reklama

Moim zdaniem: Że what???

Opublikowano:
Autor:

Moim zdaniem: Że what??? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości„Citylighty na Tumskiej promują różne eventy, na przykład Summer Fall Rock Festival”. Że what???

„Citylighty na Tumskiej promują różne eventy, na przykład Summer Fall Rock Festival”. Że what???

Obiecałam sobie solennie nie terroryzować swoich czytelników wyrazami typu citylighty (jakby ktoś nie wiedział, to takie podświetlane tablice ogłoszeniowo-reklamowe, które stanęły niedawno przy Tumskiej) oraz jeszcze bardziej - eventy (tym nieukom, co to angielskiego nie znajo i nie rozumio i w ogóle niech się wstydzo, już tłumaczę: jest to nazwa, którą określa się wydarzenie, jeśli chce się mu nadać dodatkowego splendoru i prestiżu). No chyba że w supozycji materialnej. Ratusz wyciął mi jednak numer i trzeba się będzie mocno nagimnastykować, żeby ominąć potworną nazwę nowego płockiego festiwalu, który pod koniec lata odbędzie się na nadwiślańskiej plaży. Nazwa jest „chwytliwa” niczym „Synagogalna Office Centre” i „bezpretensjonalna” niczym napis na śmietniku „Wisła Płock since 1947”: to mianowicie Summer Fall Rock Festival.

Co tam polszczyzna jako główny element tożsamości narodowej i skarb polskiej kultury! A w nosie z ustawą nakazującą, by zarówno władza, jak i zwykły, szary obywatel chronili nasz piękny język polski i przed zgubnymi dlań skutkami globalizacji. Pal licho mądrości pewnego poczciwego człowieka z Nagłowic, który już setki lat temu napominał: "niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają!".

Jasne, zapożyczenia napływają do polszczyzny od zarania dziejów i nie ma w tym nic dziwnego ani zdrożnego, nawet jeśli zapożyczamy je w oryginalnej formie. Ale tylko wtedy, gdy ich adaptacja do polskiego systemu językowego jest uzasadniona czymś innym niż tylko snobizmem albo manipulacją. Trudno oczekiwać od użytkowników polszczyzny, by upadli na głowę i zamiast „touchpad” w „laptopie” mówili „gładzik” w „przenośnym komputerze osobistym”, a zamiast „krawat” słynny „zwis męski”. Równie trudno znaleźć jednak językowe uzasadnienie dla nazwy Summer Fall Rock Festival. Zwłaszcza że w odróżnieniu do np. nazw Audioriver czy Reggaeland ta jest poręczna niczym jeżozwierz.

Nazwanie festiwalu Summer coś tam coś tam nie jest rzecz jasna bezprawne, bo ustawa precyzuje, że jej postanowienia odnośnie obowiązku ochrony języka polskiego nie dotyczą m.in. nazw własnych, ale jeśli chodzi o stosowanie się do Rejowych mądrości, miałabym jednak pewne wątpliwości. Minęły wieki, a my wciąż gęsi, które - jak trafnie zobrazował to już przed 12 laty językoznawca Marian Bugajski - przymusową sowietyzację zamieniły na dobrowolną hamburgeryzację.

Czytaj też:

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE