Dwóm eksplozjom, które miały być przyczyną katastrofy smoleńskiej poseł Antoni Macierewicz poświęcił zaledwie jedno zdanie. Skupił się za to na paradoksach niedawnej decyzji prokuratury o umorzeniu śledztwa w sprawie niedopełnienia obowiązków przy organizacji wizyty w Smoleńsku. Jego zdaniem, praca prokuratorów… dobrze wróży na przyszłość.
Większość swojego wystąpienia podczas spotkania z płocczanami szef zespołu parlamentarnego ds. wyjaśniania przyczyn katastrofy rządowego samolotu poświęcił szeroko komentowanej w ubiegłym tygodniu decyzji prokuratury w związku z cywilnymi wątkami odpowiedzialności za katastrofę smoleńską. Prokuratorzy badali, czy ze strony urzędników kancelarii premiera i prezydenta, a także m.in. Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Obrony Narodowej doszło do niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień podczas organizacji wizyt Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku. Po półtorarocznym dochodzeniu śledczy uznali, że nie doszło do popełnienia przestępstwa, choć równocześnie w kilkusetstronicowym uzasadnieniu wskazywali na szereg niedociągnięć i zaniedbań po stronie wspomnianych urzędów i instytucji. - Ta decyzja prokuratorska pokazuje jak w soczewce istotę tego, w czym żyjemy - przekonywał poseł Macierewicz.
Mimo to zdaniem szefa sejmowej komisji, dokument prokuratury stanowi jedno z najmocniejszych oskarżeń wobec Donalda Tuska i jego rządu w swym wydźwięku znacznie ostrzejsze niż te wysuwane pod adresem premiera ze strony opozycji. - Materiał dowody zawarty na tych blisko 400 stronach jest naprawdę wstrząsający, nie tylko w pełni potwierdza wszystkie konkluzje zawarte w Białej Księdze, ale w wielu aspektach je pogłębia. Wynika z niego, że już w Sopocie w 2009 r. panowie Putin i Tusk porozumieli się, że dojdzie do ich spotkania w związku z uroczystościami katyńskimi. W konsekwencji tego porozumienia zapadła decyzja o rozdzieleniu wizyt.
Skutek porozumienia był taki, że premier Federacji Rosyjskiej dyktował, kto będzie stał na czele polskiej delegacji, a wyjazd prezydenta Kaczyńskiego do Katynia potraktowano jako wizytę prywatną i nie zajmowała się nią ani strona rosyjska, ani polskie służby dyplomatyczno-administracyjne. - Rosjan to nie interesowało, my się tym nie zajmujemy, jak sobie chce prezydent lecieć, to niech sobie leci. A w naszym ustawodawstwie nie ma czegoś takiego jak prywatna wizyta głowy państwa! - grzmiał Antoni Macierewicz. - W polskich strukturach wszystkie narzędzia związane z bezpieczeństwem podróży zagranicznych prezydenta leżą po stronie rządu. Prokuratorzy rosyjscy pytali Małgorzatę Wasserman podczas przesłuchań, po co jej ojciec w ogóle przyjechał do Smoleńska, bo Radosław Sikorski nie raczył zagwarantować głowie państwa i polskiej elicie statusu dyplomatycznego.
Antoni Macierewicz podkreśla, że nie oskarża premiera o udział w spisku mającym na celu zamordowanie prezydenta i elity państwa polskiego. - Nie potrafię stwierdzić, w jakim stopniu decyzje pana Tuska były podejmowane ze świadomością konsekwencji tego, co się stanie - zaznacza. - Na pewno jednak miał świadomość, że naraża życie głowy państwa. I choć odpowiedzialność za zbrodnię smoleńską spoczywa bezsprzecznie na władzach rosyjskich , to współodpowiedzialność prawną, polityczną i moralną za to, że była ona możliwa, ponoszą panowie Tusk, Sikorski, Arabski, Klich, Miller i podlegający im urzędnicy. To Donald Tusk jest zwierzchnikiem służb specjalnych, a nikt nie dostał nakazu zbadania zagrożenia prezydenta.
Grunt pod takie postępowanie przygotowały reakcje władz po próbie zamachu w Gruzji. Zdaniem Antoniego Macierewicza, słowa wypowiedzianego przez ówczesnego marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego mówiącego zaraz po tym zdarzeniu, że z 30 metrów tylko ślepy snajper mógł nie trafić, nadały ton, według którego należy interpretować tę sytuację, a w konsekwencji traktować kwestię bezpieczeństwa głowy państwa. - Zamach gruziński i reakcja pana Komorowskiego pokazały Rosji, jakie są działania władz, ABW, kontrwywiadu w takiej sytuacji - przypominał szef zespołu parlamentarnego ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej.
Mimo szokującej w kontekście uzasadnienia decyzji prokuratury o umorzeniu śledztwa, poseł jest dobrej myśli, sądząc, że naszpikowane niewyartykułowanymi oskarżeniami uzasadnienie świadczy o tym, że coś w tej sprawie drgnęło. - To, że prokuratorzy wykazali fakty, choć bali się postawić zarzuty, co można zresztą zrozumieć, bo są tylko ludźmi i po prostu się boją, świadczy o pewnym postępie, który się dokonał w tej sprawie - zauważa poseł. - Jestem przekonany, że to śledztwo zostanie wznowione.
Kwestią czasu jest też jego zdaniem powołanie międzynarodowej komisji do zbadania przyczyn tragedii. Pewne nadzieje można wiązać ze Stanami Zjednoczonymi. I choć trudno się łudzić, by petycja podpisana przez kilkadziesiąt tysięcy Polaków wystosowana do amerykańskiego prezydenta mogła zmusić Amerykę do zajęcia się sprawą katastrofy, to pomóc w tej kwestii mogą zbliżające się wybory prezydenckie i związana z tym rywalizacja o głosy amerykańskiej Polonii.
Część swego wystąpienia szef sejmowej komisji poświęcił też objaśnieniom danych, które zawarte w wizualizacji zamieszczonej w samym raporcie Millera mają wskazywać, że samolot przeleciał kilka metrów nad wierzchołkiem drzewa i w związku z tym nie mógł uderzyć w brzozę.
Poseł studził także emocje płocczan związane ze zgromadzonym materiałem dowodowym. - Żyjemy w takim przekonaniu , że wszystko, co było w rękach Rosjan z pewnością jest zafałszowane, a to niebezpieczne podejście - ostrzegał. - Właśnie dlatego prokuratura nie chce nam udostępnić skrzynki parametrów lotu, że zawarte na niej dane są prawdziwe. Szczęśliwie wszystkie te dane nieopatrznie umieścili w swojej symulacji i można definitywnie położyć kres kłamstwom powtarzanym od rana do wieczora o brzozie, pijanym generale i pilotach nieudacznikach. Dzięki temu nie jesteśmy już na etapie brzozy, już wiemy, że brzoza w tym dramacie nie odegrała żadnej roli, za to po katastrofie - ogromną. Wiemy też, że przyczyną katastrofy były dwie eksplozje - jedna miała miejsce w skrzydle na wysokości 30 m, a druga z lewej strony śródpłacia na wysokości 15-17 m.
Również wrak wciąż ma wartość dowodową, o ile zostaną spełnione dwa warunki - maszyna wróci do Polski w całości, a nie we fragmentach i dostęp do badań będą mieli niezależni naukowcy, a nie np. członkowie komisji Millera.
Płocczanie tłumnie zgromadzeni w auli Politechniki zasypali posła pytaniami. Dopytywali m.in. jakie motywy mogły lec u podstaw zamachu. - Namawiacie mnie do wejścia na grząski grunt, bo nie będziemy się już opierali na materiale dowodowym z uzasadnienia prokuratorskiego, ale na pewnej analizie politologiczno - historycznej, a ta zakłada nieporównanie większą dozę błędu niż to, co zostało zawarte w prokuratorskim uzasadnieniu umorzenia śledztwa - zaznaczył były minister.
Zdaniem Macierewicza, prezydent Lech Kaczyński był niewygodny dla Rosjan z co najmniej trzech powodów. Poza wstawieniem się za Gruzją, które jego zdaniem obroniło kraj przed narzuceniem władz realizujących dyktat Rosji, najważniejszą sprawą było porozumienie gazowe. -Umowa gazowa to dla Rosji kwestia być albo nie być - przekonywał Antoni Macierewicz. - Rosja nie ma eksportu związanego z nowymi technologiami, z nowoczesnym przemysłem, siła rosyjskich dochodów leży w energetyce, w gazie i w ropie. Polska, która by nie nabywała w takiej ilości rosyjskich zasobów i nie stała się częścią imperium Gazpromu, zagrażała ich interesom, a jasne było, że Lech Kaczyński się na to nie zgodzi.
Trzeci powód również jest związany z polityką międzynarodową Lecha Kaczyńskiego. - Jesteśmy przyzwyczajeni do myślenia o Polsce jako o karle Europy, narodzie nieudaczników, a Lech Kaczyński pokazał, że jest w stanie zrealizować to, co nie udało się Piłsudskiemu czy Dmowskiemu: że można porozumieć narody od Odry aż po Kaukaz i od Morza Bałtyckiego po Morze Czarne, rozwinąć to - jak je nazywał Jana Paweł II i co było osią jego geopolitycznej i duchowej wizji Europy - „Drugie płuco Europy” - wyjaśniał Macierewicz. - Tę wizję realizował Lech Kaczyński , a to stanowiło gigantyczne zagrożenie dla starej rosyjskiej nadziei - zbudowania imperium w oparciu o porozumienie niemiecko-rosyjskie.
Macierewicz: Nie jesteśmy na etapie brzozy
Opublikowano:
Autor: Małgorzata Rostowska
Przeczytaj również:
WiadomościDwóm eksplozjom, które miały być przyczyną katastrofy smoleńskiej poseł Antoni Macierewicz poświęcił zaledwie jedno zdanie. Skupił się za to na paradoksach niedawnej decyzji prokuratury o umorzeniu śledztwa w sprawie niedopełnienia obowiązków przy organizacji wizyty w Smoleńsku. Jego zdaniem, praca prokuratorów… dobrze wróży na przyszłość.
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE