reklama

Lepiej nie zgrywajcie bohaterów, tylko zadzwońcie

Opublikowano:
Autor:

Lepiej nie zgrywajcie bohaterów, tylko zadzwońcie - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości- Nie chcemy być postrzegani jako ci siedzący w pięknych samochodach – mówił komendant policji w czasie debaty w Ratuszu. Mundurowi nakłaniali ludzi do reakcji. Zapowiedzieli również stworzenie specjalnej mapy zagrożeń.

- Nie chcemy być postrzegani jako ci siedzący w pięknych samochodach – mówił komendant policji w czasie debaty w Ratuszu. Mundurowi nakłaniali ludzi do reakcji. Zapowiedzieli również stworzenie specjalnej mapy zagrożeń. 

W czwartek w płockim ratuszu odbyła się debata na temat bezpieczeństwa na terenie Płocka i powiatu płockiego zorganizowana przez policję. Aula była wypełniona do ostatniego miejsca. Pojawił się m. in. wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera, starosta Mariusz Bieniek, komendant płockiej policji Jarosław Hofman oraz pierwszy zastępca komendanta wojewódzkiego policji Marek Świszcz.

Wojewoda mazowiecki nawoływał do wspólnych działań, które pozwolą zmniejszyć liczbę tragedii. - Ludzie muszą mieć poczucie, że państwo działa dla nich, a nie jest obok nich - przekonywał. 

W płockiej komendzie ponad 500 policjantów i cywili

Komendant płockiej komendy Jarosław Hofman przywołał dane: mamy obecnie 422 policjantów i 85 pracowników cywilnych, na początku stycznia było 26 wakatów. Omówił również przedstawiane już na łamach naszego portalu statystyki za lata 2014-2015, które pokazują spadek liczby przestępstw, w tym również kryminalnych, ale wzrost tragicznych zdarzeń na drogach przy jednoczesnym zmniejszeniu ogólnej liczby kolizji i wypadków. Ich najczęstszą przyczyną była nadmierna prędkość i nieustępowanie pierwszeństwa. 

Wspomniano również o zmianach przepisów z maja 2015 roku, kiedy za przekroczenie prędkości 50 km/h w terenie grozi odebranie prawa jazdy. W ten sposób ponad 170 osób pożegnało się z uprawnieniem. Niedostosowanie prędkości do warunkó ruchu stwierdzono w prawie 10 tys. przypadków. Obowiązujące przepisy łamali też piesi i rowerzyści.

Wojewoda apelował: - Aby pomóc, nie trzeba od razu zgrywać bohatera. Wystarczy jeden telefon na policję. Sądzę, że windowanie kar nie jest najlepszym wyjściem z sytuacji. Nie można pozostawać biernym, bo to nasza niemoc rodzi przemoc.

Policja chce stworzyć mapę zagrożeń

Policjanci zamierzają stworzyć krajową mapę zagrożeń dla bezpieczeństwa, która byłaby dostępna w sieci. Na razie to tylko projekt bez ostatecznego kształtu. Aby powstała, najpierw potrzebują jak najwięcej informacji od dzielnicowych i samych mieszkańców. Dzięki niej będzie można przykładowo porównać liczbę ofiar śmiertelnych w wypadkach drogowych między województwami w przeliczeniu na 10 tys. mieszkańców lub na 100 km dróg. Narzędzie umożliwi też przekierowanie służb w te miejsca, w których funkcjonariusze są najbardziej potrzebni. Prezydent Płocka przypomniał jeden wypadek, w którym zginęło pięć osób. - Mamy w mieście monitoring, chociaż te kamery nie wszystkim się podobają.

"Gdy dzwonię do dyżurnego, interesuje go tylko moje nazwisko"

Dalej do głosu doszli mieszkańcy. Pierwszy był Paweł Stefański. - Co z tego, że mamy monitoring, jak nikt nie reaguje, kiedy pomimo znaku B1 (zakaz ruchu w obu kierunkach) wjeżdża pięć samochodów. Straż miejska również nie reaguje. Kierowcy tak parkują, że alternatywą jest tylko przejście po samochodzie. Rowerzyści nagminnie przejeżdżają przez pasy na pieszych. Kiedy dzwonię do dyżurnego, jego interesowała tylko ulica i moje nazwisko. Jak dowiedział się kim jestem, to mnie spuszczono.

