Kilka dni temu w Płocku gruchnęła wiadmość o zamknięciu fabryki Levi Straus, funkcjonującej w budynkach przy ul. Otolińskiej w Płocku od 1992 roku. Pracownicy, którzy w dwóch turach spotkali się w auli z prezydentem Andrzejem Nowakowskim, nie ukrywali, że liczyli się z faktem zamknięcia fabryki, ale nie teraz. O fakcie likwidacji ich miejsca pracy dowiedzieli się niemalże równo z mediami.
W fabryce pracuje ok. 650 osób, w tym około połowa pochodzi z Płocka. To spory cios dla miasta i regionu, bo w fabryce pracowało dużo kobiet. Wiele z nich zbliża się do emerytury i to właśnie o ich sytuację najmocniej upominają się przedstawiciele związków zawodowych. Trwają negocjacje ws. odpraw, jakie mają otrzymać pracownicy. W najtrudniejszej sytuacji są osoby, które są jedynymi żywicielami rodziny albo oboje pracują w likwidowanej fabryce - MOPS ma przewidziane środki na takie kryzysowe sytuacje.
Produkcja ma być wygaszana stopniowo, tak jak stopniowo zwalniani będą pracownicy. Fabryka ma zakończyć produkcję w połowie czerwca, a firma będzie funkcjonować do listopada 2024 roku.
Prezydent Andrzej Nowakowski przyznał, że od momentu kiedy dowiedział się o likwidacji fabryki podjął działania. Twają poszukiwania rozwiązania, bo być może uda się w to miejsce pozyskać inwestora, który byłby zainteresowany otwarciem produkcji właśnie w Płocku.
- To, co w gestii miasta, będzie realizowane. Podstawą tych działań będzie zapewnienie kwestii bytowo-socjalnych wszystkim tym, którzy w efekcie zakończenia funkcjonowania Levis'a w Płocku stracą pracę. Te działania będą bardzo różnorodne. Rozpoczynamy działania związane z poszukiwaniem potencjalnych pracodawców dla osób, które w perspektywie najbliższych tygodni stracą pracę - mówi nam Andrzej Nowakowski.
Na stole leżą naprawdę różne scenariusze. Miasto chce proponować szkolenia, wsparcie w założeniu własnej firmy. Prezydent Nowakowski mówi też o pozszukiwaniu inwestorów - budynki należą do miasta, sprzęt do Levis'a. Być może znajdzie się firma, która będzie chciała otworzyć tu swoją produkcję tekstyliów.
- To może być jeden duży albo kilku mniejszych inwestorów, którzy będą w stanie część swojej produkcji przenieść do Płocka. Scenariusze są różne. Zgłaszają się pracodawcy, z Płocka, ale też ze Zgierza, z branży odzieżowej, którzy są w stanie od ręki zatrudnić pracowników - mówi Andrzej Nowakowski.
We wtorek, na II turze spotkania pojawili się też przedstawiciele ubojni bydła z Kutna, którzy są gotowi dowozić pracodników. Zgłasają się też pracodawcy z innych regionów Polski. Pojawił się tez pomysł szycia mundurów dla Wojska Polskiego.
- Jest to jeden z pomysłów - mówi Nowakowski.
Pomysłów jest zatem sporo. Pracownicy póki co negocjują swoje odprawy - domagają się godnego podziękowania za swoją ciężką pracę.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.