reklama

Kto oszukuje? Konsekwencje drogo kosztują

Opublikowano:
Autor:

Kto oszukuje? Konsekwencje drogo kosztują - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościProdukujemy śmieci na potęgę, ale już niekoniecznie dbamy o ich odpowiednią segregację. Deklaracje coraz częściej rozmijają się z rzeczywistością. Problem zaczyna narastać, bo śmieci mogą naprawdę drogo kosztować.

Produkujemy śmieci na potęgę, ale już niekoniecznie dbamy o ich odpowiednią segregację. Deklaracje coraz częściej rozmijają się z rzeczywistością. Problem zaczyna narastać, bo śmieci mogą naprawdę drogo kosztować.

Nikt szczególnie nie lubi widoku śmieci na ulicy. Ale czy sami za każdym razem szukamy kosza na śmieci? Całkiem sporo zależy od postępowania mieszkańców zarówno w momencie, kiedy w ręku trzymamy puste opakowanie, jak i przy wypełnianiu deklaracji śmieciowej, czyli  tej o wysokości opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi. Czy aby wszyscy respektują to, co z własnej woli wpisali do druku?

Ratusz od lipca 2016 roku ogłasza postępowania przetargowe wyłącznie na odbiór odpadów komunalnych (obecnie zajmuje się tym na terenie czterech sektorów SUEZ PGK sp. z o. o., umowa trwa do 30 czerwca 2020 r.), natomiast ich zagospodarowanie powierza własnej spółce – Przedsiębiorstwu Gospodarowania Odpadami w Płocku Sp. z o. o.

[ZT]15673[/ZT]

W 2017 r. zarówno w I, jak i II półroczu wśród odpadów odebranych z terenu miasta dominowały odpady zmieszane, następnie budowlane, opakowania, bio (w tym papier i tektura), wielkogabarytowe. W każdej grupie zaobserwowano wzrost odpadów odebranych. Dobrą wiadomością jest 25-krotny wzrost oddanych odpadów elektrycznych i elektronicznych, a więc sprzętu mogącego zawierać substancje szkodliwe dla środowiska, jak freon ze starych urządzeń chłodniczych, czy metale ciężkie. Coraz częściej płocczanie wyrzucali również stare opony (czterokrotny wzrost), zamiast upychania ich na dzikich wysypiskach. To jednak tylko część obrazu. Dzikie wysypiska nie zniknęły (chociaż jest ich znacznie mniej), inne odpady trafiają do punktów skupu surowców wtórnych.

[ZT]20063[/ZT]

O gospodarce odpadami dyskutowano w ratuszu w poniedziałek podczas posiedzenia komisji gospodarki komunalnej. Śmieci są nie tyle drogie, co dość problematyczne w przypadku zabudowy wielorodzinnej. Innymi słowy, wychodzi na to, że mieszkańcy domków jednorodzinnych bardziej przykładają się do segregowania od mieszkańców z bloków. W przypadku tych drugich ciężko ustalić, kto nie segreguje śmieci pomimo wcześniejszych deklaracji, że będzie. – Także granice, co jest odpadem komunalnym, a co wynika z działalności gospodarczej firmy, też są często trudne do identyfikacji – mówiła Maja Syska-Żelechowska, dyrektorka wydziału kształtowania środowiska w Urzędzie Miasta Płocka.

Do dyskusji włączył się skarbnik miejski, Wojciech Ostrowski: – Może pani dyrektor nie chciała tego głośno powiedzieć, ale ponad 20 proc. stanowią opłaty za odpady za śmieci niesegregowane, a ponad 70 proc. za śmieci segregowane. A jak to wygląda w rzeczywistości? Mamy 60 proc. za niesegregowane i 40 proc. za segregowane. Płatności, które wpływają do PGO są niewspółmiernie duże w stosunku do tego, co ludzie płacą w związku z tą segregowalnością i niesegregowalnością. Przy okazji następnej umowy cena dla miasta od PGO może okazać się znacznie wyższa niż do tej pory.

