reklama

Ławki na dworcu. Żelazne odstraszają!

Opublikowano:
Autor:

Ławki na dworcu. Żelazne odstraszają! - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościNowoczesne nie znaczy funkcjonalne - to pierwsza sprawa. Druga sprowadza się do tego, że architekt nie zawsze musi mieć rację. Ławki, którymi obstawiono dworzec przy Chopina wraz z przystankiem autobusowym okazują się z jednej strony drobnostką przy tak dużej inwestycji, ale z drugiej strony na dworcu chciałoby się usiąść także przed budynkiem. Ławka to przecież nie eksponat z napisem „nie dotykać”.

Nowoczesne nie znaczy funkcjonalne - to pierwsza sprawa. Druga sprowadza się do tego, że architekt nie zawsze musi mieć rację. Ławki, którymi obstawiono dworzec przy Chopina wraz z przystankiem autobusowym okazują się z jednej strony drobnostką przy tak dużej inwestycji, ale z drugiej strony na dworcu chciałoby się usiąść także przed budynkiem. Ławka to przecież nie eksponat z napisem „nie dotykać”.

Wracamy do tematu nowiutkiego dworca, do którego – jak dopiero co pialiśmy – brakuje oznakowania kierunkowego, a przynajmniej są w tej dziedzinie spore niedostatki. Istnieje jeszcze jedna sprawa, która nas nurtuje, a mianowicie metalowe ławki, nazwane już przez jednego z naszych czytelników  „żelaznymi”. Już sam ich widok potrafi solidnie zmrozić. Nawet poręcze mają błyszczące i chłodne.

Podstawowym przymiotem ławki jest funkcja spoczynku czy to z torbą, czy przykładowo na krótką rozmowę. Ot tzw. oczywista oczywistość, ale chyba niekoniecznie zrozumienie tej kwestii idzie w parze z pomysłami architektów. Przypomnijmy sobie słynne ławki na Tumskiej, na której spoczynek jest chyba ostatecznością z obawy o własne … siedzenie, by się albo nie poparzyć latem, albo nie przymarznąć zimą. Kiedy spojrzeliśmy na ławki przed dworcem i na przystanku autobusowym trudno było oprzeć się wrażeniu, że historia lubi się powtarzać.

Architekci stworzyli projekt zielonego dworca. A tam we wnętrzu plastikowe krzesełka…

- Powinny wytrzymać napór do 100 kg – przekonuje Radosław Bednarski z Ryneksu. -

A co z ławkami przed dworcem, tymi lśniącymi i metalowymi? Kiedy ostatni raz byliśmy na Chopina, na przystanku sąsiadującym z zieloną wiatą stało mnóstwo osób,  w tym jedna starsza pani objuczona wielkimi siatkami. Nie było nawet jednego chętnego, aby usiąść na tych „żelaznych” ławkach. Wszyscy woleli obejść je szerokim łukiem. Jedyne do czego się nadały, to do postawienia zakupów, bo zimą są lodowate, latem będą niemiłosiernie nagrzane. Gdzie tu sens, gdzie logika?

– Nie powinny się zbyt mocno nagrzewać, skoro stoją w cieniu – uważa prezes spółki Rynex, Radosław Bednarski. – Zaufaliśmy architektom i ich doświadczeniu, którzy chcieli, aby całość była nowoczesna. Ławki stanowią już tylko pewien szczegół, a te są ładne, pasują do projektu. Kiedy jest zimno, lepiej też schować się do środka – jednak proponuje prezes Ryneksu.

Problem w tym, że przy okazji świąt jeden z czytelników pocałował na dworcu przysłowiową klamkę. – No tak, ale to była sytuacja wyjątkowa – oponuje Radosław Bednarski. - Zamknęliśmy dworzec na czas poprawek technicznych, których wcześniej nie zdążyliśmy zrobić – po czym dodaje, że jak do tej pory nie wpłynęły do niego żadne sygnały odnośnie niezbyt trafionego doboru materiałów na ławki. – Cały czas obserwujemy obiekt. Może nie wszystkie rozwiązania zostały dobrane idealnie – i tu wymienia właśnie krzesełka ze środka i ciężko otwierające się drzwi wejściowe – Zmian i wymiany nie wykluczam, bo to nie są jakieś szalone koszty. Zobaczymy z czasem – zapowiada.

Innymi słowy ławki na płockim zielonym dworcu mogą okazać się powieleniem historii kamiennych, zakrzywionych siedzisk z ulicy Tumskiej.

Zapytaliśmy także prezesa, co dalej z galerią i hotelem na piętrze. W galerii, co tu ukrywać, szału wśród najemców nie ma. – Styczeń i luty nie należą do miesięcy z handlową prosperitą. Właściwie są to najgorsze miesiące na handel w ciągu roku – tłumaczy, co nie zmienia postaci rzeczy, że prezes cieszy się z jak dotąd podpisanych umów (w środku funkcjonuje ciastkarnia, biuro podróży, stoisko z e-papierosami i fryzjer), a szczególnie z rozruchu restauracji. – Jeszcze wolne są 2, 3 lokale. W połowie lutego dojdzie nowy salonik Ruchu, który zajmie około 100 metrów kwadratowych powierzchni. – Zjemy sobie w nim kanapkę, poczytamy prasę. To zupełnie nowa marka. Wiceprezes, który przyjechał do Płocka, uważa, że na naszym dworcu uda się stworzyć wzorcowy salonik dla nowej sieci.

A co do dalszych planów, to prezes Ryneksu wspomina o punkcie handlowym z butami i firmą odzieżową. Nawet snuje wizję wystaw fotografii, co ułatwiłaby współpraca z Płockim Ośrodkiem Kultury i Sztuki. Również hotel powinien ruszyć z początkiem marca. – Zgłosiliśmy dokumenty o dokonanie kategoryzacji hotelu. Oświetlenie działa, zamontowaliśmy numerację pokoi na drzwiach - punktuje. Dodaje też, że 99,9 % spraw dopięto już na ostatni guzik. Zostało jedynie wyszkolenie kadry. A potem rozpoczniemy akcję marketingową – bo, jak nadmieniał, kluczowe dla przyszłości obiektu są pierwsze opinie, które pojawią się w obiegu.

Fot. Tomasz Miecznik/Portal Płock, Portal Płock

Czytaj też:

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE