reklama

Kto będzie startował na prezydenta Płocka w wyborach za dwa lata?

Opublikowano:
Autor:

Kto będzie startował na prezydenta Płocka w wyborach za dwa lata? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościCzyje nazwiska za dwa lata zobaczymy na kartach do głosowania w wyborach na prezydenta Płocka? Wprawdzie swojego startu nikt jeszcze nie potwierdza, ale w kuluarach wszyscy już o tym mówią.

Czyje nazwiska za dwa lata zobaczymy na kartach do głosowania w wyborach na prezydenta Płocka? Wprawdzie swojego startu nikt jeszcze nie potwierdza, ale w kuluarach wszyscy już o tym mówią.

Wszystko, co dziś, prawie na półmetku kadencji, można powiedzieć o potencjalnych kandydatach na prezydenta Płocka, to informacje nieoficjalne. Ci, których kampanie sfinansują partie polityczne, nie mogą potwierdzić swojego startu w wyborach ani mu zaprzeczyć, póki nie dostaną zgody partyjnej góry, a do tego jeszcze długa droga. Pozapartyjni kandydaci pewnie też się wyłonią, ale na razie nie widać na horyzoncie żadnego niepolitycznego grona, które zwarłoby szyki i wystawiło swojego faworyta.

Mamy jednak nieoficjalne, acz pewne informacje, że niemal we wszystkich liczących się dziś obozach o wyborach już się rozmawia. Może dlatego nasze pytanie zadane na dwa lata przed wyborami nikogo szczególnie nie zdziwiło? Jednocześnie niemal żaden z naszych rozmówców nie potwierdził ani nie zaprzeczył, że zamierza się starać o fotel włodarza miasta. 

Kogo można typować? Dwoje (prawie) pewnych kandydatów

Najpewniejszym kandydatem dla wszystkich obserwatorów życia politycznego miasta wydaje się bez wątpienia urzędujący prezydent. Również z naszych nieoficjalnych wieści wynika, że Andrzej Nowakowski będzie się starał o reelekcję. Gdyby mu się udało, pełniłby funkcję prezydenta miasta po raz trzeci z rzędu. Dotąd w historii samorządu płockiego po 1989 r. nie zdarzyło się, by jedna osoba dzierżyła stery w mieście przez trzy kadencje, a więc przez 12 lat (rekordzistą z 8-letnim stażem jest na razie Mirosław Milewski, który nota bene - jak wynika z udzielonych nam jakiś czas temu zapowiedzi - nie będzie startował w wyborach za dwa lata).

Czy Andrzej Nowakowski stanie w szranki z innymi kandydatami pod szyldem Platformy Obywatelskiej? Partia Grzegorza Schetyny nie ma innego mocnego kandydata, który przecież dwa lata temu wygrał wybory w cuglach, choć był to czas, gdy partia wyraźnie dołowała i zaledwie rok później z kretesem przegrała wybory. Dziś nie wiadomo jednak ani tego, jak za dwa lata, po trzech latach rządów PiS, będzie wyglądała sytuacja na ogólnopolskiej arenie politycznej, ani czy będzie miała ona wpływ na wybory płocczan.

Sam Andrzej Nowakowski dziś nie mówi ani tak, ani nie.

- Posłużę się piosenką, która towarzyszy mi w karierze politycznej - dyplomatycznie odpowiada prezydent Płocka. - To „Niepokonani” Perfectu, a zwłaszcza jej refren, który pobrzmiewa często w mojej głowie: „Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym”. Dlatego dziś nie odpowiem jeszcze na to pytanie. Przede mną dwa lata ciężkiej pracy i wyzwań m.in. przy budowie kolejnego etapu obwodnicy. Na razie jestem skupiony na tym, co dzieje się dziś. A dzieje się wiele.

 

Rywalem Nowakowskiego będzie...

Każdy, kto dziś typuje osobę, która będzie rywalem urzędującego prezydenta, nie ma wątpliwości - PiS na swojego kandydata szykuje Wiolettę Kulpę - miejską radną, a od kilku miesięcy również delegatkę prezesa Orlenu ds. społeczności lokalnej. Obie te funkcje - zarówno przez bycie jedną najaktywniejszych radnych, jak i przedstawicielką najważniejszego polskiego koncernu, dają radnej rozpoznawalność nie mniejszą niż ma prezydent miasta.

Wprawdzie o radnej Kulpie jako kandydatce na prezydenta miasta przebąkiwało się już przed poprzednimi wyborów, ale koniec końców postawiono na senatora Marka Martynowskiego. Jak się okazało, wybór nie przyniósł zwycięstwa. Dlatego, jak się wydaje, przynajmniej na razie stanowisko kandydatki PiS niepodzielnie piastuje już tylko radna PiS. To zresztą między nią a urzędującym prezydentem iskrzy dziś najmocniej i można się spodziewać, że wzajemne docinki to preludium do tego, co będzie się działo za dwa lata.

Ona sama, podobnie jak jej potencjalny główny rywal, przyznaje: jest za wcześnie na takie deklaracje.

- Żadne decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły, więc trudno mi się odnosić do sytuacji, która nie miała miejsca - mówi Wioletta Kulpa.

Kto pod sztandarem z zieloną koniczynką?

Ciekawie może być u ludowców. W poprzednich wyborach wystawili oni Piotra Zgorzelskiego, ale dla wszystkich było jasne, że pojedynek rozegra się między kandydatami PO i PiS, a dla kandydata PSL będzie to raczej rozbieg w staraniach o mandat posła w wyborach parlamentarnych. Tak się zresztą stało - choć PSL ledwo dostał się do sejmu, Piotr Zgorzelski został posłem na kolejną kadencję. 

Czy w tym roku ten scenariusz się powtórzy? Niekoniecznie - PSL się waha, czy postawić na tego samego konia, czy zaryzykować z innym nazwiskiem. Poza posłem rozważana jest bowiem kandydatura radnego Tomasza Kominka z młodszej frakcji ludowców. Jako aktywny radny i szef płockiej delegatury kierowanego przez Adama Struzika Urzędu Marszałkowskiego jest zdecydowanie częściej widziany w Płocku niż poseł zaangażowany mocno w politykę krajową, który zresztą nie osiągnął nadzbyt powalającego wyniku przed dwom laty (był piąty - po Andrzeju Nowakowskim, Marku Martynowskim, Mirosławie Milewskim i Arkadiuszu Iwaniaku).

Co na to sami zainteresowani? Piotr Zgorzelski próbuje dowcipnie wybrnąć z pytania: „A to już ogłoszono wybory?” - brzmi jego przekorna odpowiedź na nasze pytanie o kandydowanie.

Bardziej rozmowny jest Tomasz Kominek, choć i on zarzeka się, że na takie rozmowy jest zdecydowanie za wcześnie.

- Odpowiem pół żartem pół serio, że jedyną niezmienną rzeczą w polityce jest ciągła zmiana, więc za dwa lata wszystko może się zdarzyć - mówi Tomasz Kominek. - Zadecyduje o tym zarząd na czele z panem marszałkiem Struzikiem. Mamy szereg mocnych nazwisk, choćby radną Małgorzatę Struzik, aktywnego posła, wiceprezydenta Piotra Dyśkiewicza. A gdyby padła taka propozycja? Cóż, mam 33 lata, więc jeśli w ciągu następnych 34 lat, które zostały mi do emerytury, mieszkańcy Płocka będą mnie zachęcać do startu w wyborach, to zmierzę się z tym wyzwaniem.

Do wyborów szykuje się również Nowoczesna. Chrzest bojowy partia Ryszarda Petru zaliczyła podczas ostatnich wyborów parlamentarnych. Nikomu z list z Płocka nie udało się wejść do sejmu, ale partia nie składa broni i już teraz zapowiada, że ma apetyt na samorząd. Można przypuszczać, że nie odpuści sobie również wyborów na prezydenta miasta. Zresztą taką deklarację jasno formułuje Bartosz Leszczyński, od niedawna przewodniczący płockich struktur partii. Kogo wystawi Nowoczesna - jego czy Małgorzatę Kamińską, poprzednią szefową koła w Płocku?

- Oczywiście, będziemy mieli swojego kandydata i jestem przekonany, że będzie to kandydat najlepszy, rozsądny, z zapałem i pomysłem na Płock - zapowiada Bartosz Leszczyński. - Kto to będzie? Jest za wcześnie na takie deklaracje, nie podejmowaliśmy jeszcze rozmów na ten temat.

Czy SLD wystawi kandydata?

Te cztery partie na pewno wystawią swoich kandydatów. Czy tak się stanie również z SLD? Jak się okazuje, nie jest to takie oczywiste, patrząc na słabnącą z roku na rok popularność tej partii. Dziś nie ma jej nawet w sejmie, a Arkadiusz Iwaniak, ówczesny szef tej partii w Płocku,  nie osiągnął spektakularnego wyniku w wyborach przed dwoma laty.

Z trudnej sytuacji, w której znalazło się SLD, zdaje sobie sprawę Wojciech Hetkowski, były prezydent Płocka z ramienia tej partii. Zapewnia, że on sam z pewnością nie będzie kandydował.

- Do tej pory żadna kandydatura nie była rozpatrywana, bo jest na to za wcześnie - mówi Wojciech Hetkowski. - Jeśli jednak SLD jako partia istniejąca od wielu lat na scenie politycznej wystawiałaby swojego kandydata na prezydenta, to sądzę, że naturalnym wyborem na dziś byłaby kandydatura Litosławy Koper, która jest przewodniczącą płockich struktur. Nie wykluczałbym jednak scenariusza, w którym o stanowisko powalczyłaby osoba spoza partii, wystawiona wspólnie przez komitety w ramach szeroko rozumianej lewicy.

W poprzednich wyborach poza kandydatami tych partii politycznych na prezydencki fotel miało ochotę jeszcze troje kandydatów z bezpartyjnych komitetów - Iwona Wierzbicka, Marek Owsik i Mirosław Milewski. Kandydaci, którzy liczą na zwycięstwo bez partyjnych szyldów, znajdują się właściwie co wybory, więc można się spodziewać, że im bliżej wyborów, tym częściej będziemy poznawać kolejne nazwiska.

[ZT]8256[/ZT]

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE