reklama
reklama

Marszałek o sytuacji ratowników medycznych: Musi dojść do tragedii by rząd zauważył problem

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Michał Siedlecki

Marszałek o sytuacji ratowników medycznych: Musi dojść do tragedii by rząd zauważył problem - Zdjęcie główne

foto Michał Siedlecki

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Sytuacja w ratownictwie medycznym to jeden z głównych tematów podczas posiedzenia sejmiku województwa. - Od lat mówimy o niedofinansowaniu systemu i brakach kadrowych. Rząd zdaje się tego nie słyszeć – komentował Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego.
reklama

Temat protestu ratowników medycznych odbił się echem na ostatnim sejmiku województwa. Jak przekonywano, temat niedofinansowania załóg karetek jest poważny. Tylko na Mazowszu działają 202 zespoły ratownictwa medycznego. Podczas posiedzenia przypomniano, że funkcjonowanie ratownictwa medycznego, w tym przede wszystkim wynagrodzenia personelu, są finansowane przez budżet państwa i NFZ. Środki te od wielu lat są jednak niewystarczające, o czym wielokrotnie alarmowały samorządy i sami medycy.

– Od lat mówimy o niedofinansowaniu systemu, o brakach kadrowych. Rząd zdaje się tego nie słyszeć - mówił marszałek Struzik. Musi dojść do tragedii, żeby ktoś w końcu zauważył problem. Jedynym rozwiązaniem dla tej patowej sytuacji, której od dwóch tygodni jesteśmy świadkami jest  zwiększenie finansowania Państwowego Ratownictwa Medycznego przez stronę rządową. Tu potrzeba zdecydowanych decyzji – podkreślał.

Samorząd województwa mazowieckiego jest podmiotem tworzącym dla czterech stacji pogotowia – w tym dla stacji pogotowia w Płocku. Stawki godzinowe ustalane przez NFZ w zależności od stacji wahają się od 65 zł do 110 zł dla lekarza, od 34 zł do 47 zł dla pielęgniarki, od 32 zł do 47 zł dla ratownika medycznego i od 37 zł do 45 zł dla kierowcy ratownika. Jak zauważyła Elżbieta Lanc, członek zarządu województwa mazowieckiego, są one zdecydowanie za niskie. Dyskusyjna jest też stawka tzw. dobokaretki na Mazowszu, która nie zmieniła się od dekady.

– Niestety, sytuacja finansowa stacji nie jest dobra. Strata na ratownictwie w Płocku to minus 5,6 mln zł - wylicza Lanc.  – Tymczasem wszystkie koszty operacyjne, czyli m.in. czynsze za najem stacji wyczekiwania, rachunki za prąd, paliwo, leki etc.  również znacząco wzrosły. Obecny budżet pogotowia jest zatwierdzany przez Ministerstwo Zdrowia i dopóki Ministerstwo Zdrowia nie przekaże dodatkowych środków na wynagrodzenia dyrekcja pogotowia ma związane ręce – przekonywała.

Radni zauważyli, że problemem nie jest tylko finansowanie, ale też drastyczny spadek liczby lekarzy i ratowników chętnych do pracy w pogotowiu – także przez zbyt niskie stawki dla pracowników. Właśnie dlatego apelowano o powrót dodatków covidowych.

- Bez nich nie ma mowy o godnym uposażeniu ratowników medycznych - mówił Krzysztof Strzałkowski, przewodniczący sejmikowej komisji zdrowia i kultury fizycznej. - Nie ma mowy też, aby to samorządy, które są tylko wykonawcami zadań opłacanych przez administrację rządową, pokrywały z własnej kieszeni zwiększone wynagrodzenia – dodał.

Tymczasem samorząd województwa przygotowuje się na czwartą falę pandemii. Podjęto decyzję o zwiększeniu projektu unijnego, w ramach którego realizowane będą zakupy sprzętu dla szpitali o 120 mln zł. W efekcie wartość całego projektu wyniesie 480 mln zł.

Jak przypominają w samorządzie województwa, tylko w ramach tego do stacji pogotowia trafiło w sumie 37 ambulansów, aparatura medyczna, środki ochrony i dekontaminatory. Stacje pogotowia otrzymują również środki finansowe z budżetu województwa na kształcenie i podnoszenie kwalifikacji.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama