Wszystko zaczęło się jak w pięknej bajce. Mieszkaniec Płocka poznał w internecie kobietę, która rzekomo przebywała w obozie dla uchodźców w Senegalu, twierdzącą, że jej ojciec przed śmiercią w szwajcarskim banku zdeponował pieniądze. Kobieta również nie mogła wybrać się do Szwajcarii z powodu braku gotówki.
Płocczanin miał więc pośredniczyć w załatwieniu formalności potrzebnych do podjęcia sporej gotówki. Wpłacił niewielkie kwoty potrzebne rzekomo do załatwienia formalności związanych z wypłatą. Kiedy okazało się, że na własny koszt musi jechać do Szwajcarii, odmówił. I kontakt urwał się na jakiś czas.
Kobieta ponownie odezwała się w maju, informując, że znacznie poprawiła się jej sytuacja. Poinformowała też, że jako zadośćuczynienie za chęć pomocy chce przekazać płocczaninowi 50 tysięcy dolarów. Wszelkie formalności załatwiać miał jej znajomy pastor.
Gdy pastor skontaktował się z mieszkańcem Płocka, rozpoczęły się wydatki. Okazało się, że trzeba dokonać opłat, dzięki którym możliwe będzie dokonanie przelewu. Wiadomości podobnej treści pojawiały się od maja do sierpnia. W końcu płocczanin zorientował się, że nie wszystko jest w porządku. Kiedy zaczął sprawdzać, o co chodzi okazało się, że stał się ofiarą tzw. oszustwa nigeryjskiego i że powinien zgłosić je na policję. Zrobił to we wtorek 6 sierpnia.
– Apelujemy o zdrowy rozsądek i zachowanie szczególnej ostrożności w sytuacjach, gdy ktoś chce, abyśmy gdziekolwiek wysyłali nasze pieniądze. Zgłoszony fakt oszustwa pokazuje, że przestępcy wymyślają różne historie tylko po to, aby wykorzystać łatwowierność niektórych osób, w celu „zarobienia” pieniędzy – przestrzega Krzysztof Piasek, rzecznik prasowy płockiej policji. – Pokrzywdzony 37-letni mieszkaniec Płocka, w tym przypadku wpłacił ponad 33 tysiące złotych, zanim zorientował się, że to może być oszustwo.