reklama

Mężczyźni nie chcą być księżmi czy jest inny powód? Rozmowa z rektorem seminarium

Opublikowano:
Autor:

Mężczyźni nie chcą być księżmi czy jest inny powód? Rozmowa z rektorem seminarium - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościSeminaria w całej Polsce skarżą się na postępujący z roku na rok spadek powołań. Nie inaczej jest w Płocku, gdzie do kapłaństwa w tym roku zamierza przygotowywać się jedynie kilku kleryków. O trudnej sytuacji również w płockim seminarium rozmawialiśmy z jego rektorem ks. dr. Markiem Jaroszem.

Seminaria w całej Polsce skarżą się na postępujący z roku na rok spadek powołań. Nie inaczej jest w Płocku, gdzie do kapłaństwa w tym roku zamierza przygotowywać się jedynie kilku kleryków. O trudnej sytuacji również w płockim seminarium rozmawialiśmy z jego rektorem ks. dr. Markiem Jaroszem.

Jak już pisaliśmy, w tym roku do Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku zgłosiło się na razie jedynie sześciu kleryków. Ta liczba może jeszcze ulec zmianie, ale jeśli nawet - to nieznacznie. Gdyby się utrzymała, w całym seminarium byłoby w tym roku 41 alumnów. O tym, z czego wynika problem spadku liczby kleryków i jak temu zaradzić rozmawialiśmy z rektorem płockiego ks. Markiem Jaroszem.

Portal Płock: Z czego wynika tak mała liczba przyjęć?

- Badania mówią nam, że nie ma jednego czynnika, który wyjaśniłby ten problem - mówi ks. dr Marek Jarosz.-  Przyczyn takiego stanu rzeczy jest z pewnością wiele, nakładają się na siebie czynniki społeczne i mentalne, ale również wewnątrzkościelne. Jest różna świadomość  kapłanów w zakresie odpowiedzialności za kształtowanie powołań i dbanie o ich rozwój, zróżnicowanie w postrzeganiu, które działania sprzyjają podejmowaniu decyzji o wstąpieniu do seminarium. Tu jest cała paleta czynników.

Portal Płock: Rodzi się pytanie, czy Pan Bóg nie powołuje czy też powołuje, ale błędy ludzkie mu w tym przeszkadzają?

Ks. dr Marek Jarosz: Nauczanie Kościoła jest niezmienne - powołanie jest łaską i to jest punkt wyjścia w rozumieniu, czym ono jest. Nasza postawa może ułatwiać lub utrudniać jego odczytywanie, ale odpowiedź na tak postawione pytanie zawsze będzie spekulacją, bo nie wiemy, ilu dokładnie mężczyzn powołuje Pan Bóg.

Seminaria w okolicznych diecezjach borykają się z podobnymi problemami - wprawdzie Warszawa, Toruń, Włocławek czy Łomża mają po kilkunastu kleryków, ale już Olsztyn, Praga czy Łowicz zaledwie kilku. Mimo to trudno nie zapytać, czy płockie seminarium nie ma sobie nic do zarzucenia?

W moim przekonaniu nie ma, bo formacja w seminarium kieruje się dokumentami Kościoła. Profil seminarium diecezjalnego nie jest owocem myślenia konkretnego rektora czy chwilowej mody. Rektor jest zobowiązany do prowadzenia seminarium w oparciu o nauczanie Kościoła. Za rodzenie powołań odpowiada najpierw rodzina, potem duszpasterze (parafia), seminarium jest na dalszym miejscu. Tak to widział Jan Paweł II w „Pastores dabo vobis”. Seminarium zajmuje się formacją kandydatów.

Czy ksiądz rektor zamierza wprowadzić jakieś zmiany?

Na pewno chciałbym, by było więcej kleryków, ale eksperymentowanie i wprowadzanie doraźnych działań zwykle nie jest skuteczne. Dobrym przykładem może być w tej dyskusji seminarium w Radomiu. W ubiegłym roku przyjęto na pierwszy rok 26 kandydatów, a w tym tylko sześciu. Czy rzeczywiście przez rok seminarium aż tak się zmieniło na gorsze? Jestem przekonany, że nie! Tu nie ma prostych recept, że można wykonać jeden ruch i to wystarczy. Postrzeganie jednowymiarowe jest myśleniem redukcyjnym - zmienimy jeden czynnik i system zadziała. Nie mam gotowych odpowiedzi i boję się tych, którzy je formułują z dużą łatwością.

Jednakże właśnie te seminaria, które mają wyraźną tożsamość - np. tradycjonalistyczną czy neokatechumenalną bynajmniej nie świecą pustkami, wręcz często mają klęskę urodzaju. Wprawdzie przekonywające są argumenty o tym, że gromadzą mężczyzn z całego kraju albo nawet kilku, co stawia je pod względem liczby alumnów w pozycji wygranej względem diecezjalnych seminariów, obejmujących tak jak nasze teren ponad 800-tysięcznej diecezji, ale też rekrutują się z mniejszych wspólnot.

Warto zauważyć, że seminarium diecezjalne, czy płockie, czy kieleckie, warszawskie czy inne nie jest autorskim pomysłem ani rektora, ani biskupa. Przeniesienie dziś tradycyjnego profilu seminarium w kształcie, o którym pani mówi, wymagałoby zmiany stanowiska Kościoła. Ja nie mam takiej władzy sprawczej w tym zakresie, aby je zmienić.

Czy ma ksiądz informacje o mężczyznach, którzy wybierają inne seminaria diecezjalne, bo np. nie podobało im się to, co słyszeli o naszym płockim np. o rozmyciu jego tożsamości?

To wszystko zależy gdzie się ucho przyłoży...

Ale np. są fakty szczegółowe, które są bezsprzeczne. Czy one mogą odstraszyć? Na przykład nadużycia liturgiczne kleryków, którzy np. na mszy na rozpoczęcie Juwenaliów grają na gitarach elektrycznych, a po chwili uczą się, że tego nie wolno robić.

Najpierw trzeba by postawić zarzut samemu papieżowi Franciszkowi, że na Światowych Dniach Młodzieży podczas mszy świętej też były gitary. Oczywiście, są osoby, którym to nie odpowiada i ten pogląd należy uszanować. Ale są tacy, którym to odpowiada. To delikatna kwestia.

Są to oczywiście szczegóły, ale wpływają na sumę. Nasza rozmowa potwierdza, że czynników jest wiele - o większym lub mniejszym stopniu ogólności.

Jest to wypadkowa wielu czynników i myślę, że powinniśmy zacząć od tego, co jest sprawdzone w Kościele od wieków, czyli od modlitwy i postu. Zamiast rozstrzygać, czy struna od gitary spowodowała spadek powołań, zacznijmy się modlić z taką żarliwością na kolanach jak to robili wielcy święci. Pośćmy w tej intencji, a po roku będziemy mogli zdać sprawę, czy byliśmy wierni temu zobowiązaniu i przekonamy się, jakie przyniosło to owoce. Może modlitwa i post oczyszczą również nasze myślenie i na powołanie spojrzymy w zupełnie inny sposób.

[ZT]13315[/ZT]

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE