reklama

Konwencja PSL. Trwa wojna polsko-polska

Opublikowano:
Autor:

Konwencja PSL. Trwa wojna polsko-polska - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości- Siłą wartości ludowa brać, będzie w przyszłości trwać – śpiewano w trakcie konwencji w teatrze, gdzie zgromadzili się przedstawiciele ugrupowania z zieloną koniczynką. Tę przyszłość miałby kreować ich kandydat na prezydenta Polski, Adam Jarubas, który opowiedział się m. in. przeciwko wejściu do strefy euro. Mówił też o Smoleńsku i naznaczonej konfliktem scenie politycznej.

- Siłą wartości ludowa brać, będzie w przyszłości trwać – śpiewano w trakcie konwencji w teatrze, gdzie zgromadzili się przedstawiciele ugrupowania z zieloną koniczynką. Tę przyszłść miałby kreować ich kandydat na prezydenta Polski, Adam Jarubas, ktory opowiedział się m. in. przeciwko wejściu do strefy euro. Mówił też o Smoleńsku i naznaczonej konfliktem scenie politycznej.

Konwencja Polskiego Stronnictwa Ludowego w płockim teatrze zaczęła się od wspólnego zejścia dwóch marszałków w atmosferze wiwatującego tłumu z chorągiewkami i balonikami ze zdjęciami i nazwiskiem kandydata na kolejnego prezydenta Polski. W tle puszczono słynny utwór ze ścieżki dźwiękowej do filmu „Rocky”, „Eye of the Tiger" zespołu Survivor. Kandydujący Adam Jarubas wraz z marszałkiem Adamem Struzikiem to ściskali po drodze dziesiątki rąk, to machali do reszty gości.

Wielcy przeminęli, PSL trwa

Nie ustawiono jednak żadnego ringu do walki, była tylko pusta scena z telebimem i pulpitem. Pierwszy witał honorowego gościa na „zielonym Mazowszu” Adam Struzik. W tym roku partia świętuje 120-lecie swojego istnienia. – Byliśmy, jesteśmy, będziemy – przemawiał polityk. – Przeminęły systemy, przeminęli wielcy tego świata, popadały pomniki, ale PSL wciąż jest obecny.

Dalej mówił o polaryzacji polskiej sceny politycznej, która – jak sądzi – coraz bardziej przypomina wyścig, w którym PSL stara się odnaleźć dla siebie miejsce. – Przed wyborami często wydaje się wszystko przesądzone za sprawą sondaży, ale nadal widzę potrzebę na rozumny ruch ludowy. Mieliśmy już premiera, mamy marszałków i starostów, radnych, ale wciąż nie zdobyliśmy tego, co najważniejsze, prezydenta kraju. Chociaż liderzy PSL-u zawsze mieli pod górkę, byli sekowani, ale zawsze potrafili się przebić – motywował Adama Jarubasa w drodze po zwycięstwo. - Bądź silny nasza siłą – i zaprosił na scenę posła Piotra Zgorzelskiego.

Wredna teza. Jak to możliwe, że oni wygrali?

Parlamentarzysta rozważał wyniki ostatnich wyborów. – Musimy zmierzyć się z wrogą, a nawet wredną tezą, że PSL nie miało prawa wygrać – twierdził samorządowiec. - Szukano przyczyny. I co usłyszeliśmy? Bo to do nas należały pierwsze miejsca na kartach wyborczych, jakby już to się nie zdarzało innym partiom. Tymczasem to płocka ziemia jest zroszona krwią Ludowców – i zakończył stwierdzeniem, że PSL zawsze walczy i wygrywa.

Jednak zanim Adam Jarubas rozpoczął swoje przemówienie, puszczono krótki film prezentujący początki kampanii wyborczej. – Liczę na to, że wejdzie na pałace przy dźwiękach orkiestry – mówił ktoś z wiwatującego tłumu. Komplementów padła cała gama, że jest młodym i ambitny, energiczny i odpowiedzialny, to dobry gospodarz, lubiany, skory do pomocy. Po prostu swój człowiek, który teraz przyznaje, że stanął przed najważniejszym wyzwaniem w życiu, wyścigu o prezydenturę. Co stało się możliwe dzięki następującej w strukturach partyjnych zmianie pokoleniowej.

