reklama

Na puchary nie ma, ale kasa jest na campy?

Opublikowano:
Autor:

Na puchary nie ma, ale kasa jest na campy? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPolityka prorodzinna, przewijaki w toaletach i szafki na podręczniki – o to wnioskowali radni PSL-u w interpelacjach. Jednak to Leszek Brzeski postanowił wywołać dyskusję na temat campów sportowych, których koszt opiewał na 100 tys. zł. – I to za zajęcia, które mógłby poprowadzić student całkowicie za darmo – dowodził radny.

Polityka prorodzinna, przewijaki w toaletach i szafki na podręczniki – o to wnioskowali radni PSL-u w interpelacjach. Jednak to Leszek Brzeski postanowił wywołać dyskusję na temat campów sportowych, których koszt opiewał na 100 tys. zł. – I to za zajęcia, które mógłby poprowadzić student całkowicie za darmo – dowodził radny.

W części sesji przeznaczonej na interpelacje radni z Polskiego Stronnictwa Ludowego postanowili podnieść kilka kwestii dotyczących polityki prorodzinnej, jak sprawdzenie czystości piasku na placach zabaw, wyposażenie toalet miejskich w pomieszczenie z przewijakami dla matek niemowlaków, powszechne urządzenie – wzorem innych miast, jak Bytom, Kalisz czy Rybnik - kącików zabaw dla najmłodszych ze stolikami z przyborami do rysowania. Zainteresowała ich również sprawa szafek na podręczniki w szkołach podstawowych i gimnazjach, ponieważ - jak argumentowali - musimy unikać sytuacji, kiedy malucha niemal do ziemi przygniata ciężar tornistra załadowanego po brzegi podręcznikami i przyborami. – Chcemy wiedzieć, które płockie szkoły takowe już posiadają i czy dyrektorzy pozostałych zamierzają inne wyposażyć w szafki – wyjaśniał Michał Sosnowski, natomiast Małgorzata Struzik dodała jeszcze do listy zajęcie się projektem e-tornister.

- Podobają mi się te pomysły – podchwycił sugestie prezydent Nowakowski, a co do stanu piaskownic, zapewnił, że takie przeglądy odbywają się każdego roku.

Jednak już tak miło nie było, kiedy Tomasz Komiek spytał o planowany przetarg na nieruchomość przy Kolejowej 6, gdzie dawniej mieściło się przedszkole. – Kilka już było, ale chętnych brakowało – przypomniał mu prezydent Nowakowski. – To jest budynek zakwalifikowany do rozbiórki, stąd nabywca musi liczyć się z takim kosztem. Cena jest ceną wywoławczą, a nie ostateczną, więc może będzie milion złotych, skoro radny uważa, że to taki „atrakcyjny teren w centrum Radziwia” – dodał już z przekąsem.

Radny Leszek Brzeski miał uwagi odnośnie kwot poniesionych przez miasto na imprezę Artur Siódmak Camp. Wydano na nią 50 tys. zł, a skoro odbyła się dwukrotnie, to oznacza już sumę 100 tys. zł, co jego zdaniem oznacza stanowczo zbyt wygórowaną kwotę jak za „zajęcia ogólno rozwojowe”. – Panie prezydencie, co to właściwie oznacza? Bo takie zajęcia może równie dobrze poprowadzić zwykły student w ramach praktyk. W trakcie ferii podobne zajęcia prowadzili nauczyciele za darmo. Uważam, ze ich wcale nie były gorsze, co można sprawdzić na filmach w internecie.

Podaną kwotę zestawił z wysokością stypendiów dla młodych sportowców. – Tu za jeden camp wydaje się 50 tys. zł, a stypendium ustala na 500 zł brutto – nie pojmował radny takiej rozbieżności w kwotach. – Przecież ci młodzi ludzie w przyszłości mogą rozsławiać nasze miasto.

Według prezydenta ceny każdego campus za każdym razem są utrzymane na podobnym poziomie. Przy okazji są liczne gadżety w rodzaju piłek i koszulek dla dzieci. – Zainteresowanie campami od Gortata przez Siódmaka po Możdżonka było duże, więc naprawdę będę przeszczęśliwy, jeśli podobne projekty zaczną organizować szkoły, chociażby Szkoła Mistrzostwa Sportowego – odciął się Nowakowski, ale bynajmniej jego słowa nie zakończyły dyskusji. Brzeski powołał się na uczestników campów, z którymi rozmawiał. Ci mieli najlepiej z nich zapamiętać bynajmniej nie zajęcia, ale bankiety na koniec.

– Jak najbardziej popieram, aby do Płocka przyjeżdżały osoby promujące sport, ale nie za takie pieniądze, kiedy w szkołach brakuje nawet na dodatkowe zajęcia i puchary – nie dawał za wygraną Brzeski. Przywołał również ósmą edycję Ogólnopolskiego Konkursu Mechanicznego, gdzie pomimo zaproszeń, nie przyjechał ani prezydent ani żaden z wiceprezydentów (a z Radomia mogli). – Podobnie jak w ubiegłym roku nikt się nie pojawił. Panie prezydencie, ma pan trzech zastępców, więc chyba można było któregoś z nich na te dwie godziny wydelegować.

Nowakowski bronił się, że takich zaproszeń otrzymuje sporo i stara się, by tak zarządzać terminarzami, aby ktoś jednak na tych spotkaniach był. – W tym konkretnym przypadku zjawił się dyrektor Marek Bębenista – zapewniał, ale po chwili dodał, że może jednak nie od początku, bo się spóźnił. Co do funduszy na puchary, to uważał, że są wystarczające, ale obiecał to jeszcze dokładnie sprawdzić.

fot. Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE