Większość płocczan jest podłączona do miejskiej sieci ogrzewania, więc ten problem ich nie dotyczy. Wciąż są jednak mieszkania w Płocku, które są ogrzewane w sposób, który niesie ze sobą ryzyko powstania czadu. To przede wszystkim budynki w starszej części miasta. Strażacy apelują, żeby mieszkańcy takich bydunków zaopatrzyli się w czujki dymu. To wydatek zaledwie kilkudziesięciu złotych, ale może uratować życie. Nadal można znaleźć modele poniżej 100 złotych.
- Po dłuższym wyjeździe warto sprawdzić czujkę i przewietrzyć mieszkanie
- mówi mł. kpt. Wojciech Pietrzak, oficer Prasowy Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Płocku.
Do tragedii doszło w wigilię Bożego Narodzenia w Kutnie w 2024 roku. Wezwani do jednego z domów strażacy zastali 5 nieprzytomnych osób - dwoje dorosłych i troje dzieci. Finał jest tragiczny: zginęli chłopcy w wieku 9 i 12 lat. Zatruli się czadem. Rodzice i niemowę przeżyli, po kilku miesiąach wrócili do sprawności. Więcej można przeczytać tutaj.
Czad wydziela się w wyniku niepełnego spalenia węgla i nie zabija od razu. Tlenek węgla jest bezwonny i po prostu powoduje senność, apatyczność. To pierwsze objawy, kiedy można jeszcze zareagować - przewietrzyć mieszkanie. Warto to zrobić, nawet jeśli ma się czujkę - długotrwałe działanie czujki może wyczerpać baterie, dlatego należy regularnie sprawdzać ich stan. Po dłuższym, nawet kilkudniowym wyjeździe, warto sprawdzić czujkę i dla bezpieczeństwa przewietrzyć mieszkanie.
Strażacy apelują też, by zainstalować czujkę dymu - nawet w mieszkaniach, w których ryzyko powstania czadu nie istnieje. Pożar może powstać w przeróżny sposób, a czujnik da nam czas na reakcję i ewakuację. I znów, to koszt zaledwie kilkudziesięciu złotych.
Wnioski są proste: kilkadziesiąt złotych i systematyczny przegląd stanu urządzeń może nam uratować życie.
Komentarze (0)