Wojna polsko-polska

Jarubas, podobnie zresztą jak Piotr Zgorzelski, nawiązywał do spuścizny Jana Pawła II, w tym do jego wizyty w Płocku, kiedy życzył młodemu pokoleniu, by wyrosło i stało się przyszłością Polski. To, jak sądził, szybko zaczęło się spełniać dzięki... marszałkowi Struzikowi i nieobecnemu w trakcie konwencji Waldemarowi Pawlakowi. – Jednak trauma po śmierci Jana Pawła II nie trwała zbyt długo – podkreślał marszałek województwa świętokrzyskiego. - Zatraciliśmy tę mądrość, którą po sobie zostawił. Podobnie nic nie nauczyła nas tragedia smoleńska. Zamiast tego, jeszcze za rządów Prawa i Sprawiedliwości, rozpoczęła się wojna polsko-polska, a jeszcze mocniej rozgorzała, kiedy prezydenturę zgarnęła Platforma Obywatelska. Obserwujemy tylko postępującą polaryzację, bezustanny konflikt, służący jedynie partiom politycznym. Nie Polsce.

Prezydent to nie strażnik żyrandola

Odnosił się również do swoich konkurentów w wyścigu po prezydenturę. – Wbrew temu, co sądzi mój konkurent, prezydent nie jest premierem, podobnie nie jest komisją kodyfikacyjną, jak mniema moja konkurentka. Może jednak pełnić rolę kapitana, moderatora narzucającego najważniejsze tematy. To nie żaden strażnik żyrandola – nawiązywał do słów Donalda Tuska. – Chociaż ten jest całkiem okazały. Prezydent to strażnik konstytucji, pilnuje respektowania zobowiązań wobec obywateli. Takim zamierzam być prezydentem. Aktywnym, który będzie interweniował w najważniejszych sprawach dla Polaków.

Tak, jak wcześniej w Muzeum Mazowieckim, wspominał o konieczności dozbrajania polskiej armii w rodzimych fabrykach w obliczu wojny tuż za jedną z naszych granic (na uzbrojenie pójdzie 2% krajowego PKB, w najbliższych latach rząd przeznaczy 130 mld zł). – Jeszcze 2,5 roku temu na lotnisku w Doniecku lądowali piłkarze, dziś już go nie ma – przypominał mistrzostwa, które Polska organizowała wspólnie z Ukrainą. Wspominał również o konieczności utworzenia baz NATO w naszym kraju.

- Miejsce Polaków jest w Polsce, nie na zmywaku w Anglii czy robotach w Niemczech – powtarzał raz jeszcze. Dalej mówił o kiepskiej kondycji służby zdrowia. – Musimy uprościć procedury – zalecał polityk. – Lekarze alarmują, że połowę czasu na wizytę zajmuje im wypełnianie kolejnych formularzy. W Sanoku podeszła do mnie starsza pani. Pytała czy to normalne, żeby czekać 13 lat na operację stawu biodrowego.

Propolski prezydent to nie nacjonalista

Jarubas nie należy do zwolenników wejścia Polski do strefy euro, która w dodatku ma kłopoty, chociaż przyznawał, że jego poglądy w tej kwestii ewoluowały. Jego zdaniem nie jesteśmy na to gotowi. – Pytanie, czy chcemy dopłacać do bogatszej Grecji. Nie możemy być tacy proeuropejscy. Takiego podejścia mamy aż nad to, za to brakuje prapolskiego – po czym oświadczył, że zamierza być prezydentem „propolskim”, czerpiąc z wzorca niemieckiego i francuskiego. - Za to Stefan Niesiołowski okrzyknął mnie nacjonalistą. W ustach takiego polityka taki zarzut brzmi jak komplement. Musimy także dbać o dobre imię naszego kraju – i podał przykład nazywania obozu w Auschwitz polskim obozem śmierci.

Ludowiec zaproponował utworzenie Prezydenckiej Rady Ustawodawczej. W jej składzie zasiadaliby profesorowie, aby należycie ocenić jakość stanowionego prawa i przewidywać skutki wprowadzanych regulacji. – Bo stanowczo zbyt często dochodzi do psucia prawa – skwitował. Równie ostro ocenił sytuację w szkolnictwie zawodowym. – Rozwaliliśmy je, dlatego przywróćmy etos posiadania zawodu. Twierdzono przez lata, że człowiek po skończonej zawodówce jest kimś gorszym, a teraz brakuje fachowców.

Na koniec przemówienia przyznał, że zazdrości nam szczególnego miejsca, jakim jest płocki teatr. Za 50 lat w kulturze uhonorowano jego dyrektora Marka Mokrowieckiego, który się gdzieś zgubił. – Biegłem do was z góry, siedziałem z akustykami – tłumaczył się dyrektor i obiecał trzymać kciuki 10 maja za Adama Jarubasa.

Nie mogło także zabraknąć części artystycznej. Gitary co prawda zabrakło, za to odśpiewano pieśń „Ludowa brać” napisaną dla Ludowców na podobieństwo „Roty” przy okazji 120. rocznicy PSL-u. Resztę wypełniły popularne piosenki przygotowane przez uczniów. Były też kwiaty, prezenty i wspólne pozowanie do zdjęć.

Czytaj też:

Więcej zdjęć w galerii:

Fot. Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE