reklama

Kolejki do food trucków na Podolszycach

Opublikowano:
Autor:

Kolejki do food trucków na Podolszycach - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościTeren przy galerii Mazovia w sobotę i w niedzielę przeobraził się z niedużą restaurację dla smakoszy, w dodatku z całkiem sporym wyborem specjałów. Klientów do food trucków ustawiło się tylu, że nawet wydawano numerki.

Teren przy galerii Mazovia w sobotę i w niedzielę przeobraził się z niedużą restaurację dla smakoszy, w dodatku z całkiem sporym wyborem specjałów. Klientów do food trucków ustawiło się tylu, że nawet wydawano numerki.

- Mam 127. numerek – pani Kasia pokazuje małą karteczkę. Z okienka krzyczą, że zamówienie z numerem 120 już gotowe, a czekają już kolejni klienci. To całe rodziny z dziećmi, grupy znajomych, pary, pojedyncze osoby, które zwabił widok taboru rozstawionego z boku galerii Mazovia. Kilkanaście food trucków ustawiono w kole, aby pośrodku zostawić miejsce na stoły, ławy, leżaki, rożna i jedno auto, a na masce położono przykuwający wzrok duży burger. W końcu dobra reklama dżwignią handlu. 

Wszystkie miejsca siedzące zajęte. Z boku widać, jak w środku food trucków krzątają się i uwijają osoby przygotowujące zamówienia. Przed okienkami trójkolorowe kosze na śmieci, dzięki czemu jest porządek, dodatkowo chodzi ochroniarz.

Ci, którzy przyszli choć trochę głodni, wybierali między hot dogami, burgerami, frytkami, pierogami, potrawami dla amatorów przyrządzonego mięsa, a na deser jeszcze mogli zdecydować się na lody. - Food trucki mamy przy galerii drugi raz – przypomina pani Kasia. Za pierwszym razem jakieś 80 procent menu dotyczyło burgerów. Teraz mamy celtyckie smaki, naleśniki, jest większy wybór. To dobry kierunek.

- Ściągnęły mnie pierożki gotowane na parze – przyznaje pan Piotr, który wciąż jeszcze czekał w kolejce. Tyle że przecież pierożki dałoby radę kupić bezproblemowo w sklepie albo przy dobrych chęciach i smykałce w kuchni, nawet zrobić samemu... - Można, ale nasze polskie – przyznaje. - Twierdzą, że te są inne, chińskie, ale ile w tym prawdy, to zaraz zobaczę. Interesują mnie także burgery. Skoro jest okazja, to korzystam. Najlepiej to by było przyjechać większą grupą osób i spróbować wszystkiego. Ostatnim razem około godziny 15.00 -16.00 już zabrakło jedzenia, tylu było chętnych. Dlatego jest druga tura, bo im się po prostu opłaca. Jest zainteresowanie. Ludzie po prostu lubią jeść – śmiał się. 

Fot. EG, Karolina Burzyńska/Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE