Wszystko zaczęło się w środę o godz.16, gdy do Straży Miejskiej zadzwoniła młoda osoba i poinformowała, iż w BMW przy ul. Szarych Szeregów znajduje się kot, który od dwóch dni przeraźliwie miauczy. Dyżurny szybko wysłał patrol, a sam rozpoczął ustalanie właściciela pojazdu - po numerach rejestracyjnych. Gdy zadzwonił do mieszkańca Konina usłyszał, że auto zostało sprzedane rok temu.
Przy BMW zaczęli się zbierać okoliczni mieszkańcy. Trudno było ustalić, w której części pojazdu znajduje się kot, nie było go widać, ale miauczenie dochodziło z tylnej części auta. Jeden ze strażników próbował wydostać malucha, ale bezskutecznie. Drugi ze strażników ustalił, czyje to auto. Numer telefonu mieli sąsiedzi, mężczyzna obiecał, że wróci do Płocka jak najszybciej.
Po 30 minutach pojawił się właściciel BMW, otworzył je, podniósł nawet auto na lewarku, ale nadal trudno było wydostać kota. Nie było rady – trzeba wezwać straż pożarną! Strażacy przez kolejne pół godziny przy pomocy różnego specjalistycznego sprzętu próbowali wydostać malca. No i wreszcie się udało!
- Po zakończeniu działań strażnicy miejscy oddali kociaka pod opiekę specjalistów ze schroniska dla bezdomnych zwierząt – informuje Jolanta Głowacka, rzeczniczka Straży Miejskiej.