Skarbnik uważa, że za śmieci będziemy płacić coraz większe kwoty, a te idą w miliony złotych. W tej sytuacji radny Michał Twardy dopytywał, czy to oznacza podwyżki. Ostrowski tłumaczył: – Raczej zwracam uwagę, że należałoby się zastanowić w jaki sposób podejść do segregowalności w blokach. To bardzo trudny temat. Wiele zależy od samych mieszkańców.

Radna Iwona Jóźwicka wspomniała o koszach, które błyskawicznie napełniają się śmieciami. A wystarczyłoby nie wrzucać całych opakowań, tylko wcześniej je zgniatać. – Za granicą też są pojemniki umieszczone w pewnej odległości od okien. Ludzie mają worki. Jest też osoba, która to wszystko kontroluje, jest nawet lepsza od kamery. Zwraca lokatorom uwagę, że coś zostało źle posegregowane.

Sugerowała także rozwiązanie, które przyjęto w Toruniu, czyli zamykane pojemniki systemowe umieszczone w ziemi. Mieszkańcy mają klucze.

Na komisję przyszedł prezes PGO, Stefan Kotlewski. Uczulał na narastający problem z zagospodarowaniem frakcji kalorycznej z odpadów komunalnych. Szacuje się, że problem dotyczy nawet 4 mln ton odpadów, z którymi nie wiadomo, co zrobić (nie wolno składować frakcji kalorycznej o wartości opałowej powyżej 6 MJ/kg). Do tego dochodzi problem importu odpadów do Polski (głównie z Niemiec, Szwecji czy Wielkiej Brytanii).

– W ostatnim roku, w stosunku do lat poprzednich, został podwojony – podkreślał Kotlewski. Przypominał wielki pożar na składowisku odpadów w Zgierzu. Przy gaszeniu 50 tys. ton śmieci potrzebowano 250 strażaków. Prezes PGO wspomniał także słowa Sławomira Mazurka, podsekretarza stanu w Ministerstwie Środowiska, który zapowiadając w Zgierzu zmianę przepisów dotyczącą składowania odpadów powiedział; „Zero tolerancji dla mafii śmieciowej”. Składowisko miało działać nielegalnie. Mazurek twierdził, że prokuratura zwykle umarzała postępowanie po takich pożarach albo były uznawane za niską szkodliwość czynu. W rezultacie sprawcy unikają odpowiedzialności. Szef Ministerstwa Środowiska, Henryk Kowalczyk przekonywał z kolei, że dochodzi do przemyślanego i zaplanowanego procederu. Firma dysponująca zezwoleniem na przywóz surowców wtórnych w rzeczywistości przywozi i składuje odpady.

Akurat na właściciela firmy, która zarządzała składowiskiem w Zgierzu, WIOŚ nałożył karę w wysokości 1 mln zł. a dodajmy, że w kontekście zarobku tej firmy wskazywano na kwotę 10 mln zł.

Niestety pożar nie ominął także płockiego PGO (w tym roku takich pożarów wysypisk, składowisk śmieci w kraju było ponad 60). – Ostatnio mieliśmy pożar odpadów zielonych magazynowanych w najdalszym punkcie zakładu. Według wstępnych ustaleń Państwowej Straży Pożarnej musiało dojść do podpalenia. Przy samozapłonie pożar się tak nie rozprzestrzenia. To widać na kamerach monitoringu, a mamy tych kamer 50. Prowadzone jest dochodzenie. Odbyły się przesłuchania – kontynuował Kotlewski.

[ZT]19984[/ZT]

Na koniec dodał, że obecny cennik za przyjmowanie odpadów nie zmienił się niemal od 5 lat. – Niestety ten system musi kosztować. Jeśli nie będzie odpowiednich pieniędzy od pana skarbnika, to będziemy kuleli. Mieszkańcy muszą zmienić swoje podejście. Mówiąc wprost, by nie oszukiwali, bo co innego zapisują w deklaracjach, a inaczej wszystko wygląda w rzeczywistości.

Radny Leszek Brzeski sugerował, aby w takim razie zwiększyć częstotliwość opróżniania pojemników na śmieci. – Odbiory można dogadywać indywidualnie z firmą – uzupełniała Maja Syska-Żelechowska.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo