) bądź pod urzędami wojewódzkimi (355 głosów), jednodniowy strajk ostrzegawczy (485 głosów poparcia) lub zaproponować jakąś inną formę protestu.

Wyniki ankiety przeprowadzonej w Płocku okazały się zbliżone do tych, jakie wyszły w skali kraju. W obu przypadkach największe poparcie zyskał pomysł oflagowania szkół i akcji informacyjnej. Za strajkiem ostrzegawczym opowiedziało się około 40% ankietowanych. Zdarzyły się także głosy poparcia dla strajku głodowego lub pomysł z organizacją strajku w maju, w trakcie trwania matur.

Jeśli nie dojdzie do wcześniejszych rozmów, na które wciąż liczy NSZZ (ostatnie spotkanie miało miejsce 9 września), pod koniec października płoccy związkowcy wezmą udział w warszawskiej pikiecie. Zaplanowano również szkolenia prawne dla działaczy przybliżające procedury przeprowadzania akcji strajkowych. Najwcześniej do strajku mogłoby dojść na wiosnę przyszłego roku. - Co roku powinny odbywać się wybory samorządowe, wtedy nagle ilość oddanych i odnowionych szkół zaskakująco wzrasta – dodawał trochę uszczypliwie przewodniczący. – Na szczęście te wszystkie budynki zostają, natomiast władza już niekoniecznie.

W Płocku w ubiegłym roku władze przeznaczyły 1% na dodatki motywacyjne dla nauczycieli, dla obsługi 112,50 zł. brutto. Niestety z powodu niżu demograficznego doszło do zwolnień w sektorze oświaty. – Prawie 160 osób musiało odejść z powodu braku przedłużonej umowy, ograniczeń ilości etatów lub na emeryturę – zaznaczał. – Teraz obniżono pułap maksymalnej ilości osób w klasie. Już nie będzie to 36 osób, ale na przykład w liceum 30, co ma duże znaczenie dla jakości pracy.

Z drugiej strony wielu nauczycieli pracuje na niepełnych etatach. – To jest jakiś dramat, kiedy dostaje się wówczas 1500 zł brutto, niby jak za to utrzymać rodzinę? – zastanawiał się. Tyle że tak naprawdę sytuacja w Płocku nie należy do najgorszych. Samorząd nie musi jeszcze dopłacać do nauczycielskiej pensji. – Są takie gminy, gdzie zaistniała taka konieczność, ale finansowo już udźwignąć tego nie potrafią.

Fot. Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE