Ale był to śmiech przez łzy, bo skoro taki punkt widzenia mam minister, to realia chyba szybko się nie zmienią...
Jarosław Gowin (na dolnym zdjęciu: z prawej) zjawił się w Płocku, gdyż w naszym mieście w dniach 12-15 czerwca na wyjazdowym posiedzeniu obradowała Krajowa Rada Sądownictwa. Tworzy ją ponad 20 osób, w tym gronie jest też minister. W środowe popołudnie prezydent Płocka Andrzej Nowakowski zaprosił Gowina do auli Ratusza na godzinne spotkanie z płockimi przedsiębiorcami, ale było ich niewielu. Temat spotkania to „Korzyści dla przedsiębiorców wynikające z ograniczeń liczby przepisów karnych w prawie gospodarczym oraz deregulacja zawodów”.
- Trudno, bym nie przyjął zaproszenia starego przyjaciela – rozpoczął Gowin, który jest ministrem sprawiedliwości pół roku. Zaznaczył, że premier Donald Tusk wyznaczył mu dwa zadania. Pierwsze to skrócenie czasu oczekiwania o 1/3 na werdykty w wymiarze sprawiedliwości na koniec kadencji parlamentu. - To bardzo trudne, ale wykonalne – ocenia Gowin.
Drugie zadanie to deregulacja wielu zawodów, czyli otwarcie dostępu do nich. - To zawody regulowane, a raczej reglamentowane – mówił minister. - Jest ich aż 369, średnia unijna to 150, a przecież Unia jest bardzo mocno zbiurokratyzowana. Trzeba to zmienić, choć nie udało się Balcerowiczowi, Hausnerowi. Teraz jest determinacja koalicji, ale i duże zrozumienie i aprobata dużej części opozycji.
Chodzi m.in. o adwokatów, radców prawnych, pośredników obrotu nieruchomości, taksówkarzy. Np. w Krakowie egzamin dla „nowych” z topografii terenu był tak trudny, że gdy poddano go taksówkarzy z 25-letnim stażem, to najlepszy odpowiedział poprawnie na 7 z... 30 pytań! - To jest zjawisko pasożytnicze! - grzmiał minister. Na początku lipca do Sejmu trafi projekt ustawy, dotyczącej najpierw 49 zawodów, a trwają prace dotyczące 200 kolejnych. - To konieczne, łamiemy kręgosłupy urzędnikom, a jak będzie trzeba, to złamiemy i ministrom – zapowiadał Gowin.
Skutki otwarcia dostępu do zawodów mają być tylko pozytywne. Minister wymienił cztery:
1.Obniżenie cen za usługi
2.Podniesienie jakości
3.Spadek bezrobocia, zwłaszcza wśród ludzi młodych
4.Wzrost innowacyjności i konkurencyjności w gospodarce.
Na pytania z sali był kwadrans. Najciekawsze z trzech dotyczyło sytuacji z płockiego sądu pracy. Odwołała się tam osoba zwolniona z pewnej firmy, ale chroniona dzięki aż trzem ustawom, więc prawdopodobnie niesłusznie. Ale przez ponad rok sąd nie wydał werdyktu, bo stale coś przeszkadza – na przykład choroba sędziego, urlop itd. - Jak można pozwalać na taką przewlekłość sądu? Przecież ten zwolniony przez rok jest bez pracy, bez środków do życia. Czy rozpatrzenie takich spraw nie powinno być regulowane czasem, np. do pół roku? - pytała ministra uczestniczka spotkania.
- Rok tonie jest długo – wypalił Gowin i wprawił obecnych w osłupienie. - Wczoraj zajmowałem się sprawą, która trwa 20 lat. Nie można tego regulować czasem, gdyż to sprzeczne z konstytucyjną zasadą niezawisłości sądu.
- To jak zlikwidować takie lenistwo? - zapytał cicho ktoś na sali.