Jarosław Hofman twierdził, że Paweł Stefański stanowi przykład człowieka, który potrafi zareagować, kiedy ktoś łamie przepisy.

Inny płocczanin opowiadał, że zdarzyło mu się przejść około 100 metrów od przejścia dla pieszych w centrum miasta. Nadjechał akurat patrol policji. - Przez 10 minut stałem jak sługa, bo takie straszne zagrożenie stworzyłem swoim zachowaniem. Oni przez ten czas siedzieli w samochodzie, żeby wypisać i wręczyć mi mandat.

Komendantowi trudno było odnieść się do sytuacji, której nie był świadkiem. - Takie czynności zajmują trochę czasu – stwierdził. - Zresztą staramy się, aby ten był krótszy. Czasem można je wykonać wyłącznie siedząc w radiowozie.

Pan Andrzej z osiedla Łukasiewicza cieszył się, że więcej osób trzyma już swoje pieski na smyczy, ale niepokoili go kibice po meczu na stadionie. Poprosił, aby nieco poluzować przepisy dotyczące prędkości na niektórych odcinkach dróg. Wówczas będzie można jeździć po nich szybciej niż 50 km/h. - Więcej tolerancji – apelował.

Komendant Hofman przypominał, że policja dysponuje 160-osobowym oddziałem prewencji. Był trochę zdziwiony. Nie dotarły do niego sygnały, aby ktoś czuł się zagrożony po meczu. - Najczęstszą przyczyną wypadków jest prędkość. Im mniejsza, tym większa szansa na przeżycie pieszego, a przy 60 km/h w zasadzie nie ma już szans na przeżycie. Dbajmy o siebie nawzajem – odpowiedział na apel własnym.

Wojewoda przypomniał, że w przypadkach, do których odnosił się mieszkaniec, nie chodzi o kibicowanie. - Nie generalizujmy, nie każdy kibic jest przestępcą. Odróżniajmy osoby łamiące prawo od kibiców – natomiast Andrzej Nowakowski wspomniał, że energia kibiców z jednej strony znajduje ujście na stadionie, a z drugiej to grupa ludzi gotowych realizować wartościowe projekty, jak chociażby przy obchodach na cześć Żołnierzy Wyklętych.

Jeden z mieszkańców z ul. Kolegialnej poskarżył się na zbyt dużą dostępność miejsc z alkoholem i na korzystanie z miejskich bram zamiast z toalet publicznych. Prezydent zwrócił uwagę, że chyba lepsze są sklepy, które pozostają pod pewną kontrolą, gdzie nie sprzedaje się alkoholu nieznanego pochodzenia niż utworzenie meliny.

Na starówce najwięcej patologii

Na koniec o głos poprosił jeszcze Jerzy Skarżyński ze Starego Miasta. - Nasza starówka jest najbardziej spatologizowana, co pokazał dokument wydany przez płocki Ratusz i dotyczył najmocniej zdegradowanych obszarów na terenie miasta. Tu cyfry i liczby pokazują to, co się dzieje. Nie dziwię się mieszkańcom, że nie chcą się wychylać i zgłaszać. Mieszkańcy Podolszyc pytają się tych ze starówki, jak my tu wytrzymujemy. Te fekalia, picie z gwinta pod okiem strażników miejskich i policji. Sam takie przypadki zgłaszałem, ale już przestałem, kiedy zrozumiałem, że nie ma to sensu. Pytam się, gdzie są zachowane przepisy w sprawie ciszy nocnej, dyrektywy unijne? A tak starówka nam wymiera, jako licha dzielnica przykryta płaszczykiem promocji w postaci festiwali, a więc za zgodą władz miasta.

Prezydent przyznał mu rację, że w czasie festiwalu niesie po wodzie, muzykę słuchać na Winiarach i na Borowiczkach, a życie na starówce w tym czasie jest utrudnione. Jednak warto tego typu imprezy organizować z uwagi na turystów, którzy może powrócą ponownie do Płocka.

Czytaj też: 

 

 

Fot. Debata w Ratuszu i przykład, w jaki sposób niektórzy kierowcy parkują na ul. Kolegialnej, Karolina Burzyńska/Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE