reklama

Mogli zginąć z powodu fortepianu

Opublikowano:
Autor:

Mogli zginąć z powodu fortepianu - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościW Sejnach istnieje makieta z glinianymi domkami, które faktycznie można spotkać na ulicach. Posłano dzieci, aby zebrały historie i anegdotki od tamtejszych rodzin. Później zaczęły powstawać krótkie animacje oparte na legendach i prawdziwych historiach. O czerwonym wężu, dlaczego Starowiercy tytoniu i kawy nie używają, starym kinie i fortepianie, przez który pewna rodzina mogła trafić do obozu koncentracyjnego.

W Sejnach istnieje makieta z glinianymi domkami, które faktycznie można spotkać na ulicach. Posłano dzieci, aby zebrały historie i anegdotki od tamtejszych rodzin. Później zaczęły powstawać krótkie animacje oparte na legendach i prawdziwych historiach. O czerwonym wężu, dlaczego starowiercy tytoniu i kawy nie używają, starym kinie i fortepianie, przez który pewna rodzina mogła trafić do obozu koncentracyjnego.  

Płockie Muzeum Żydów Mazowieckich zaprosiło na czwartkowe spotkanie reżyserkę Darię Kopiec, aby zaprezentowała animacje z Filmowej Kolekcji Bajek „Opowieści Pogranicza”, która liczy już sobie cztery kolekcie po osiem filmów. Bajki nie są dostępne w normalnym obiegu, znacznie częściej można na nie trafić w internecie. Wszystkie produkcje powstały w niewielkiej miejscowości Sejny na Podlasiu, która przez lata powoli stawała się tyglem kulturowym, gdzie, oprócz Polaków, zamieszkali również Litwini i Żydzi, Cyganie, Rosjanie, Białorusini czy Niemcy. Przy takiej etnicznej mieszance, w 2010 roku postanowiono stworzyć ośrodek „Pogranicze” wraz z fundacją, aby upamiętnić te wszystkie podania i opowieści na taśmie filmowej, a przy okazji zintegrować mieszkańców od tych najmłodszych po najstarszych.

– W ośrodku przez różne wymiary sztuki staramy się uczyć najmłodszych tego, skąd pochodzą, ale nie w taki szkolny sposób – zapewniała reżyserka filmowa i teatralna, absolwentka wydziału operatorskiego w Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. – Sama stamtąd nie pochodzę. Trafiłam do Sejn właściwie przez przypadek. Na zaproszenie, aby przeprowadzić warsztaty i zakochałam się w tym miejscu.

Kopiec swoją fascynację do legend i przypowieści z regionu przełożyła na efekty, które, jak zapewniała podczas spotkania, dają jej niemałą satysfakcję. W swojej pracy tworzy tradycyjne animacje klatkowe, a taka robota bywa naprawdę mozolna. Zrobienie zaledwie jednej sekundy wymaga wykonania 25 zdjęć, poprzedzonych zebraniem materiału, przygotowaniem scenariusza i scenografii. Takie animacyjne cuda wymagają sporej dozy cierpliwości, której nieraz brakuje młodym twórcom z Sejn. – To tak jakbyśmy przesunęli nieznacznie kubek, któremu robimy zdjęcie, po czym znów go odrobinę przesuwamy w tę samą stronę i robimy kolejne, aby stworzyć ruch wewnątrzkadrowy – uchyliła rąbka tajemnicy produkcji. - Czasem to wymaga trzy, cztery dni pracy od rana do wieczora, chociaż filmy wydają się takie króciutkie.

Gość zaserwował także krótką opowieść z morałem o tym, dlaczego starowiercy nie używają tytoniu i kawy. Okazuje się, że po śmierci Pana Jezusa na krzyżu tylko tytoń i kawa zakwitły i za to zostały przeklęte, stąd nie wolno palić tytoniu. Znalazło się więc i miejsce na przekaz dla zatwardziałych palaczy.

