Mimo poluzowania niektórych obostrzeń, zasłanianie ust i nosa w przestrzeni publicznej nadal jest obowiązkowe. Długo obowiązywał też zakaz zgromadzeń powyżej dwóch osób i to w tym przypadku policjanci podejmowali najwięcej interwencji.
Nietrudno dziś spotkać osobę, która nie nosi maseczki w prawidłowy sposób lub w ogóle nie zakrywa. Nie ma jednak dnia, w którym płoccy policjanci nie musieliby interweniować.
- Każdej doby policjanci podejmują interwencje związane z naruszaniem przepisów w sprawie zwalczania koronawirusa. Od kwietnia największa liczba interwencji dotyczyła gromadzenia się osób. Wobec osób, które rażąco lekceważyły obowiązuje przepisy, policjanci stanowczo reagowali i wiele z tych interwencji zakończyło się mandatami karnymi - mówi mł. asp. Marta Lewandowska, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Płocku.
Jak mówi, nakładanie mandatu to jednak ostateczność. Podobnie jest w przypadku obowiązkowego zakrywania ust i nosa
- Funkcjonariusze każdego dnia upominają mieszkańców, a przede wszystkim apelują o zachowanie zdrowego rozsądku, bo tu liczy się bezpieczeństwo i zdrowie. Nie tylko nasze, ale i osób, które przebywają w naszym otoczeniu. Pamiętajmy, że obok nas może być osoba zakażona wirusem, która nie ma żadnych objawów choroby. Dlatego to nie mandat powinien być determinantem do zasłaniania ust i nosa, a przede wszystkim zdrowie własne i innych - mówi Lewandowska.
Apele, pouczenia i upomnienia nie do wszystkich dotarły.
- W kilkudziesięciu przypadkach policjanci zastosowali wobec takich osób mandaty karne oraz sporządzili wnioski o ukaranie do sądu - informuje rzeczniczka.
Policjanci mogą nałożyć mandat karny do 500 złotych. Dużo dotkliwsza może być kara nałożona przez Sanepid - tu górny próg sięga 30 tys. złotych.
- Apelujemy o rozsądek! Wszyscy z utęsknieniem czekamy na powrót do rzeczywistości – wzajemny szacunek i respektowanie ograniczeń może nam to umożliwić - kończy Lewandowska.