Salonów z płytkami w Płocku nie brakuje, ale ten jest wyjątkowy. Dlaczego warto go odwiedzić? Bo to jedyny w mieście tego typu outlet.
Każdy kto w ostatnich latach kupował glazurę czy terakotę, wie, że ceny płytek przyprawiają o zawrót głowy. Czołowi polscy producenci prześcigają się w oryginalnym wzornictwie, zasypując klientów mnóstwem wzorów i kolekcji, ale niestety - często cena za metr kwadratowy zwala z nóg, o dekorach nawet nie wspominając.
Nie wszyscy wiedzą za to, jak można w łatwy sposób z jednej strony mieć na ścianie czy podłodze najmodniejsze wzory, a z drugiej strony zaoszczędzić trochę grosza.
Taki sposób znalazł Marcin Krajenta, właściciel firmy „Płytki za grosze”, czyli istniejącego od ośmiu lat przy Dobrzyńskiej niepozornego białego namiotu. - Nasza oferta jest o tyle specyficzna, że sprzedajemy płytki producentów z najwyższej półki, ale w drugim i trzecim gatunku - wyjaśnia nasz rozmówca. - Oczywiście, te płytki nie są pozbawione wad, ale zaręczam, że można z nich stworzyć naprawdę fajny wystrój.
Na paletach w charakterystycznym białym namiocie nieopodal Mrówki porozstawiane są płytki, kafelki kuchenne, terakota, glazura. Są też kleje i fugi, zdarzają się - choć znacznie rzadziej - także dekory. Wszystko najpopularniejszych polskich firm Paradyż, Gres, Tubądzin, Opoczno, Stargres, Domino.
Przy niektórych trzeba się naprawdę mocno wpatrywać, by znaleźć jakąś niedoskonałość. Wszystko dlatego, że producenci uznanych marek bardzo restrykcyjnie podchodzą do swoich wyrobów. Czasami byle oszczypany róg, odprysk czy niewielka plamka jest powodem wycofania całej serii z pierwszego gatunku. - Uważam, że nasz rynek krajowy jest jednym z najlepszych producentów płytek, zarówno jeśli chodzi o technologię, jak i wzornictwo, więc i drugi i trzeci gatunek to materiały wysokiej jakości - przekonuje Krajenta, któremu nie można odmówić rozeznania - jego rodzina od blisko 20 lat działa w branży. - Być może dlatego te odrzucone serie cieszą się takim powodzeniem sklepów i salonów i znikają w szybkim tempie z hurtowni.
Różnicę widać za to w cenie. - W tej chwili najdroższy jest gres polerowany pierwszego gatunku i kosztuje 55 zł za metr kw., ale taka cena to u nas rzadkość - mówi przedstawia właściciel „Płytek za grosze”. - Zazwyczaj proporcje wyglądają następująco - cena metra płytek, które w pierwszym gatunku kosztują 120 zł za metr kw., u nas oscyluje wokół 20 zł za metr. Są oczywiście jesczcze tańsze. Cała filozofia polega na tym, by kupić odpowiednio więcej materiału.
W tym, ile konkretnie i jak ułożyć płytki, które przeznaczyć na docięcia, a które wyeksponować pomogą pracownicy sklepu w białym namiocie. Doradzą również w innych kwestiach - choćby tego, które płytki są ponadczasowe, modne co roku, a które dopiero weszły na rynek. Podpowiedzą, do jakich pomieszczeń wybrać płytki trzeciego gatunku (np. do garażu czy na balkon), a do jakich drugi gatunek terakoty czy glazury, jak układać poszczególne płytki, które pasują do siebie, a które nie itd. Pierwszy gatunek z końcówek kolekcji polecany jest najczęściej do wnętrz.
- Zawsze podkreślamy, że płytki są drugiego czy trzeciego gatunku, by klient wiedział, na co się decyduje - zastrzega właściciel sklepu. - Na życzenie klientów istnieje również możliwość zamawiania u nas całych kolekcji w pierwszym gatunku z aktualnych ofert producentów w konkurencyjnych cenach.
Na pewno warto na bieżąco śledzić, co nowego pojawiło się w sklepie albo jakie promocja akurat obowiązują. - W tej chwili sprzedajemy np. płytki z Opoczna w pierwszym gatunku za 17 zł za m kw. (końcówka serii), podczas gdy rok temu mieliśmy te same płytki w drugim gatunku za 27 zł za mkw.
Jeśli planujemy remont, warto sprawdzać, co nowego i za ile mamy w namiocie przy Dobrzyńskiej. Informacje na temat promocji są dostępne a stronie internetowej oraz na .