Pierwsza kolekcja to typowe, bardzo kolorowe baje dla najmłodszych. Podobnie druga, oparta tym razem na pieśniach, wydaje się bardzo plastyczna. Zupełnie jakby ożyły postacie narysowane kredkami lub namalowane plakatówkami w szkicowniku, a później wycięte nożyczkami. W bajce "O Lipeńce" wykorzystano technikę malowania na szybie farbami, dzięki czemu obraz nabrał złudzenia witrażowości. – W animacji chodzi o to, aby dobrze oszukiwać widza, tak by sądził, że to wszystko jest spójne – wyjaśniała reżyserka. – Odbiorca powinien jak najlepiej wejść w całą opowieść. Ale trzeba też w jakiś sposób okiełznać tę trawę, aby ruszała się dokładnie tak, jak my tego chcemy.

Jednak w trzecim i w czwartym zbiorze wyraźnie zmienia się tematyka bajek, ponieważ za tzw. robociznę chwyciła już trochę starsza, licealna młodzież, która wolała sięgnąć po prawdziwe opowieści. W „Fortepianie” jeden z uczestników warsztatów postanowił zekranizować historię swojej babci. – Później ta babcia przyszła na premierę do synagogi. Kiedy zobaczyła, że ta historia, jaką podzieliła się z wnukiem przy wieczornej filiżance, została przekazana dalej w postaci bajki, bardzo się wzruszyła – mówiła Kopiec tytułem krótkiego wprowadzenia do historii z czasu II wojny światowej, kiedy o godzinie 21.00 w każdym z domów musiały być zasłonięte okna. Pewnego razu zjawił się w domu Niemiec, muzyk z zamiłowania, aby osobiście o tym obowiązku przypomnieć i wtedy dostrzegł stojący w mieszkaniu fortepian. Później uciekał z tej swojej warty, by chociaż chwilę sobie na nim zagrać, przez co właściciele instrumentu zaczęli obawiać się zarzutu o kolaborację z Niemcami. W dodatku jeden z członków rodziny był Żydem, ale pewnego dnia wartownik zjawił się u nich ostatni raz, żeby się pożegnać. Wysłano go na front wschodni.

W bajce „Kino, do którego zakradały się dzieci, wykorzystano plastelinę, natomiast w „Hamakach” kawałki gazy oraz trawę zasłaniającą stare fotografie ludzi dawniej spędzających na nich beztrosko czas zanim jeszcze zostali w czasie II wojny światowej wywiezieni w nieznane. W końcowych klatkach, słuchając pięknych dźwięków mandoliny, trąbki i akordeonu, widzimy jak ten obraz powoli ulega zatarciu.

Również w czwartej kolekcji, w „Opowieściach Krasnogródzkich” filmy animowane stają się punktem wyjścia do jakiegoś tematu. W jednym człowiek i diabeł wspólnie próbują uprawiać ziemniaki, ale diabeł kiepsko na umowie wyszedł. Nie dość, że zaczął gonić go niedźwiedź, to został z niczym, a na odchodne złorzeczył, że on już człowiekiem, co go tak wyrolował, więcej nie chce ani siać, ani kosić. W kolejnym zobaczymy historię powstania ziemi, jak to diabeł próbował Boga wciągnąć pod wodę, ale ostatecznie to ten drugi posłał diabła tam, gdzie jego miejsce, czyli do piekła.

Pojawi się także motyw związany z Czesławem Miłoszem, o którym Daria Kopiec realizuje film od 1,5 roku. – Jest już na finiszu, niedługo będzie premiera – dodała z wyraźnym uczuciem ulgi. Na koniec spotkania zdradzono, że w Muzeum Żydów Mazowieckich jeszcze usłyszmy o jej twórczości i fundacji „Pogranicze”, ale dopiero w 2016 roku. Może dojdzie do realizacji jakiegoś wspólnego projektu, ale szczegółów na razie nikt nie chce zdradzać, żeby nie zapeszyć.

Fot. Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE