reklama

Milewski: Trochę poniosły mnie emocje

Opublikowano:
Autor:

Milewski: Trochę poniosły mnie emocje - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościZ eksprezydentem Mirosławem Milewskim, sprawcą niezłego zamieszania w szeregach PiS, porozmawialiśmy o oświadczeniu wydanym w jego sprawie przez rzecznika Prawa i Sprawiedliwości, Adama Hoffmana, o herbatkach uspokajających i…krasnoludkach.

Z eksprezydentem Mirosławem Milewskim, sprawcą niezłego zamieszania w szeregach PiS, porozmawialiśmy o oświadczeniu wydanym w jego sprawie przez rzecznika Prawa i Sprawiedliwości, Adama Hoffmana, o herbatkach uspokajających i… krasnoludkach.

Zaczęło się od tego, że Mirosław Milewski nazwał posła Jasińskiego szkodnikiem PiS o mentalności rasowego aparatczyka PZPR po tym, jak okazało się, że eksprezydent nie znalazł się na listach PiS do sejmu. Początkowo partyjna góra sprawę zupełnie zlekceważyła, tłumacząc, nie wnika w sprawy lokalne. Dziś jednak działanie na szkodę partii przypisała Milewskiemu.


Choć poseł Hoffman zakończył publikowane na naszym portalu oświadczenie słowami „temat p. Milewskiego uważam za zamknięty”, my byliśmy innego zdania i poprosiliśmy o komentarz do oświadczenia, które obiegło już pewnie cały kraj, samego zainteresowanego. Mirosław Milewski w dzisiejszej rozmowie brzmiał już zupełnie inaczej niż we wtorek, gdy pełen emocji zwymyślał posła Jasińskiego, choć bynajmniej od wcześniejszych słów nie zamierza się odcinać…


Portal Płock: Jak pan skomentuje dość mocne oświadczenie rzecznika prasowego Prawa i Sprawiedliwości? Zostało jeszcze coś do powiedzenia w tym temacie?

Mirosław Milewski: Dosłownie kilka minut temu skończyłem czytać… Rzeczywiście, trudno o komentarz w tej sytuacji. Za to chętnie wyjaśniłbym kilka spraw. Szczególnie, że po wystosowanym przeze mnie oświadczeniu, rozdzwoniły się telefony do mnie. Ludzie dzwonili, by wyrazić swoje poparcie, także współczucie, ale również i krytykę. Niektórzy poczuli się dotknięci tak mocnymi słowami, może rzeczywiście kogoś nim uraziłem…


PP: No chyba przede wszystkim uraził pan posła Jasińskiego...

Mirosław Milewski: Chodzi mi o mieszkańców Płocka, którzy poczuli się urażeni moim wystąpieniem, ich chciałbym przeprosić. Rzeczywiście, trochę poniosły mnie emocje. Cóż, były to zwykłe emocje zwykłego człowieka. Gdy trochę się wyciszyły, zmienił się też nieco ogląd sprawy. A po oświadczeniu pana Hoffmana jest mi najzwyczajniej w świecie przykro, bo jest to ocena niesprawiedliwa, a zarzuty kompletnie nietrafione.


PP: Poseł Adam Hoffman, tłumacząc decyzję komitetu politycznego o wykluczeniu pana z list PiS, przedstawia cztery dość konkretne zarzuty. Pierwszy dotyczy komercjalizacji szpitala św. Trójcy. Rzecznik PiS wskazuje, że dokonał pan tego przekształcenia w spółkę wbrew programowi, który reprezentuje partia.

Mirosław Milewski: To oczywista nieprawda, niestety. W momencie, gdy dokonywałem wspólnie z samorządowcami przekształcenia szpitala miejskiego w spółkę prawa handlowego, zapis na ten temat w programie PiS w ogóle nie istniał. Pojawił się dopiero kilka czy kilkanaście miesięcy później. Więc moje działania jako ówczesnego prezydenta miasta nie mogły stać w rażącej sprzeczności do programu PiS… Poza tym nigdy nie zamierzałem sprywatyzować szpitala św. Trójcy, a jedynie ustalić sposób zarządzania nim.


PP: W ramach oczyszczania się z różnych zarzutów wspomnijmy, że jeśli chodzi o szpital św. Trójcy, podobno są osoby, które nie mogą panu wybaczyć przyjęcia przed wyborami prezydenckimi Bronisława Komorowskiego, podczas gdy prezes Kaczyński nie został zaproszony do Płocka na oglądanie szpitala…

Mirosław Milewski: Ależ ja przecież nie zapraszałem ówczesnego marszałka Komorowskiego do Płocka, przyjechał tu w ramach kampanii wyborczej i absolutnie nie na moje zaproszenie! Przykro mi, że kogoś ubodły gratulacje Bronisława Komorowskiego z racji przekształcenia szpitala i jakości wykonywanych w PZOZ-ie usług. Jestem zdania, że jak ktoś dobrze wykonał swoją robotę, to nawet trzeba mu pogratulować. Gdyby wybudowano autostrady, to też bym pogratulował, niezależnie od tego, za czyich to było rządów. A szpital św. Trójcy radzi sobie świetnie, po przekształceniu z SzZOZ na PZOZ osiągnął znakomity wynik finansowy, prawie otarł się o zyski co w porówaniu do milionowych zadłużeń innych szpitali jest świetnym wynikiem. Uważam, że jego przykład można traktować jako niedogmatyczną a pragmatyczną wskazówkę dla innych placówek. Oczywiście nie wszystkich, ale na pewno kilkunastu w kraju.


PP: Wróćmy jednak do oświadczenia posła Hoffmana. Drugą przyczyną, dla której partyjna góra nie zdecydowała się na wystawienie pana osoby w wyborach do sejmu miało być to, że w ostatnich wyborach samorządowych niejako odcinał się pan od partii, udając kandydata niezależnego. Na potwierdzenie poseł przytacza fakt, że logo PiS było mało widoczne.

Mirosław Milewski: Jako pewien dystans mogło być odbierane to, że przez ostatnie osiem lat wykazywałem małą aktywność stricte polityczną w związku z obowiązkami, które miałem jako gospodarz miasta. Była to świadoma decyzja, nie chciałem się rozpraszać, ale jak najmocniej skupić na sprawach miasta. Ale nigdy nie wypierałem się swoich związków z Prawem i Sprawiedliwością, tego, że byłem założycielem płockiego PiS. A że logo małe? Cóż, trudno to skomentować, czy wystarczy jak powiem, że małe też jest piękne?


PP: Trzeba by zapytać pańskich adwersarzy. Poseł Hoffman przypomina też, że po przegranej w walce o fotel prezydencki założył pan stowarzyszenie płocczan, z którego mieliby wywodzić się kandydaci na radnych. W oświadczeniu góra PiS sugeruje, że przynależności do konkurencyjnych organizacji zabrania statut partii.

Mirosław Milewski: Ten zarzut zabolał chyba najbardziej. Gdy podjąłem decyzję o formułowaniu stowarzyszenia, wysłałem, zresztą na prośbę posła Jasińskiego, obszerne pismo do prezesa Kaczyńskiego, w którym wyłuszczyłem cele i motywy zakładanego stowarzyszenia. Tłumaczyłem, że ma to być organizacja działająca dla dobra miasta, grupująca samorządowców i osoby spoza samorządu, członków organizacji itp. Wiem, że premier Kaczyński to pismo przeczytał i najwyraźniej nie było obiekcji. Sądziłem, że moje plany zostały przyjęte w dobrej wierze. Dlaczego dziś wyciąga się ten fakt jako dla mnie niekorzystny, jako argument, że szkodzę partii? Nie wiem, nie rozumiem.


PP: Ostatni z argumentów posła Hoffmana to już wielokrotnie wałkowany temat znalezienia się pana nazwiska wśród kandydatów do Senatu z ugrupowania Obywatele do Senatu. Tego PiS chyba najbardziej nie może panu wybaczyć. Rzeczywiście wyglądało to trochę na knucie za plecami partii.

Mirosław Milewski: Wyjaśniałem tę kwestię wielokrotnie, powtórzę więc kolejny raz. Były prowadzone rozmowy na ten temat, ale niczego nie deklarowałem, niczego nie podpisywałem, nikt takich deklaracji nie znajdzie, bo ich nie było. Może rzeczywiście błędem było, że w rozmowach innymi prezydentami, z którymi się dobrze znam, nie powiedziałem kategorycznie: „Nic mnie to nie obchodzi”. W każdym razie sprawa została sprostowana.


PP: Brzmi pan dość smutno, zupełnie inaczej niż gdy rozmawialiśmy dwa dni temu…

Mirosław Milewski: Trochę tak, bo to przykre, gdy moje działania są nieprawidłowo odbierane. A co takiego zrobiłem? Jeśli uważam, że ktoś szkodzi PiS, to dlaczego mam tego nie powiedzieć głośno? Wyraziłem się bardzo emocjonalnie, ale jestem tylko człowiekiem.. Poseł Jasiński w dalszym ciągu zaprzecza, że to z jego powodu wykreślono mnie z listy, a w komitecie politycznym z Płocka jest tylko on. Przecież nie krasnoludki mnie skreśliły! Czułem się oszukany. I niepokoi mnie, że mieszkańcy Płocka, którzy podpisywali się pod listami PiS sądząc, że i ja będę startować, mogą też czuć się oszukani i na dodatek mogą pomyśleć, że i ja maczałem w tym palce.


PP: Co w takim razie dalej? Na razie zawiesił pan członkostwo w partii, deklarując, że wróci pan, gdy Wojciech Jasiński przestanie być szefem PiS w naszym okręgu. A poseł Jasiński chyba ani myśli decydować się na taki krok…

Mirosław Milewski: Jestem nadal członkiem PiS, bo należę do tej partii ze względów ideowych, a nie ze względu na układy i układziki. I nie odszedłem z partii, a jedynie zawiesiłem swoje członkostwo. Zresztą poprosiłem o to w piśmie do prezesa Kaczyńskiego, a nie – jak sugerują niektórzy – zawieszenie członkostwa nastąpiło niby za pomocą mediów.


PP: I co na to Jarosław Kaczyński?

Mirosław Milewski: Nie wiem, czekam na potwierdzenie tej decyzji.


PP: Na zakończenie chcielibyśmy zapytać, jak ta cała afera przełożyć się może na prace płockiego PiS i przede wszystkim klubu radnych. Wielu to pana traktuje jako twarz płockiego PiS i pewnie niektórzy trochę zbaranieli…

Mirosław Milewski: Na pewno jakieś osoby będą miały dylemat, zastanawiając się, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi. Zalecam i sobie, i wszystkim innym herbatkę uspokajającą. Zresztą ja już kilkanaście takich wypiłem. Muszą opaść emocje, potrzebujemy chłodnego spojrzenia. Jeśli chodzi o pracę radnych, to nie sądzę, by coś się tu zmieniło. Na szczęście samorządowcy żyją własnym życiem, są zawsze trochę z dala od wielkiej polityki warszawskiej i mają konkretne sprawy do załatwienia. Mam nadzieję, że ten konflikt niczemu w tym zakresie nie przeszkodzi.


PP: Dziekujemy za rozmowę.

Rozmawiała Małgorzata Rostowska

 


Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE