- Jestem zbulwersowany tym, że do domu 15-letniego Jakuba Baryły, który stanął naprzeciwko Marszu Równości pod patronatem prezydenta Płocka z krzyżem i mówił o przywiązaniu do wiary, został wysłany kurator - mówi Jacek Ozdoba, kandydat PiS do Sejmu w okręgu płocko-ciechanowskim.
Warszawski radny zorganizował w czwartek krótką konferencję prasową przed Sądem Rejonowym w Płocku.
- Powodem naszego spotkania jest skandaliczna decyzja Sądu Rejonowego w Płocku - mówił Jacek Ozdoba. - Chciałbym się odnieść do sprawy nastoletniego Jakuba, przydzielono mu kuratora. Stanął naprzeciwko marszu w Płocku, który zakładał eskalację środowisk LGBT. Nieuzasadniony wniosek został skierowany do sądu przez stowarzyszenie Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Założyciel tego stowarzyszenia został za malwersacje finansowe skazany na dwa lata pozbawienia wolności. Ten ośrodek budzi moje wątpliwości.
Przypomnijmy, że młody płocczanin w sierpniu stał się znany w całej Polsce, gdy podczas płockiego marszu z wysoko uniesionym krzyżem w symbolicznym geście sprzeciwiał się temu wydarzeniu. W późniejszych wywiadach mówił, że pomysł blokowania marszu z krzyżem w ręku narodził się, gdy tylko podano informacja o organizacji parady. Jakub uznał, że wykonanie gestu podobnego do tego, który zrobił ks. Ignacy Skorupko podczas bitwy warszawskiej z bolszewikami w 1920 r., skłoni ludzi do refleksji.
[ZT]23146[/ZT]
- Chłopiec nie zrobił nic złego, demonstrował swoje przywiązanie do wiary. Sąd może, lub też nie, wszcząć postępowanie w tej sprawie - podkreślał kandydat na posła. - Sąd zdecydował o wszczęciu postępowania. Do domu Jakuba został wysłany prokurator, który weryfikował, jak rodzice sprawują opiekę nad nieletnim. To bulwersujące, nie doszło przecież do nieprawidłowości, małoletni nie zrobił nic złego, nie stawiał oporu. A zastosowano środki, które powinny być stosowane wtedy, gdy dochodzi do nieprawidłowości. A gdy rodzice zabierają dzieci na marsze LGBT, a obok są półnadzy mężczyźni, to już nie budzi sprzeciwu?
Jacek Ozdoba dodał, że sądy wszczynają postępowania, gdy sprawę zgłaszają środowiska lewicowe, a gdy czynią to prawicowe - już takiej reakcji nie ma.
- Nie rozumiem, dlaczego prowadzona jest tego typu nagonka - alarmował kandydat na posła.
Do sprawy odniosła się rzeczniczka Sądu Okręgowego w Płocku, sędzia Iwona Wiśniewska-Bartoszewska.
- 14 sierpnia wpłynęło zawiadomienie z Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Dotyczyło nieletnich, którzy mieli być narażeni przez rodziców na zagrożenie zdrowia, życia, bezpieczeństwa. Rodzice mieli sprawować opiekę w sposób niedostateczny, a nieletni brali udział w sytuacji, gdzie odbywały się zamieszki, atakowali policjantów, przepychali się z nimi.
Informacja trafiła do sądu, została zarejestrowana do wyjaśnienia. Sąd nie wszczynał postępowania w tej sprawie, na razie zlecił kuratorowi przeprowadzenie wywiadu środowiskowego. Na razie opinii z tego wywiadu nie ma, kurator nie ma określonego terminu na przedstawienie go.
- Każdą informację sąd musi zarejestrować w celu wyjaśnienia. Na tym etapie nie ma decyzji co do wszczęcia postępowania, jest tylko wyjaśnienie sprawy - tłumaczyła rzeczniczka. - Wywiad polega na ustaleniu środowiska rodzinnego nieletniego, warunków w jakich zamieszkuje, jak realizuje obowiązek szkolny, czy były już wcześniej ingerencje sądu rodzinnego.
Wywiad środowiskowy stanowi pewną bazę dla wyjaśnienia okoliczności sprawy, nie jest elementem decydującym. Dalsza decyzja jest w gestii sądu.
Do Sądu Rejonowego wpłynęło także inne zawiadomienie w sprawie czterech nieletnich w wieku od 12 do 15 lat. Wpłynęło ono po Marszu Równości z płockiej policji. Dotyczy nieletnich, którzy mieli używać wulgarnych słów i obraźliwych gestów wobec uczestników marszu. Płocki sąd podjął czynności zmierzające do ustalenia, czy takich zachowań się dopuścili i czy wykazują przejawy demoralizacji.