reklama

Najbardziej popularne „żywe książki” to...

Opublikowano:
Autor:

Najbardziej popularne „żywe książki” to... - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościMuzułmanka, lesbijka, gej, alkoholiczka, osoba transpłciowa, niepełnosprawna, z depresją, weganka, Żydówka – takie były tytuły dostępnych pozycji w „Żywej Bibliotece”, która ponownie otworzyła się w sobotę na kilka godzin. W każdej "książce" kłębiły się emocje. Mama lesbijki kiedyś nienawidziła gejów, Ukrainka z uczucia do chłopaka została w Płocku, kobieta z depresją opowiadała o swojej walce z chorobą...

Muzułmanka, lesbijka, gej, alkoholiczka, osoba transpłciowa, niepełnosprawna, z depresją, weganka, Żydówka – takie były tytuły dostępnych pozycji w „Żywej Bibliotece”, która ponownie otworzyła się w sobotę na kilka godzin. W każdej "książce" kłębiły się emocje. Mama lesbijki kiedyś nienawidziła gejów, Ukrainka z uczucia do chłopaka została w Płocku, kobieta z depresją opowiadała o swojej walce z chorobą...

W sobotę odbyła się druga edycja „Żywej Biblioteki” w Muzeum Żydów Mazowieckich. Dodajmy, biblioteki niezwykłej z ludźmi w rolach książek do wypożyczenia na pół godziny. W sam raz dla tych, którzy są pasjonatami historii, ponieważ te są w każdym z nas, schowane, czekają tylko na wydobycie w toku zwykłej rozmowy. Nikt tu nie obiecywał, że każda okaże się łatwa do rozpoczęcia. Na dole leżał katalog, z którego wybierało się najbardziej interesującą „żywą książkę”

Trzeźwa od 20 lat alkoholiczka tak pisała o sobie, aby zachęcić do rozmowy: - Trudno jest przyznać się do tego, że się ma problem z alkoholem, gdy się jest kobietą, matką. Jest społeczne przyzwolenie na picie mężczyzn, ale kobiet? Nie wolno, nie wypada, nie przystoi.

Inna „żywa książka”, osoba transpłciowa, tak się skatalogowała: - Odkąd pamiętam zawsze byłam dziewczynką. Na długi czas przyjęłam rolę Rafała, jaką dyktowała mi moja fizyczność. Tak przedstawiałam się znajomym, tak postrzegali mnie nauczyciele i całe środowisko. Zawsze była to jednak pewna maska.

Największe zainteresowanie budziła mama lesbijki, która bez ogródek przyznawała, że długo nienawidziła gejów i nie kryła tego przed córką. Kiedy już podejrzewała, że córka interesuje się innymi kobietami, wiedziała że sama nie będzie chciała jej się do tego przyznać. Zbyt dużo się od niej nasłuchała gorzkich słów na temat osób o innej orientacji seksualnej. - Wraz z tą wiadomością świat mi się przewrócił do góry nogami, ale kochałam ją nadal – wyjaśniała. Jednocześnie była pełna obaw, co takiego zrobiła niewłaściwie. Jednak życie ma to do siebie, że po prostu toczy się dalej, tylko nowymi kolejami.

- Skorzystałam z ciekawości – zdradziłam nam Ania między jednym a drugim wypożyczeniem. - Chciałam poznać historię życia uczestników. Nawet „książka z depresją” okazała się bardzo przyjemna – twierdziła. O sobie w katalogu dostępnym na dole tak napisała: „Trzeba chwytać dzień, celebrować chwilę, mieć cele i marzenia, bo nie wiadomo kiedy podstępna choroba znowu zaatakuje”.

- Wdziałam, jak w trakcie swojej opowieści kręciła jej się łezka w oku – mówiła czytelniczka. Rozmawiała jeszcze z Żydówką i z lesbijką. Ta druga uczestniczyła już w pierwszej płockiej „Żywej Bibliotece”. Zarzeka się, że znalazła swój sposób na życie i jest szczęśliwa. Przyjechała do nas z Łodzi.

- To moja trzecia „Żywa Biblioteka”, więc już wiem, jakich pytań mogę się spodziewać – opowiadała w trakcie przerwy łodzianka. - W zeszłym roku przyszło do mnie dużo dziewczyn w młodym wieku, tak około 16 lat. Pytały, jak sobie uświadomiłam, że nie jestem heteroseksualna, czy kobiecym związku funkcjonuje jednak jakiś podział ról na męskie i damskie, na czym taki związek polega i czy chciałabym mieć dzieci. Widziałam, że zjawiały się osoby niepewne swojej orientacji. Tym razem jest inaczej. Przyszły osoby heteroseksualne, które chcą wiedzieć, jak to jest być lesbijką. Nikt nie przekracza granic w zadawanych pytaniach. Na tej poprzedniej „Żywej Bibliotece” była u mnie starsza pani bardzo się krępowała, aby zapytać o sprawy bardziej intymne.

Ponownie rozgościła się u nas muzułmanka Lubna. Ma mamę Polkę, jej ojciec pochodzi z Iraku. To lekarka, robi specjalizację z chirurgii ogólnej. - Jesteśmy w MŻM, w dawnej synagodze, a Lubna po prostu podeszła do mnie z pytaniem, czy mogłaby się pomodlić – opowiadała Katarzyna Królikowska, współorganizatorka „Żywej Biblioteki”.

Można było porozmawiać z osobą niepełnosprawną, która wprost zaznaczała, że może i niepełnosprawność ogranicza pewne możliwości, ale tu nie ma co czekać na cud i tracić cenny czas na zastanawianie się nad tym, co byłoby gdyby... Do rozmowy zapraszała również Ukrainka wyznania prawosławnego oraz weganka.

Przed godziną 18.00 o wypożyczenie chociażby jednej „żywej książki” poprosiły 82 osoby. Chętnie z tej możliwości korzystali także sami wolontariusze. Największym wzięciem cieszyła się mama lesbijki, następnie muzułmanka Lubna i gej, który jest skrzypkiem, osoba transpłciowa.

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE