Sytuacja Narodowego Funduszu Zdrowia jest trudna. W budżecie brakuje pieniędzy, NFZ nie wypłaca więc szpitalom kasy za tzw. nadwykonania. Są procedury, jak np. porody czy tzw. ambulatoryjna opieka specjalistyczna, za który NFZ musi płacić bez limitu. Są jednak procedury, jak np. operacje ortopedyczne czy ginekologiczne, które są limitowane. Nieco upraszczając: NFZ ustala limit dla danego szpitala, za który zapłaci. Placówki zazwyczaj mają możliwości ludzkie i techniczne przeprowadzić więcej procedur, ale to tzw. nadwykonania. Do tej pory z tych nadwykonań Płocki Zakład Opieki Zdrowotnej finansował podwyżki dla pracowników ochrony zdrowia, ale od kilku miesięcy NFZ za nadwykonania już nie płaci w ogóle albo płaci tylko za niektóre. Sytuacja się skomplikowała, a szpital św. Trójcy w Płocku póki co radzi sobie w taki sposób, że jeśli pacjent odwoła zabieg, to placówka nie informuje kolejnego o możliwości "przeskoczenia" kolejki. To po prostu oszczędność, a może być znacznie gorzej.
Marek Stawicki, dyrektor Płockiego Zakładu Opieki Zdrowotnej, nie ukrywa, że idą trudne czasy. Jak wskazuje prezes, "standardowy" kontrakt nie pokrywa zapotrzebowania na usługi zdrowotne wśród płocczan.
- I my i okoliczne szpitale mieliśmy dosyć dużo nadwykonań. Widocznie takie były potrzeby, a i tak były mniejsze lub większe kolejki. Jeżeli wszyscy zaczniemy ciąć, to siłą rzeczy kolejki się po prostu wydłużą - mówi Marek Stawicki.
Jak tłumaczy nam dyrektor PZOZ, NFZ podpisywał załączniki finansowe do umów raz na 6 miesięcy. W ostatnim czasie umowa była podpisana już tylko na 3 miesiące, teraz jest podpisana na miesiąc. Wartości co prawda są utrzymane, ale wygląda to tak, jakby NFZ sam nie wiedział ile ma pieniędzy i za co będzie mógł zapłacić placówkom w przyszłym miesiącu.
- Rozmawiałem z prezydentem na ten temat w październiku. Prezydent przyznał, że jeśli będzie trzeba ciąć wydatki w mieście, to szpital jest na końcu tej kolejki. W tym sensie jest optymistyczne, że nie skończą się pieniądze. Nawet jak pojawi się ogromny kryzys w NFZ, to nie staniemy z dnia na dzień - mówi prezes.
Pewnym pocieszeniem jest fakt, że Płocki Zakład Opieki Zdrowotnej nie jest zadłużony. Co więcej, placówce udało się wygenerować w zeszłym roku nadwyżkę, z której teraz korzysta. Płynność finansowa jest utrzymana i nie ma problemów z opłaceniem faktur czy wypłat dla pracowników.
- Szacuję, że do końca roku nie będzie problemu z płynnością, ale co będzie potem? Zobaczymy - mówi prezes.
Póki co placówka ma podpisany aneks finansowy na listopad. Teoretycznie do końca października na stole powinna pojawić się propozycja kontraktu na kolejny rok. Od lat NFZ przekładał jednak ten termin, tak jest i tym razem. Poza tym kontrakt jest nienegocjowalny. Placówka albo go podpisuje albo nie.
- Wiadomo było, że na I półroczone kolejnego roku będzie powtórzone to co było w II półroczu poprzednego. Zaczynam mieć obawy, że NFZ powie w grudniu, że w I półroczu 2025 roku mamy 70% kontraktu - mówi prezes. - To są moje czarne przewidywania. Co się wydarzy w takiej sytuacji? Trudno powiedzieć, na pewno nie będzie cięte wszystko równo. Coś jest łatwiejsze, coś trudniejsze. Nie chcę wymyślać dramatycznych wariantów. To wciąż kwestia kilku tygodni.
Szacunki wskazują, że w kasie NFZ w nabliższych latach (do 2027 roku) może zabraknąć nawet 159 miliardów złotych.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.