reklama

Mieli dosyć. Założyli własną partię[FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Mieli dosyć. Założyli własną partię[FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPartia Razem wyszła na ul. Tumską z planszami z literami, aby na ich tle przedstawić kandydatów do parlamentu. Sami je wycięli, nie mają pieniędzy na rozbuchany marketing i bilbordy. Zostaje im przekonywanie ludzi napotkanych na ulicy. Twierdzą też, że to frustracja popchnęła ich do kandydowania.

Partia Razem wyszła na ul. Tumską z planszami z literami, aby na ich tle przedstawić kandydatów do parlamentu. Sami je wycięli, nie mają pieniędzy na rozbuchany marketing i bilbordy. Zostaje im przekonywanie ludzi napotkanych na ulicy. Twierdzą też, że to frustracja  popchnęła ich do kandydowania.

Na kilka miesięcy przed wyborami powstała nowa partia, która odżegnuje się od obecnej polityki. Swój oddolny ruch nazwali „Razem”, bo jak twierdzą, decyzje podejmują w sposób demokratyczny, bez liderów. Mają już dosyć partii wodzowskich z politycznymi dinozaurami, liderami z przeszło 20-letnim stażem w polityce. Kiedy układali listy, postanowili zachować parytet. Liczył się zapał do pracy. Najpierw było to 120 osób. - Teraz już jest nas kilka tysięcy – mówili w trakcie poniedziałkowej prezentacji swoich kandydatów na ul. Tumskiej. Okazuje się, że w Płocku niewiele osób garnie się w ich szeregi albo w ogóle o nich nie słyszało, postanowili więc wypłynąć na szersze wody.

Zaprezentowali kilka postulatów. Po pierwsze, chcieliby zaszczepić w wyborcach przekonanie, że jednak inna polityka jest możliwa. - Kiedy politycy swoich obietnic nie spełniają, nadchodzi czas, aby to sami obywatele zaczęli sami siebie reprezentować – twierdzi Magdalena Malińska, ich „jedynka” startująca z miejscowości Kozłów Biskupi. Opowiedzieli się za wprowadzeniem ograniczenia czasu zasiadania w parlamentarnych ławach maksymalnie do dwóch kadencji i wprowadzeniem takiej diety poselskiej, aby ci „pamiętali o realiach przeciętnych Polaków” (czyli wynoszącej nie więcej niż trzykrotność płacy minimalnej).

Druga zasada odnosiła się do sprawiedliwych podatków. wskazywali na zbyt niską kwotę wolną od podatku i potrzebę zwiększenia podatków dla najbogatszych (ze stawką „dla prezesów” wynoszącą 75% od rocznych dochodów przekraczających 500 tys. zł), zmniejszając jednocześnie te dla najuboższych i najmniej zarabiających.

Dalej mamy „stabilny wzrost”, na co wskazywał startujący z Warszawy Rafał Trzeciak. - Trzeba walczyć o powrót tych ludzi, którzy wyjechali za granicę. Jednak najpierw stwórzmy taki system, aby ludzie mogli rozwinąć skrzydła, a nie zastanawiali się, czy pracodawca przedłuży im umowę – postulował. Później padło też kilka gorzkich słów. - Politycy szczują jeden na drugiego. Nie tędy droga. Brakuje dialogu przy jednoczesnym nadmiarze emocji i krzyku. Powracamy do tych samych tematów, nie wypracowując po drodze rozwiązań.

Pojawił się temat tzw. śmieciówek, uniemożliwiających założenie rodziny. Piotr Łuszczyński opowiedział się za wprowadzeniem takich stawek za godzinę, aby taki rodzaj zatrudnienia przestał być opłacalny dla samych pracodawców (minimalna stawka godzinowa wynosiłaby 15 zł brutto na umowie o pracę na czas nieokreślony przy pozostałych umowach 20 zł/h). - Umowy cywilnoprawne dotyczą ok. 60 % pracowników. To często młode osoby, w wieku od 25 do 34 lat, na starcie kariery zawodowej. W 50 % przypadków nadal pomieszkują z rodzicami – powoływał się na badana Eurostatu. Jednak, aby rynek pracy stał się bardziej przychylny pracownikowi, wnioskują w swojej deklaracji programowej o zwiększenie uprawnień Państwowej Inspekcji Pracy (niezapowiedziane kontrole i zwiększenie kar za łamanie praw pracowniczych).

W swojej deklaracji wymieniają takie pomysły, jak wprowadzenia 35-godzinnego tygodnia pracy, płatne staże, zasiłki dla absolwentów, stworzenie państwowego programu budowy mieszkań pod wynajem finansowany z budżetu centralnego, a nawet zakaz handlu w niedzielę i święta. Chętnie dodatkowo opodatkowaliby korporacje, zlikwidowali płacenie składki zdrowotnej, czy zrefundowali zabiegi in vitro. Znalazła się nawet wzmianka o likwidacji reklam w TVP.

Nie wyliczali, ile chcieliby mandatów, bo - zapewniają - o wiele ważniejsze jest dla nich zbudowanie stabilnego ruchu obywatelskiego. Mają także świadomość, że to jednak bardzo długi, może nawet wieloletni marsz, który rozpoczął się dla nich w maju tego roku. Swoją kampanię prowadzą na ulicach, przez bezpośrednie przekonywanie przypadkowo napotkanych osób. - Ale czy w ten sposób przebijemy wielkie billboardy, to dopiero okaże się w październiku – dodali na koniec.

Fot. Karolina Burzyńska/Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE